menu

Stracimy kolejny talent? PZPN za mało interesuje się Kobylańskim

21 listopada 2011, 11:20 | Bartosz Marcinkowski / Polska The Times

Martin Kobylański z Energie Cottbus, syn byłego reprezentanta Polski Andrzeja Kobylańskiego, nie wie jeszcze, czy będzie reprezentował Polskę, czy Niemcy. - Jeszcze nie wybrałem w której dorosłej reprezentacji chcę grać. Dużo rozmawiam z tatą na ten temat - tłumaczy 17-letni piłkarz. Skuteczne działania PZPN mogłyby pomóc młodemu napastnikowi w wyborze polskiej kadry.

Rywalizują o niego piłkarskie federacje Niemiec i Polski. Polak jest powoływany na konsultacje obu drużyn juniorskich i jednocześnie gra w dwóch reprezentacjach. Rozegrał kilkanaście spotkań na różnych szczeblach juniorskiej reprezentacji Polski. Natomiast dla Niemców zagrał trzy mecze. Przed tygodniem po raz kolejny wystąpił w kadrze Niemiec do lat 18. Nasi zachodni sąsiedzi pokonali 2:1 Włochów, a Kobylański zdobył zwycięskiego gola i był wyróżniającym się piłkarzem.

Martin Kobylański pierwsze kroki w futbolu stawiał w wieku czterech lat w Hannoverze 96. Później pod czujnym okiem ojca rozwijał się w Energie Cottbus. - Grając w Cottbus widziałem Martina kiedy rozpoczynał zabawę z piłką. Na tle rówieśników bardzo się wyróżniał, aż sami trenerzy i działacze dziwili się, że ten chłopak ma taki talent. Kilka lat temu największe szkółki piłkarskie w Niemczech, w tym Hertha Berlin, Schalke 04 Gelsenkirchen, chciały Martina, a jego ojciec miał dylemat, czy go puścić - wspomina Andrzej Juskowiak, były piłkarz Energie Cottbus.

Na początku Martin grał z juniorami, a teraz, mając zaledwie 17 lat, już trenuje i występuje w pierwszym zespole Energie w drugiej Bundeslidze. Trener Pele Wollitz dał mu 6 listopada szansę debiutu w pierwszej drużynie w meczu z SC Paderborn. Polak zagrał 75 minut, a Energie przegrało.

Był to mecz na zapleczu Bundesligi, która nie jest aż tak prestiżowa, ale jej najlepsze drużyny przewyższają poziomem wiele klubów polskiej Ekstraklasy. Debiut młodego Polaka trzeba docenić, bo rzadko tak młodzi zawodnicy dostają szansę gry z seniorami. W następnym meczu Martin ma szansę gry, bowiem jego konkurenci z ataku Martin Fenin i Dimitar Rangelov są kontuzjowani. - Martin prawdopodobnie wystąpi w poniedziałkowym meczu z Bochum w podstawowym składzie - wyjawia ojciec.

Martin jest w Niemczech uznawany za duży talent, interesuje się nim między innymi Bayern Monachium. Właśnie w tej sprawie jego ojciec spotkał się z prezesem tego klubu Karlem-Hinzem Rummenigge. - To nie jest plotka dziennikarska, to prawda, że moim synem interesuje się Bayern. Jednak w tym momencie syn powinien cały czas pracować i skupić się na grze w swoim klubie - stwierdza Andrzej Kobylański i dodał, że podobno Martin jest też w kręgu zainteresowań Alexa Fergusona z Manchestru United.

Czy PZPN interesuje się Kobylańskim? Działaczom piłkarskiego związku zarzucano brak jakiegokolwiek zainteresowania tym piłkarzem. Szef monitoringu i rozwoju młodych piłkarzy PZPN, Maciej Chorążyk zapytany o Martina Kobylańskiego rozkłada bezradnie ręce i stwierdza, że nie zna tego piłkarza, nigdy go nie widział i nie miał z nim kontaktu.

- Ze strony PZPN widzę brak zainteresowania moim synem. Związek ma chyba inne ważniejsze sprawy na głowie - ocenia Andrzej Kobylański. Takiego samo zdania jest Andrzej Juskowiak - PZPN powinien wykazywać większe zainteresowanie tym chłopakiem.

Chociaż ostatnio we Wronkach odbyło się spotkanie między ojcem piłkarza a Grzegorzem Lato, Jerzym Engelem i Franciszkiem Smudą. Inicjatorem wydarzenia był Andrzej Grajewski, były właściciel Widzewa Łódź. Miało ono dotyczyć ewentualnej gry Martina dla reprezentacji Polski, bo jaki mógłby być inny powód tego spotkania. - Tak, spotkanie się odbyło, lecz nie rozmawialiśmy na temat Martina i jego przyszłej grze w reprezentacji Polski. Jestem tym faktem rozczarowany. Nawet nie wiem, co mam powiedzieć synowi, który naprawdę żyję tą inforamcją - komentuje Andrzej Kobylański.

Większe zainteresowanie Martinem wykazuje związek niemiecki. Potwierdzeniem tego faktu jest spotkanie młodego Kobylańskiego z Mathiasem Sammerem, dyrektorem sportowym DFB oraz jego ostatni występ dla Niemiec. - Chwalił mnie za umiejętności i namawiał żebym grał dla Niemiec - wyznał 17-letni zawodnik klubu z 2.Bundesligi. - Znacznie większe zainteresowanie synem wykazują Niemcy. Kontaktują się z nim, doglądają, wysyłają powołania. Na przykład w grudniu syn jedzie na turniej do Izraela, wcześniej grał mecze z Belgią i Włochami. Z Polski powołania przestały przychodzić, po tym jak Matrin nie mógł stawić się na zgrupowaniu u Władysława Żmudy - stwierdza jego ojciec, były srebrny medalista olimpijski z Barcelony.

Martin mieszka od dziecka w Niemczech tu się wychował, więc nie można mu mieć za złe, że gra w młodzieżowej reprezentacji tego kraju. Młody chłopak ma dylemat, który musi sam rozstrzygnąć. Trudno bowiem od 17-latka wymagać, żeby podejmował taką decyzję w tak młodym wieku.

- Rozmawiamy z nim na ten temat często. Postanowiliśmy z żoną nie naciskać na syna. Będzie to jego samodzielna decyzja, którą w pełni zaakceptujemy - stwierdza Andrzej Kobylański.

PZPN musi w końcu zacząć działać, ponieważ możemy stracić bardzo utalentowanego napastnika. Selekcjoner reprezentacji U-17, Janusz Białek uważa, że Kobylański jest w kręgu zainteresowania polskiego związku piłki nożnej. - Wiem, że wy dziennikarze lubicie uderzać w PZPN, ale nie przesadzałbym z tym że związek nie interesuje się Martinem Kobylańskim.

Historia pokazuje jak nasz kraj tracił zdolnych piłkarzy, którzy potem stawali się gwiazdami reprezentacji Niemiec. Miroslav Klose, Lukas Podolski czy Piotr Trochowski są przykładami nieudolnej pracy naszego związku. To zawodnicy znani kibicom w Europie, którzy mogli reprezentować naszą kadrę, jeśli PZPN wcześniej się nimi zainteresował. Lepiej nie powtarzać błędów z przeszłości i zrobić wszystko żeby Polski futbol nie tracił kolejnych młodych talentów, w tym Martina Kobylańskiego.