Stomil skromnie pokonał GKS Tychy. Zmarnowany karny tyszan
GKS Tychy grzęźnie w strefie spadkowej na zimę. W ostatnim meczu jesieni tyszanie przegrali ze Stomilem Olsztyn 0:1, kontynuując fatalną passę na swoim stadionie. Olsztynianie zimę spędzą na 5. miejscu w tabeli, z szansami na walkę o awans na wiosnę.
fot. Artur Szczepański
Nieznacznym faworytem tego spotkania byli goście z Olsztyna, którzy plasowali się znacznie wyżej w ligowej tabeli, aniżeli ekipa z Tychów. Jedynym argumentem, który przemawiał na korzyść gospodarzy była chęć zmazania plamy po porażce przed tygodniem z Sandecją Nowy Sącz 2:7.
Tyszanie bardzo źle rozpoczęli to spotkanie. Bramka dla Stomilu padła już w 8. minucie. Piłkę z rzutu wolnego dośrodkował Wołodimyr Koval, a tor lotu futbolówki delikatnie zmienił Igor Skoba, myląc tym samym interweniującego Marka Igaza i dając prowadzenie swojej drużynie.
Wydawało się że od tego momentu gospodarze ruszą do ataku. Jednak rzeczywistość była nieco inna. To Stomil kontrolował przebieg gry i utrzymywał się przy piłce. Tyszanie nieśmiało i niechętnie próbowali konstruować jakieś akcje, które jednak nie miały prawa spowodować większego zagrożenia.
W 37. minucie mogła paść druga bramka dla gości po tym jak Trzeciakiewicz fantastycznie wpadł w pole karne tyszan, mijając jednego z rywali i dograł na środek "szesnastki" do Kovala, ale ten nieczysto trafił w piłkę i Marek Igaz mógł spokojnie złapać futbolówkę.
Tuż przed przerwą ogromny pech spotkał drużynę przyjezdną. Najpierw kontuzji dostał strzelec bramki Igor Skoba, który z grymasem bólu na twarzy zszedł z boiska od razu do szatni, a chwilę później na noszach został zniesiony młody Karol Żwir. W obu przypadkach oczywiście były potrzebne wymuszone zmiany.
Do przerwy zatem Stomil skromnie, ale zasłużenie prowadził 1:0. Po zmianie stron tyszanie wreszcie stworzyli sobie niezłą okazje. Młody Michał Biskup pokusił się o strzał zza pola karnego. Piłka uderzona po ziemi trafiła w słupek bramki gości. Futbolówkę jeszcze próbował dobijać Marcin Wodecki, ale posłał piłkę daleko w trybuny.
Jednak to tylko rozjuszyło gości, którzy już po chwili mogli podwyższyć rezultat spotkania. Po szybkiej kontrze piłka trafiła do Wołodimyra Kovala, który zdecydował się na techniczny strzał i o mało co nie zdobył bramki. Piłkę na rzut rożny z ogromnymi problemami wybił Marek Igaz.
Kwadrans przed końcem spotkania tyszanie stanęli wreszcie przed ogromną szansą na doprowadzenie do wyrównania. Po tym jak ręką we własnym polu karnym zagrał jeden z zawodników, Stomilu sędzia zdecydował się odgwizdać rzut karny dla GKS-u. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Paweł Smółka, ale jego uderzenie obronił Piotr Skiba.
Rezultat spotkania nie uległ już zmianie i Stomil mógł cieszyć się ze zdobycia kompletu punktów, które zapewniają mu piątą pozycję w ligowej tabeli na koniec tego roku. GKS Tychy także może być pewny już swojej pozycji. Rok 2015 rozpocznie na przedostatnim miejscu w ligowej tabeli z kilkupunktową stratą nawet do miejsca barażowego.