Stoke wygrało na wyjeździe ze Swansea. Fabiański znowu bez czystego konta
9. kolejkę Premier League zamykał mecz dwóch średniaków, Swansea i Stoke, którzy w ubiegłym sezonie zajęły odpowiednio 8. oraz 9. miejsce. Średniaków, co nie znaczy, że kibice nie mogli spodziewać się emocji. W ostatnich sześciu spotkaniach pomiędzy tymi zespołami padały średnio więcej niż trzy bramki, a faworyta ciężko było wskazać, bo dwa z nich zakończyły się wygraną Stoke, wygraną Swansea oraz remisem.
W mecz mocniej weszli gracze Stoke City. W 4. minucie Bojan Krkić pewnie wykorzystał rzut karny, nie dając szans Łukaszowi Fabiańskiemu i zapewnił The Potters prowadzenie. Przez następne minuty Walijczycy nie mogli ułożyć gry pod swoje dyktando i jeśli atakowali, to bardzo chaotycznie i nieskładnie. Jack Butland rzadko był zmuszany do interwencji, a największych kłopotów narobił sobie sam, kiedy skiksował i musiał interweniować wślizgiem przed polem karnym, co ostatecznie nie zostało przez Roberta Madleya zakwalifikowane jako faul, czego domagali się – chyba słusznie – gracze i kibice Łabędzi.
Jeśli chodzi o tych pierwszych, najaktywniejszy był Jonjo Shelvey, który kilkukrotnie, szczególnie z rzutów wolnych, ostrzeliwał bramkę Garncarzy, jednak jego uderzenia były niecelne, blokowane przez obrońców albo z łatwością wyłapywane przez Butlanda. Po drugiej stronie boiska fantazją popisał się Joselu, który uderzając przewrotką spoza pola karnego pomylił się nie tak znowu znacznie. Mocniej przestrzelił w dogodniejszej sytuacji Charlie Adam, jednak uderzał swoją słabszą, prawą nogą, a wiemy, jaką torpedą dysponuje Anglik w lewej stopie.
Na początku drugiej części meczu oba zespoły pokazały, że nie zamierzają uprawiać piłkarskich szachów. Najpierw Marko Arnautović zdobył bramkę dla Stoke, jednak sędzia liniowy przytomnie podniósł chorągiewkę i gol Austriaka nie został uznany, a chwilę potem z ostrego kąta Shelvey uderzył w słupek bramki The Potters.
Ten początkowy pokaz siły miał większe przełożenie na grę Swansea, bo to gracze z Walii w pogoni za wynikiem kontrolowali przebieg gry. Bliski powodzenia był wprowadzony po przerwie Gylfi Siggurdsson, jednak jego bomba przeleciała tuż obok bramki Butlanda. Jednak następne minuty okazały się prawdziwą katorgą dla fanów Łabędzi, które nie umiały doprowadzić do kolejnych podbramkowych sytuacji i przegrały ze Stoke na Liberty Stadium 0:1.
Swansea City - Stoke City 0:1
Bramka: Bojan Krkić 4 (rzut karny)
Swansea: 1. Łukasz Fabiański - 22. Àngel Rangel, 33. Federico Fernández, 6. Ashley Williams, 3. Neil Taylor - 8. Jonjo Shelvey, 58. Modou Barrow (59, 23. Gylfi Sigurðsson), 10. André Ayew (80, 17. Éder), 24. Jack Cork (59, 4. Ki Sung-yueng), 20. Jefferson Montero - 18. Bafétimbi Gomis
Stoke: 1. Jack Butland - 8. Glen Johnson, 20. Geoff Cameron, 26. Philipp Wollscheid, 3. Erik Pieters - 16. Charlie Adam (70, 15. Marco van Ginkel), 22. Xherdan Shaqiri, 27. Bojan Krkić (79, 7. Stephen Ireland), 6. Glenn Whelan, 10. Marko Arnautović (75, 14. Ibrahim Afellay) - 11. Joselu
Żółte kartki: Williams, Shelvey - Pieters, Shaqiri
Sędzia: Robert Madley