Podsumowanie 19. kolejki Premier League: remisy na szczycie, pobudka Liverpoolu (WIDEO)
Za nami kolejna kolejka z serii tych świąteczno-zimowych, podczas których ani piłkarze, ani kibice nie mają wytchnienia. Efekt? Remisy zespołów z bezpośredniej czołówki, wygrane Arsenalu, Liverpoolu czy Leicester.
Tottenham Hotspur – Manchester United 0:0
19. kolejka rozpoczęła się od spotkania, które na papierze wyglądało na najciekawsze. Wracający powoli na właściwe tory Tottenham podejmował na White Hart Lane Manchester United, który na te tory wrócił już jakiś czas temu i teraz pewnie po nich jedzie. I to właśnie goście od początku spotkania zdecydowanie przeważali i stworzyli sobie dużą liczbę okazji podbramkowych. W zasadzie tylko pech i świetna dyspozycja Hugo Llorisa sprawił, że londyńczycy nie wychodzili na drugą połowę z zadaniem odrobienia strat. „Czerwone Diabły” nie wykorzystały swojej przewagi, a druga połowa wyglądała już zupełnie inaczej. Gra się wyrównała, a momentami to podopieczni Mauricio Pochettino mieli przewagę i byli blisko wpakowania piłki do bramki. Oni jednak również tego nie zrobili i mecz zakończył się bezbramkowym remisem. A szkoda, bo potencjał piłkarzy mógł wskazywać na to, że obejrzymy kilka ładnych goli. Louis van Gaal na pewno się teraz zastanawia, czy gdyby dał odpocząć kilku piłkarzom, to udałoby się zdobyć jakieś punkty. Jego Manchester United wyszedł dokładnie takim samym zestawienie, jak dwa dni wcześniej na mecz z Newcastle.
Southampton – Chelsea 1:1
1:0 Mane
1:1 Hazard
Drugie spotkanie tej kolejki, drugie również zapowiadające się wyśmienicie. Liderująca Chelsea podjęła na własnym boisku zamykające TOP 4 Southampton, jedną z największych rewelacji tego sezonu. Przez dłuższą część ten mecz niestety także zawodził. Chelsea miała przewagę w posiadaniu piłki, potrafiła długo się przy niej utrzymywać, jednak nie przekładało się to na liczbę stwarzanych przez nią sytuacji podbramkowych. Z tym było naprawdę kiepsko i przed przerwą tylko raz zagroziła bramce strzeżonej przez Forstera – wtedy kiedy Eden Hazard zdobył gola. Southampton po objęciu wcześniej prowadzenia cofnął się do obrony i dobrze na tym nie wyszedł. Ogólnie jednak „Święci” mogą podejść do tego zdobytego punktu przychylnie, nie każdy potrafi urwać The Blues choćby jedno oczko. Podopieczni Jose Mourinho mają z kolei sporo szczęścia, że remisy odnosiły również oba kluby z Manchesteru i ich przewaga wciąż wynosi tyle samo.
Aston Villa – Sunderland 0:0
Dwie drużyny z dolnej połówki tabeli, które muszą bardzo uważać, by nie zjechać jeszcze niżej. Ich przewaga nad strefą spadkową nie jest zbyt duża, więc potrzeba zwycięstwa i trzech punktów jest oczywiście ogromna. Tym razem jednak jedni i drudzy zanotowali kolejną stratę. Najbardziej żałować mogą „Czarne Koty” z Sunderlandu, gdyż ich rywal niemal przez całą drugą połowę musiał grać w osłabieniu wobec czerwonej kartki, jaką otrzymał Fabian Delph. Podopieczni Gusa Poyeta po tym zdarzeniu przejęli inicjatywę i naciskali mocniej, jednak nie dało to im bardzo ważnego triumfu. Swoje okazje mieli też The Villans i duża zasługa Costela Pantilimona w tym, że nie zamienili oni żadnej z nich na gola. Obie drużyny utrzymały swoje miejsca w tabeli, Aston Villa jest trzynasta, a Sunderland czternasty. Już pierwszego stycznia kolejna okazja do zdobywania punktów, jednak szczególnie przed piłkarzami Poyeta stoi bardzo trudne zadanie. Im przyjdzie mierzyć się na wyjeździe z Manchesterem City, Aston Villa podejmie przed własną publicznością Crystal Palace.
Hull City – Leicester City 0:1
0:1 Mahrez
Niemożliwe stało się możliwym. Czternaście długich kolejek czekali kibice „Lisów” z Leicester na triumf swojej drużyny, aż w końcu tuż po świętach przyszła pora na cud. Rywal może nie był wymagający, bo „Tygrysom” z Hull nie wiedzie się ostatnio najlepiej, ale sam fakt musiał sprawić, że kibicom spadł z serc ogromny kamień. Samo spotkanie na KC Stadium było początkowo wyrównane, jednak gościom jeszcze przed przerwą udało się otworzyć wynik. Ważniejszym jednak dla nich było to, że pomimo naciskającego rywala w drugiej połowie, udało się utrzymać ten wynik do końcowego gwizdka arbitra. Dla nas też dwie dobre wiadomości, bo Marcin Wasilewski w końcu zaliczył triumf w spotkaniu Premier League, a do tego znów zebrał wyśmienite recenzje. Alternatywa dla dwóch podstawowych reprezentacyjnych stoperów stała się chyba jasna.
Manchester City – Burnley 2:2
1:0 Silva
2:0 Fernandinho
2:1 Boyd
2:2 Barnes
Beniaminek z dolnych rejonów tabeli przyjeżdżał na Etihad Stadium jak ścięcie. Mistrzowie Anglii wygrali siedem poprzednich meczów z rzędu i siłą rozpędu mieli pokonać kolejnego rywala. Nikt nie brał pod uwagę innego rezultatu, niż taki, który dawał trzy punkty gospodarzom. I podopieczni Manuela Pellegriniego przez długi okres czasu zdawali się spełniać pokładane w nich oczekiwania. W miarę szybko strzelili dwa gole i na przerwę schodzi z solidnym zapasem. Wtedy chyba nastąpiło zbytnie rozluźnienie w szeregach The Citizens, gdyż w drugiej połowie wyglądali oni zdecydowanie słabiej. Goście szybko strzelili bramkę kontaktową, a następnie doprowadzili do wyrównania. Remis Burnley nie ratuje, ale na pewno daje dużo pewności siebie – zespół ten wciąż znajduje się pod kreską, ale urwanie punktów mistrzom Anglii i to na ich boisku musi wpływać kojąco na morale. „Obywatele” z kolei mają dość sporo szczęścia – swój mecz zremisował ścigający ich rywal zza miedzy, a także liderująca Chelsea. W czołówce po tej kolejce pozostał więc typowy status quo.
Queens Park Rangers – Crystal Palace 0:0
Spotkanie beniaminka i aktualnego pretendenta do spadku zapowiadało się na to, które przyniesie wyrównane spotkanie i kilka bramek. Niestety, równo było jednak zabrakło trafień. Nie powiodło się też Charliemu Austinowi, który bez wątpienia chciał przedłużyć swoją dobrą passę pod bramką rywala i trafić w trzecim meczu z rzędu. Zakotłowało się natomiast pod druga bramką w ostatniej z doliczonych 3 minut tego meczu, kiedy z impetem zaatakowały „Orły” i były bliskie rzutu karnego. Sędzia jednak pozostał niewzruszony i po chwili zagwizdał, ale… na koniec meczu.
Stoke – West Bromwich Albion 2:0
1:0 Diouf
2:0 Diouf
Nie tylko Bojan potrafi strzelać dla Stoke! W drugiej połowie poświątecznego spotkania strzelecki koncert dał Mame Diouf. Senegalczyk najpierw zwiódł obrońców w polu karnym i uderzył tak, że bramkarz rywali niekoniecznie chciał interweniować, potem… wpadł strzał Arnautovicia. Myślał prawdopodobnie, że najwyższy czas na prostopadłe podanie za obrońców, doczekał się tymczasem strzału, który odbił się od niego i wpadł przy prawym słupku obok, ponownie, zdezorientowanego bramkarza. Stoke zrobiło tym sposobem dobrą robotę, utrzymując się na 11. miejscu w tabeli, pozostawiając WBA na 16.
West Ham United – Arsenal 1:2
0:1 Cazorla
0:2 Welbeck
1:2 Koyuate
W poprzedniej kolejce pisaliśmy, że wygrały wszystkie drużyny z czołówki, poza West Hamem. Paść jednak na kogoś musiało, bowiem „Młoty” grały z Chelsea, podobnie jak w tym tygodniu, gdy przyszło im się zmierzyć z Arsenalem. Niestety, ponownie ulegli. Jak przystało na gospodarzy, gracze Sama Allardyce’a mieli w tym meczu przewagę na boisku i mogło się wydawać, że zdołają więcej z siebie wykrzesać. W 40. minucie karnego wywalczył Santi Cazorla, po czym pewnie go wykorzystał dając prowadzenie gościom. Zaledwie 4 minuty później swojego pierwszego ligowego gola od 6 spotkań zdobył Danny Welbeck, podbijając wynik do szatni na 2:0 dla gości z Emirates. Po przerwie gospodarzom udało się zdobyć gola kontaktowego – po dośrodkowaniu Tomkinsa z linii końcowej z kilku metrów głową uderzał Kouyate, którego strzał świetnie przelobował na przeciwległy słupek. Niestety dla „Młotów”, nie udało im się wykorzystać tego trafienia do odzyskania punktów i mecz zakończył się drugą porażką w ich drugich londyńskich derbach.
Newcastle – Everton 3:2
0:1 Kone
1:1 Cisse
2:1 Perez
3:1 Colback
3:2 Mirallas
Jeden z najlepszych meczów tego weekendu okraszony wieloma bramkami i dużą wolą walki. Rozstrzygnięcie na korzyść Newcastle, dla których to mogło być ostatnie zwycięstwo pod wodzą Alana Pardew. Everton natomiast musiał przełknąć gorycz kolejnej porażki w tym sezonie, pozwalając sobie łącznie 31. bramkę od początku obecnej kampanii. W zeszłym sezonie łącznie gracze Martineza bramek stracili 39, ale wówczas i gra, i wyniki było zgoła inne. A zaczęło się dobrze – już w 5. minucie trafił Kone. Po niespełna pół godzinie udało się Newcastle wyrównać rezultat po przepięknej akcji zespołowej w polu karnym Evertonu. Potem gospodarze trafiali jeszcze dwa razy, a ostatni kontakt udało się nawiązać gościom w 84. minucie. Nie zdołali jednak obrócić spotkania na swoją korzyść.
Liverpool – Swansea 4:1
1:0 Moreno
2:0 Lallana
2:1 Sigurdsson
3:1 Lallana
4:1 Shelvey (s.)
Liverpool nareszcie wygrał i nareszcie zrobił to w przekonującym stylu. Przed meczem zastanawiano się jak poradzi sobie Swansea, która nie miała ostatnio okazji na 3 punkty na Anfield, a dziś mogła śmiało postawić się rywalowi jak równy równemu. Jak się okazało, rzeczywistość mocno zweryfikowała szanse „Łabędzi”, które z kretesem przegrały nie tylko przez wyższość rywala, ale własne wtopy. Te były – szczególnie widoczne – dwie. Pierwszą zaliczył Łukasz Fabiański, wybijając piłkę w rywala, od którego już futbolówka wpadła do siatki. Drugą na koncie ma Jonjo Shelvey, który po rzucie rożnym dla Liverpoolu głową strzelił swojaka. Reszty dopełnili Lallana oraz Moreno, a honorowe trafienie zdobył niezawodny Sigurdsson.
Jedenastka kolejki:
Lloris (Tottenham)
Coleman (Everton), - Wasilewski (Leicester) - Can (Liverpool) - Moreno (Liverpool)
Lallana (Liverpool) - Hazard (Chelsea) - Jones (Burnley) - Mahrez (Leicester)
Diouf (Stoke) - Barnes (Burnley)
Tabele po 19. kolejce:
Bramka kolejki:
Obserwuj autorów na Twitterze:
Damian Wiśniewski - @Wisniewski_D2
Michał Kozera - @KozeraM