Stevanović, Kokoszka, Kelemen, Kaźmierczak - kto odejdzie, a kto zostanie w Śląsku?
Po wtorkowym meczu z Cracovią (1:0) najbardziej obleganymi piłkarzami Śląska byli ci, którym kończą się kontrakty, a zarabiają spore pieniądze. Nie wszyscy chcieli się jednak wypowiadać o swojej przyszłości. Najmniej rozmowny był Przemysław Kaźmierczak, który nie zatrzymał się ani na moment przed dziennikarzami. Trener Tadeusz Pawłowski dał mu zagrać ostatnie pięć minut.
- To nie było pożegnanie. Przed meczem szykowałem Przemka, żeby zmienił Łukasza Droppę, bo myślałem, że nie wytrzyma kondycyjnie, ale jednak zszedł Dado, który jutro leci na tournee swojej reprezentacji do Ameryki Południowej - wyjaśnił szkoleniowiec.
W tym sezonie z pewnością między słupkami nie zobaczymy już Mariana Kelemena. - W Kielcach będzie bronił Wojtek Pawłowski: tak się umówiliśmy przed meczem z Cracovią. Zasłużył na to. Przez cały sezon atmosfera między bramkarzami była bardzo dobra, a przecież wiecie, jak to było wcześniej - mówił Pawłowski, nawiązując do czasów, kiedy między Rafałem Gikiewiczem a Kelemenem panowała... szorstka, męska przyjaźń.
Jak się dowiedzieliśmy, Słowak może nawet nie pojechać już z drużyną do Kielc, jeśli nie będzie takiej konieczności. O swoim kontrakcie powtarza cały czas to samo: "Teraz chcę mieć chłodną głowę. Pomyślę o nim po ostatnim meczu sezonu". Póki co podobno rozbieżność między obecnymi zarobkami Kelemena a tym, co mógłby dostać w przypadku nowej umowy we Wrocławiu, to jakieś 60 tys. zł. Dużo, nawet bardzo.
Adam Kokoszka natomiast otwarcie przyznał, że w tej chwili właściwie nie rozmawia z władzami klubu o pozostaniu w drużynie, a szanse na to, że tak się stanie, ocenił jako "zerowe". Raz jeszcze powtórzył, że chciałby pograć zagranicą. Wydaje nam się, że najbardziej zdeterminowany, by zostać w Śląsku, jest Dalibor Stevanović. Ostatnie dwa lata dorastały tu jego dzieci i tu chciałyby iść do szkoły, a i dla samego piłkarza wiosna była chyba najbardziej udanym okresem, od kiedy pojawił się w Polsce.
- Czy to był ostatni mecz w Śląsku, jeszcze nie wiem. Mieliśmy już jakieś rozmowy. Zarząd przedstawił swoje zdanie, ja swoje. Mam nadzieję, że znajdziemy wspólny punkt i w przyszłym sezonie też będę grał we Wrocławiu, ale nie wszystko zależy ode mnie. Jeśli tu nie zostaniemy, to dzieciom też będzie przykro. Teraz myślę jednak tylko o meczach w kadrze - mówi Słoweniec. A jest o czym. Wczoraj "Dado" wyleciał natournee po Ameryce Południowej z reprezentacją Słowenii, która 4 czerwca w Montevideo zagra z Urugwajem, a 7 w Buenos Aires z Argentyną. Obie reprezentacje szykują się do mistrzostw świata i mają grać w najmocniejszych składach.