menu

Stawowy kontra były pracodawca. W Wielką Sobotę Miedź gra z Widzewem

2 kwietnia 2015, 18:04 | Paweł Hochstim/Dziennik Łódzki

Trener Wojciech Stawowy miał wprowadzić Miedź Legnica do ekstraklasy, ale szybko został zwolniony. W sobotę pojedzie tam z Widzewem. W Legnicy miał budować silny klub, który wsparty pieniędzmi bogatego właściciela przejdzie jak burza przez pierwszą ligę, a następnie będzie jej poważnym graczem. Wszystko wzięło w łeb, a już po trzech miesiącach Stawowy był już bez pracy.

Wojciech Stawowy w sobotę pojedzie z Widzewem na mecz do Miedzi Legnica, w której zaczynał obecny sezon
Wojciech Stawowy w sobotę pojedzie z Widzewem na mecz do Miedzi Legnica, w której zaczynał obecny sezon
fot. Łukasz Łabędzki

Nie ma wątpliwości, że współpraca nie była udana - z 11 meczów Miedź pod wodzą Stawowego wygrała tylko 2 i w momencie zwolnienia trenera z 9 punktami zajmowała przedostatnią pozycję w tabeli wyprzedzając jedynie... Widzew. Następca Stawowego, Janusz Kudyba, w 12 spotkaniach zdobył 20 punktów. Atmosfera pożegnania też nie była najlepsza, bo właściciel klubu w jednym z wywiadów niezbyt przyjemnie wypowiadał się o Stawowym.

Trener Widzewa i współpracujący z nim zarówno w Legnicy, jak i Łodzi Krzysztof Przytuła bronią się, że w Miedzi pracowali zaledwie trzy miesiące, a to za krótki czas, by móc oceniać pracę trenerów. Na Zachodzie być może tak jest, ale w Polsce szkoleniowcy muszą przyzwyczaić się do mniejszej cierpliwości swoich szefów.

W sobotę w Legnicy Stawowy będzie chciał udowodnić, że jego zwolnienie było błędem szefów Miedzi. I jeśli uda mu się wygrać, to wtedy już będzie jasne, że piłkarze Widzewa włączyli się jednak do walki o utrzymanie.

Po wygranej w Ostródzie ze Stomilem Olsztyn 3:1 w serca kibiców łódzkiej drużyny wróciła nadzieja, ale do osiągnięcia sukcesu jeszcze bardzo daleka droga. Do końca sezonu pozostało już tylko 11 meczów, a, by cieszyć się z utrzymania, łodzianie powinni w nich zdobyć ok. 20-25 punktów. A to oznacza, że powinni wygrać przynajmniej 7-8 meczów. To pokazuje, jak sprawa jest poważna, ale widzewiacy wierzą, że to nie jest misja niemożliwa.

W najbliższych dniach ma być znana decyzja sądu w sprawie Arki Gdynia, która zawiadomiła sąd o tym, iż Widzew nie spłaca swoich zobowiązań i zawnioskowała o uchylenie układu. Jeśli sąd uzna, że są ku temu przesłanki, wyznaczy termin rozprawy i Widzew stanie pod ścianą, bo wtedy właściwie jedyną szansą na przetrwanie klubu będzie natychmiastowe spłacenie wszystkich wierzycieli, którzy powinni dostać pieniądze na początku marca. A Sylwester Cacek już powiedział, że nie ma zamiaru więcej dokładać.


Dziennik Łódzki


Polecamy