Jakub Ryplewicz po meczu z ŁKS: Fakt, że gramy z takim zespołem powiązał nam nogi.
Zawodnicy Startu Brzeziny po zakończeniu spotkania z Łódzkim Klubem Sportowym schodzili z murawy zdruzgotani. Gospodarze nie dali im żadnych szans i strzelając cztery gole wybili z głowy walczącemu o utrzymanie zespołowi marzenia choćby o jednym punkcie, wywlekając na światło dzienne wszystkie błędy gości. Jakub Ryplewicz, który w przerwie zimowej trafił do brzezińskiego klubu właśnie z ŁKS, nie krył rozczarowania piątkowym wynikiem.
fot. kwadrans_po
- Spotkanie zdecydowanie nie poszło po naszej myśli. Naszym celem było osiągnąć lepszy rezultat i ta wysoka przegrana bardzo boli. Wiadomo, że nie chcieliśmy iść na otwartą wojnę z ŁKS-em, ale liczyliśmy chociaż na jeden punkt - powiedział po meczu były piłkarz Łódzkiego Klubu Sportowego, obecnie zawodnik Startu Brzeziny, Jakub Ryplewicz. - Nie wiem czym jest spowodowana aż taka porażka, przed meczem czuliśmy się dobrze, wygrana w poprzedniej kolejce jeszcze nas trochę uskrzydliła, ale widać ilość kibiców i fakt, że gramy z takim zespołem powiązały nam nogi - dodaje.
Pomocnik brzezińskiego klubu przyznaje, że od początku była mowa, by uważać na stałe fragmenty gry. - Mieliśmy to bardzo jasno nakreślone, że Adrian [Kasztelan - przyp. red.] wykonuje je wzorowo. Grałem z nim, to też wiem, jak potrafi to robić. Każdy z nas miał dokładnie powiedziane, jak się zachować w danym momencie, kogo z chłopaków kryć, ale widać zaskoczyli nas, chwila dekoncentracji i wykorzystali swoje szanse - tłumaczy fakt, że trzy bramki zostały przez łodzian zdobyte właśnie z takich fragmentów.
Klub z Brzezin nie jest w zbyt dobrej sytuacji. Po dwudziestej trzeciej kolejce rozgrywek zajmuje przedostatnie, spadkowe miejsce w tabeli. - Mam nadzieję i zrobimy wszystko, żeby się utrzymać - zapewnia Ryplewicz. - Mamy grupę dobrych i ambitnych chłopaków, którzy umieją grać w piłkę. Pech jest taki, że trafiliśmy od samego początku rundy na czołówkę i nasza gra po prostu musi się zazębić, trzeba się zgrać. Przyszło paru nowych ludzi, w tym i ja, więc potrzebne jest trochę czasu, żeby to przyzwoicie wyglądało. W każdym meczu trzeba będzie walczyć o pełną pulę, a ja sam jestem pewny, że nam się to uda - stwierdza optymistycznie.
Były pomocnik biało-czerwono-białych przyznaje, że pobyt w nowym klubie wychodzi mu na dobre. - Gram regularnie, co dodaje mi dużo pewności siebie i mam nadzieję, że odwdzięczam się dobrą postawą na boisku. Bardzo dobrze dogaduję się z nowym trenerem, jeżeli są jakieś niejasności, jest to od razu wyjaśniane, po ludzku, bez niepotrzebnych uniesień i tym podobnych.
Czytaj także: "Łódź Kocha Sport"! Kibice ŁKS promują aktywny tryb życia