menu

Stałe fragmenty przesądziły o zwycięstwie Lechii w Gliwicach

1 sierpnia 2014, 22:21 | Jakub Seweryn

W drugim piątkowym spotkaniu 3. kolejki Ekstraklasy, Piast Gliwice musiał uznać wyższość Lechii Gdańsk. W pierwszej połowie gospodarze zdołali szybko wyrównać, ale po przerwie byli bezsilni wobec stałych fragmentów podopiecznych Joaquima Machado.

Przed tym meczem faworytem była Lechia, ale głównie ze względu na drzemiący w niej potencjał ludzki, bowiem do tej pory gdańszczanie nie prezentowali się rewelacyjnie, szczęśliwie zarówno remisując w Białymstoku z Jagiellonią 2:2, jak i następnie pokonując Podbeskidzie 1:0. Piast z kolei został zdemolowany w Poznaniu z Lechem 0:4, by w drugiej kolejce bardzo fartownie remisując w Krakowie z Wisłą 1:1. W Gliwicach nastroje są więc nie najlepsze, bo podopieczni Angela Garcii wyglądają na starcie sezonu bardzo mizernie.

W pierwszej połowie piątkowego meczu działo się bardzo niewiele. Była ona na pewno wyrównana, ale jedynie przez kilka minut kibice obserwowali emocjonujące widowisko. W 20. minucie spotkania długa piłka od obrońców do Piotra Wiśniewskiego nieoczekiwanie pozwoliła mu wyjść sam na sam z Alberto Cifuentesem i mimo nacisku Polaka, pomocnik Lechii szpicem buta wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Z jednobramkowej przewagi goście jednak cieszyli się zaledwie przez trzy minuty, bo już po 180 sekundach Adrian Klepczyński pięknie dośrodkował na głowę Rubena Jurado, a ten uderzeniem po koźle doprowadził do remisu. Ten sam piłkarz chwilę później mógł również strzelić drugiego gola, ale w pojedynku z Dariuszem Trelą uderzył prosto w swojego byłego kolegę, przez co do przerwy mieliśmy remis 1:1.

Po wznowieniu gry przyjezdni zupełnie przejęli kontrolę nad tym meczem, a efektem tego były kolejne gole. Zaczęło się jednak od sporego szczęścia lechistów, którzy ponownie wyszli na prowadzenie dzięki ‘centrostrzałowi’ z rzutu wolnego Piotra Wiśniewskiego siedem minut po przerwie, które nietknięte przez nikogo wpadło do bramki bezradnego Cifuentesa.

Kropkę nad ‘i’ w postaci trzeciego gola goście postawili w 65. minucie gry, gdy Wiśniewski znakomicie zagrał w pole karne do Sadajewa, ten został sfaulowany przez Piotra Brożka, a jedenastkę pewnym strzałem zamienił na bramkę Stojan Vranjes. Lechia mogła wygrać ten mecz wyżej, ale w dobrych akcjach gdańszczan często brakowało im udanego ostatniego zagrania. Sytuacja dla podopiecznych Quima Machado skomplikowała się w końcówce gdy drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną w 85. minucie gry obejrzał Maciej Makuszewski, ale nawet to nie przeszkodziło biało-zielonym w odniesieniu pewnego zwycięstwa.

Piastunki mogły jeszcze zmniejszyć straty, ale sytuację sam na sam z Dariuszem Trelą przegrał Wojciech Kędziora, a tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra uderzenie z dystansu Jurado ostemplowało tylko poprzeczkę bramki przeciwnika. Lechia ostatecznie zwyciężyła z Piastem 3:1, dzięki czemu awansowała na drugie miejsce w ligowej tabeli. W przypadku Piasta z kolei wszystko wskazuje, że gliwiczan w tym sezonie czeka rozpaczliwa walka o utrzymanie.


Polecamy