Unia Tarnów pokonała Stal, ale... zaprzestała treningów
Po serii pięciu kolejnych porażek zespół "Jaskółek" wreszcie zagrał tak, jak oczekują tego trener oraz kibice i zainkasował trzy punkty. Po powrocie do Tarnowa zakomunikowali jednak trenerowi Kijowskiemu, że ze względu na brak środków finansowych, niezbędnych na dojazdy na treningi, od dzisiaj nie będą uczestniczyli w zajęciach.

fot. Krzysztof Ciurej
- Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że było to spotkanie o "sześć" punktów. Koniecznie chcieliśmy przerwać trwającą od końca września serię porażek i w pełni nam się to udało - przyznał trener Unii Tomasz Kijowski.
Początek meczu nie zapowiadał zwycięstwa gości, "Stalówka" rozpoczęła go bowiem z niesamowitym rozmachem i już w 36 sekundzie mogła objąć prowadzenie, lecz będący w doskonałej sytuacji Wojciech Białek posłał piłkę nad poprzeczkę. Po kwadransie gra nieco się wyrównała i... zaostrzyła, zawodnicy obu drużyn nie odstawiali bowiem nóg w żadnej sytuacji.
Coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić tarnowianie, którzy w 29 min bliscy byli zdobycia gola; kapitalnym strzałem z 20 metrów popisał się wtedy Fabian Fałowski, piłka trafiła jednak w poprzeczkę. Sytuacja ta podbudowała zespół gości, który zaczął niepokoić rywali akcjami ofensywnymi. Po jednej z nich Łukasz Popiela, który miał nie grać w meczu w Stalowej Woli ze względu na uraz mięśnia dwugłowego, idealnie podał do Dawida Sojdy. Boczny pomocnik Unii, będąc już w polu karnym, został sfaulowany przez Krystiana Getingera, sędzia ukarał więc gospodarzy rzutem karnym, natomiast obrońcę Stali drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką. Do piłki podszedł najlepszy snajper "Jaskółek" Popiela i pewnie pokonał Bartłomieja Dydę.
Grający z przewagą jednego zawodnika tarnowianie opanowali sytuację na boisku, groźne były ich ataki prowadzone lewą stroną boiska, na której bardzo dobrze uzupełniali się Paweł Węgrzyn i powracający do gry po kontuzji stawu skokowego Sławomir Matras.
Po zmianie stron miejscowi coraz częściej zaczęli niepokoić defensywę Unii, która tym razem nie popełniała błędów. Zespół Stali, mimo że częściej był w posiadaniu piłki, poza uderzeniem Damiana Łanuchy w 86 min nie zagroził jednak poważniej bramce Unii.
Grający z kontry goście mieli znacznie więcej okazji do zdobycia kolejnych bramek, najlepszej z nich, w 63 min, nie wykorzystał Sojda, trafiając z bliska w bramkarza.
Przyjezdni zasłużenie wygrali ten bardzo ważny dla nich mecz, po powrocie do Tarnowa zakomunikowali jednak trenerowi Kijowskiemu, że ze względu na brak środków finansowych, niezbędnych na dojazdy na treningi, od dzisiaj nie będą uczestniczyli w zajęciach.
Trenerzy po meczu:
Mirosław Kalita, Stal: Bardzo dobrze rozpoczęliśmy mecz i na dobrą sprawę już po kwadransie gry powinniśmy byli prowadzić. Moi zawodnicy zbyt szybko uwierzyli, że mogą wygrać mecz na stojąco i to był nasz największy błąd. Później, grając przez blisko godzinę w osłabieniu, nie potrafiliśmy już doprowadzić do remisu.
Tomasz Kijowski, Unia: Zagraliśmy z ogromną determinacją i odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo. Zmiany w składzie, jakie zrobiłem, w pełni zdały egzamin. Wreszcie dobrze zagraliśmy w defensywie i od momentu zdobycia bramki praktycznie wszystko mieliśmy pod kontrolą.
Stal Stalowa Wola - Unia Tarnów 0:1 (0:1)
Gol: Popiela 37 (kar.)
Sędziował Jacek Lis (Katowice) Widzów 900
Żółte kartki: Getinger (dwie), Czarny, Fabianowski - Bednarczyk, Kazik, Popiela, Kostecki
Czerwona kartka: Getinger 36 (druga żółta)
Stal: Dydo - Turczyn (87 Sołek), Czarny, Żmuda, Getinger - Kachniarz, Komada (73 Widz), Łanucha, Kantor - Białek (56 Grabowski), Fabianowski
Unia: Pietuch - Witek, Bednarczyk, Furmański, Węgrzyn - Sojda (75 Wróbel), Kostecki, Kazik, Popiela, Matras (66 Radliński) - Fałowski (90 Adamski)








