Stal Stalowa Wola. Odsunęli presję i mogą pokrzyżować plany Wieczystej Kraków
Stal Stalowa Wola kolejny sezon rozgrywa swoje mecze na trzecioligowym poziomie. Drużyna jest nadal w czołówce. Czy teraz uda się im awansować?
fot. Marcin Radzimowski
Obecne rozgrywki to już trzecie z kolei, w których zespół ze Stalowej Woli występuje w III lidze. Po dość niespodziewanym spadku w 2020 roku w mieście jak i w klubie bardzo szybko chciano zrobić awans do II ligi. - Chcemy szybko zrobić w Stalowej Woli awans - mówił chwilę po spadku Lucjusz Nadbereżny, prezydent Stalowej Woli. Miasto to główny i najważniejszy udziałowiec spółki, która odpowiada za seniorską drużynę Stalówki. Rzeczywistość okazała się jednak odmienna.
Stal po spadku z marszu ruszyła do grania w kolejnych rozgrywkach i właściwie pod koniec pierwszej rundy stało się jasne, że Stal awansu nie wywalczy. W zimie doszło do kadrowej rewolucji. - Mamy mocniejszą kadrę niż jesienią - mówił ówczesny prokurent klubu Karol Wołoszyn. Z nowymi trenerami nie udało się odrobić strat do Wisły Puławy.
Stal nie pęka, czyli kolejny chybiony pomysł
Przed sezonem 2021/2022 znów doszło do rewolucji. Misję tworzenia nowej siły powierzono Markowi Citce, niegdyś bardzo dobrze zapowiadającemu się reprezentantowi Polski, a od jakiegoś czasu menagerowi. Stanowisko szkoleniowca objął mało znany Roland Thomas. Duża ilość transferów, zakulisowe tarcia, niedoświadczony trener i wpływający na jego decyzje Citko doprowadziły do szybkich rozstań, najpierw z Thomasem a potem z Citko.
Kolejny konflikt Zieliński vs Bereta
Stanowisko po Rolandzie Thomasie objął Łukasz Bereta, który wywalczył awans z Ruchem Chorzów. Postanowiono więc postawić na trenera, który wywalczył już awans. Dobrze było tylko do zimy. Wtedy to na jaw wyszły konflikty pomiędzy szkoleniowcem a prokurentem, Andrzejem Zielińskim, który miał także odpowiadać za budowę zespołu. Jeszcze przed startem ligi Bereta chciał odejść. Stało się to jednak dopiero po starcie rundy wiosennej. Drużyna zostawiona przez trenera, z ogromną grupą zawodników, w wielkiej rozsypce. Szybko zatrudniono Łukasza Surmę, który długo nie mógł poukładać zespołu. - Nie spotkałem się z sytuacją, gdzie trener w kadrze ma grubo ponad 30 zawodników - mówił w trakcie minionych rozgrywek obecny opiekun zielono-czarnych. Mimo, że sytuacja nie była zła, to do awansu Stalówce zabrakło niewiele.
Nowe rozdanie, ewolucja zamiast rewolucji
Wreszcie przed obecnym sezonem w klubie zrozumieli pewne rzeczy. - Moim błędem było gonienie awansu, chcę za to przeprosić. Teraz nie stawiamy przed zespołem żadnych zadań sportowych. Zaczynamy właściwie wszystko od nowa - mówił na konferencji prasowej prezydent Stalowej Woli. Nowym prezesem został Wiesław Siembida. Miasto nieco ograniczyło środki finansowe, a nowy sternik klubu do swojej funkcji poszedł odpowiedzialnie. - Mamy pewne fundamenty i na nich musimy odbudować klub. Nie należy wszystkiego burzyć - dodał prezes Stali.
Przed sezonem dokonano kilku transferów, ale trener Surma bazował na sprawdzonych graczach. - Chcemy utrzymać pewien trzon zespołu - mówił szkoleniowiec Stalówki przed startem rozgrywek. Stal mimo sporych wahań formy znajduje się w czubie tabeli. Nikt jednak nie mówi głośno o awansie. - W każdym meczu chcemy grać o pełną pulę i nie myślimy co będzie za jakiś czas - dodał opiekun Stali. W klubie słychać głosy, że zimą szkoleniowiec Stalówki może dostać zielone światło na jakieś mocne ruchy kadrowe. Sam trener podkreśla jednak, że na pewne weryfikacje przyjdzie czas. - Musimy jeszcze poczekać z decyzjami. W kadrze jest 25 zawodników, każdy otrzymuje swoje szanse - stwierdził Surma.
Do końca rundy jesiennej pozostały jeszcze trzy kolejki. Strata zielono-czarnych do prowadzącej ekipy z Łagowa nie jest zbyt duża, a punkty gubi też główny faworyt rozgrywek Wieczysta Kraków. Zima będzie więc miała ogromne znacznie. Kto lepiej się w niej zachowa ten wywalczy upragniony awans.