Regionalny Puchar Polski. Damian Bożek, pomocnik Wisłoki Dębica: Dostałem drugą szansę od Boga
Damian Bożek w 2016 roku przeżył wypadek, w którym zginęło jego pięciu kolegów. Z piłki nie zrezygnował, a teraz reprezentuje barwy Wisłoki Dębica, z którą grał w meczu Regionalnego Pucharu Polski przeciwko Stali Rzeszów.
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
fot. Miłosz Bieniaszewski
To był wypadek, który wstrząsnął całą Polską. 26 marca 2016 roku w Weryni bus z piłkarzami Wólczanki Wólka Pełkińska zderzył się z tirem. Jechało ich ośmiu, przeżyło tylko trzech.
Damian Bożek był właśnie jednym z tych, którym cudem udało się uniknąć śmierci. Mimo, że od tragedii minęło już ponad 3 lata, to niechętnie o tym wspomina. Obrazy z tamtego dnia wciąż pozostają żywe.
CZYTAJ TEŻ: Tragedia w Wielką Sobotę. Od wypadku piłkarzy w Weryni minęło 3 lata, a oni wciąż nie mogą zapomnieć
Chwila namysłu
Spotykamy się po półfinałowym spotkaniu Regionalnego Pucharu Polski. Jego Wisłoka Dębica przegrała ze Stalą Rzeszów 0:3. Dla niego był to mecz szczególny, zanim trafił do Dębicy, był przez kilka miesięcy zawodnikiem Stali Rzeszów. - Na pewno sentyment pozostał, ale na boisku go nie było. Szkoda, że nie udało nam się wygrać, bo zagrać w finale to byłaby super sprawa - powiedział.
Mimo wysokiej porażki, nasz bohater nie mógł mieć do siebie pretensji. Robił co mógł, walczył ile tylko miał sił, ale przeciwnik był po prostu lepszy. Widać było przede wszystkim ile dzieli czołową drużynę czwartej ligi, od ekipy walczącej o awans do drugiej.
Chwilę zajmuje zanim daje się namówić na rozmowę o wypadku. - Naprawdę chcesz o tym rozmawiać? - pyta. Kilka minut później zaczyna jednak opowiadać.
Tego nie da się zapomnieć
Feralnego dnia usiadł z przodu, obok kierowcy. Ta z pozoru błaha decyzja, uratowała mu prawdopodobnie życie. Gdy wspomina tamtą deszczową sobotę, stają mu przed oczami obrazy jakich nie zapomni do końca życia.- To wszystko działo się tak szybko - mówi Bożek. W jego głosie słychać tłumioną emocję. Rany w głębi duszy jeszcze długo się nie zagoją.
Do Wólczanki przyszedł tylko na chwilę. W Stali Mielec, drużynie walczącej wówczas o awans na zaplecze ekstraklasy, miał niewielkie szanse na grę. Postanowił, że odejdzie do innego klubu na wypożyczenie, pogra pół roku w trzeciej lidze, nabierze doświadczenia, a po kilku miesiącach wróci do Stali, aby stać się jej pełnowartościowym zawodnikiem. Jego wybór padł na drużyną z Wólki Pełkińskiej. Nikt nie mógł przewidzieć tego co miało się wydarzyć.
- Wydawało mi się, że wybieram idealnie. Drużyna z ambicjami, w szatni wielu chłopaków, których bardzo dobrze znałem. Chciałem tylko grać w piłkę, nabierać doświadczenia i podnosić swoje umiejętności. Wólka Pełkińska do realizacji tych celów była bardzo dobrym miejscem. Do czasu… - głos Damiana załamuje się. Po chwili kontynuuje przerwane zdanie. - Wspomnienia wciąż są przytłaczające. Zdaję sobie sprawę, że to co się tam wydarzyło będzie mi towarzyszyć już do końca życia.
Zagrali dla chłopaków
Tuż po wypadku w głowie Damiana pojawiły się myśli o skończeniu z piłką nożną. Przecież gdyby nie ona, to do tragedii by nie doszło. Przez kilka dni nie wychodził z domu. Starał się nie oglądać telewizji, nie śledził Internetu. Wiedział, że środki masowego przekazu bardzo szeroko zajmowały się wypadkiem. O decyzjach, które zapadały w klubie dowiadywał się telefonicznie. Wtedy zastanawiał się jeszcze, czy wracać do Wólczanki.
Po pewnym czasie zdał sobie jednak sprawę, że tak nie można. Jedynym lekiem na ból, był powrót do tego co kocha najbardziej. - Gdyby nie treningi i szybki powrót do gry, siedziałbym w czterech ścianach i myślał o tym co się wydarzyło. To piłka nożna pomogła mi wrócić do normalności - przyznaje.
- Zawodnicy oraz trener chcieli dokończyć sezon dla chłopaków, ja również byłem im to winien. Podjęliśmy próby utrzymania drużyny w 3. lidze. Za zgodą trenera Janusza Białka (prowadził wówczas Stal Mielec - przyp. red.) i po rozmowach z trenerem Wólczanki rozpocząłem w treningi Mielcu gdzie też przez resztę rundy trenowałem. Do Wólki Pełkińskiej jeździłem raz tygodniowo i na mecze ligowe -opowiada.
Druga szansa
Z piłki nie zrezygnował. Jest podstawowym zawodnikiem Wisłoki Dębica i cieszy się każdym meczem.
Teraz, ponad 3 lata po wypadku, wie co w życiu jest najważniejsze. - Moje podejście do wielu spraw zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz traktuję każdy dzień jak nagrodę. Dostałem ogromną szansę od losu. Nie mogę jej zmarnować - przekonuje.
ZOBACZ TAKŻE - Żona jest najwierniejszym fanem kapitana Apklan Resovii [STADION]
[xlink]ff0d6618-110f-0180-86c7-de5a7c5ca339,41507830-4e3f-117b-ab06-d522a945070d[/xlink]
REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL
Wszystko o Regionalnym Pucharze Polski - newsy, ciekawostki, wyniki i tabele!