Prezydent Ferenc chce założyć nowy klub piłkarski. Dość dziadostwa na stadionach w Rzeszowie
Tadeusz Ferenc chce założyć w Rzeszowie nowy klub piłkarski prowadzony przez urząd miasta.
fot. Krzysztof Kapica
fot. Krzysztof Kapica
fot. Krzysztof Kapica
fot. Krzysztof Kapica
fot. Krzysztof Kapica
fot. Krzysztof Kapica
- Właśnie wróciłem z urlopu w Kołobrzegu, gdzie oglądałem mecz tamtejszej Kotwicy z ROW-em Rybnik. Chociaż miasto mniejsze, drużyna gra w wyższej lidze niż nasze zespoły. A u nas Stal przegrywa z Cosmosem Nowotaniec. Liczyłem, że inwestycje w stadion i infrastrukturę sportową przełożą się na wyniki, ale tak nie jest. Czas wziąć sprawy w swoje ręce - zapowiada Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.
Wyniki niedzielnych meczów III i IV ligii
Pomysł, jaki przywiózł znad morza zakłada budowę w Rzeszowie klubu sportowego działającego na bazie nowego wydziału urzędu miasta. Jego dyrektor miałby odpowiadać za organizację pracy zespołu, a także rekrutację jego pracowników. W ratuszu zwracają uwagę, że taki model pozwoliłby przede wszystkim precyzyjnie rozliczać i kontrolować, jak wydawane są dotacje z kasy miasta na sport. Wyliczają, że w tej chwili Stal i Resovia otrzymują rocznie z budżetu Rzeszowa po 700 tys. zł.
Tadeusz Ferenc: w mieście wojewódzkim piłka powinna być na wyższym poziomie
Wraz ze studentami, w Rzeszowie mieszka ponad 220 tysięcy ludzi. Mimo to, piłkarze największych klubów sportowych - Stali Rzeszów i Resovii grają w III lidze, czyli na IV poziomie rozgrywkowym. W ubiegłym sezonie nie udało im się awansować wyżej. Na dzisiaj także nie przewodzą w tabeli, a w roli zdecydowanego faworyta do promocji o ligę wyżej eksperci stawiają Motor Lublin.
W rzeszowskim ratuszu poziomem sportowym obu klubów są zniesmaczeni od dawna. Prezydent pamięta jeszcze porażkę Stali na własnym stadionie z Hetmanem Żółkiewka, a niedzielę zdenerwował się po przegranej „żurawi” w Nowotańcu z miejscowym Cosmosem.
- Z całym szacunkiem dla tych zespołów, ale w mieście wojewódzkim piłka powinna być na wyższym poziomie, a rzeszowskie drużyny powinny rywalizować z bardziej znanymi i utytułowanymi zespołami - mówi Tadeusz Ferenc. napisał:Prezydent już kilka razy chciał połączyć Stal z Resovią i stworzyć jeden silny, wspólny zespół piłkarski. Nie było jednak na to zgody działaczy, a przede wszystkim kibiców, którzy mocno utożsamiają się ze swoimi drużynami.
Nowy miejski klub sportowy
Dlatego tym razem prezydent Ferenc nie chce już rozmawiać o fuzji, ale od razu chciałby założyć miejski klub, który spełni jego oczekiwania. Chce bazować na młodych zawodnikach, nie tylko z Rzeszowa, a także doświadczonych działaczach i trenerach, którzy mieliby pracować w mieście na urzędniczych stanowiskach.
Działacze Stali i Resovii zaskoczeni decyzją prezydenta
Działacze obu rzeszowskich klubów deklaracją prezydenta są zaskoczeni. Nie zgadzają się, ze stwierdzeniem, że poziom drużyn to „dziadostwo”.
- Wyniki zespołów piłkarskich zależą przede wszystkim od tego, jakim budżetem dysponuje klub. A nasz jest niewielki. Owszem, miasto daje klubowi 700 tys. zł, ale to na wszystkie sekcje. Piłka seniorska ma z tego 150 tys. zł, a to zbyt mało, aby grać w wyższych ligach mówi Aleksander Bentkowski, prezes CWKS Resovii.
I wylicza, że na grę w II lidze trzeba około miliona złotych na sezon.
- Aby awansować do I ligi budżet musi wzrosnąć do około 2,5 mln zł. Organizacja meczów, wyjazdy i pensje kosztują na tym poziomie znacznie więcej - mówi prezes Bentkowski.
Jacek Szczepaniak, prezes sekcji piłki nożnej Stali Rzeszów także wskazuje na finanse.
- Nasza pierwsza drużyna z miejskiej dotacji dostaje tylko 145 tys. zł, podczas gdy na przykład wyjazd na mecz do Radzynia Podlaskiego to wydatek na poziomie około 6 tysięcy złotych. Owszem, prezydent może być rozżalony, jak i my wszyscy, chce mieć w mieście I ligę. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, budżet jest jaki jest i na dzisiaj nas na to nie stać - mówi Szczepaniak.
- Nowy klub to ryzykowny pomysł. Kibice Stali i Resovii poczują się dotknięci i na znak protestu nie będą go dopingować. Nie wiem, czy w tej sytuacji jest sens budować drużynę, którą będzie oglądać garstka ludzi - mówi kibic z Rzeszowa.