menu

Piłkarz Stali Rzeszów wierzy w awans do 2 ligi

21 września 2017, 07:00 | Miłosz Bieniaszewski

- Jesteśmy pretendentem do awansu, a więc każdy się dodatkowo „spina” na mecze z nami - mówi Michał Marczak, napastnik Stali Rzeszów, wicelidera tabeli trzeciej ligi.

 Michał Marczak do Stali Rzeszów trafił latem tego roku. Po bramce, którą strzelił Unii Tarnów ma na koncie trzy trafienia
Michał Marczak do Stali Rzeszów trafił latem tego roku. Po bramce, którą strzelił Unii Tarnów ma na koncie trzy trafienia
fot. Krzysztof Kapica

Wygrana z Unią Tarnów nie przyszła wam łatwo...
Faktycznie, było ciężko. Prowadziliśmy grę, mieliśmy trochę sytuacji i wcześniej powinniśmy byli coś strzelić. Wtedy grałoby się nam zdecydowanie łatwiej. Musieliśmy się jednak długo męczyć, bo brakowało skuteczności. Na szczęście raz mi dobrze siadło i mogliśmy się cieszyć z trzech punktów...

Mierzył pan w tej sytuacji?
Dostałem fajną piłkę na szesnasty metr od Damiana Skały i uderzyłem tam, gdzie nie było bramkarza. Najważniejsze, że wpadło do bramki.

W pierwszej połowie miał pan dwie sytuacje, które były łatwiejsze od tej, po której padła bramka...
Przy pierwszej sytuacji byłem w kontakcie z obrońcą, który lekko mnie uderzył w tył i trafiłem w bramkarza. Przy drugiej okazji na pewno mogłem się lepiej zachować. Zamiast uderzać na siłę trzeba było przymierzyć. Wychodzi na to, że mogłem ustrzelić hat-tricka, ale trzeba się cieszyć z tego, co jest.

Spodziewaliście się, że Unia zawiesi tak wysoko poprzeczkę?
Tak naprawdę nie możemy oczekiwać, że któryś z meczów będzie łatwy, a więc spodziewaliśmy się trudnej przeprawy z Unią, której ostatnio szło słabo i widać było, że zależy gościom na przełamaniu.

W ostatnim czasie równo punktujecie, ale grą nie zachwycacie. Tak właśnie trzeba grać w tej lidze?
Jest to specyficzna liga, w której najważniejsza jest walka. My jesteśmy pretendentem do awansu i każdy przeciwnik się dodatkowo „spina” na mecze z nami.

Unia w poprzednim sezonie dwukrotnie wygrała ze Stalą, a po wiosennym meczu można powiedzieć, że zwolniła Marcina Wołowca...
O tym, że ostatnio Stali nie szło z tym rywalem wiedziałem, ale że poprzedni trener stracił pracę właśnie po porażce z Unią już nie. Lekko się więc zemściliśmy (śmiech).

Przed wami mecz w Radzyniu Podlaskim. Tam wcale łatwiej nie będzie?
Mecz z Unią Tarnów to już historia i od poniedziałku skupiamy się tylko na spotkaniu z Orlętami. Oczywiście, nie spodziewamy się, że tam będzie nam łatwo o wygraną, ale taki jest nasz cel. Liczą się tylko trzy punkty.

Do drużyny w ostatnim czasie dołączył nowy pomocnik Piotr Ceglarz. Pana pewnie cieszy, że to nie nowy napastnik?
(śmiech) W ofensywie mamy wymienność funkcji, a każda kolejna nowa twarz, to większe pole manewru, aby zaskoczyć przeciwnika. Dobrych piłkarzy nigdy za wielu.

Część spotkań zaczynacie z jednym środkowym napastnikiem, w innych z dwoma. W którym z systemów pan czuje się lepiej?
Tak naprawdę często wychodzimy trzema napastnikami, w tym dwoma skrzydłowymi. Mi osobiście nie robi większej różnicy ilu napastników jest na boisku. Za ofensywę odpowiada kilku piłkarzy, a nie tylko ci najbardziej wysunięci.

Mam wrażenie, że koledzy zbyt rzadko wykorzystują pana warunki fizyczne...
Mamy grać szybko i po ziemi. To jest nasz styl. Sporo staramy się grać bokami, a więc i w ten sposób szukać swoich szans.

To kiedy przyjedzie gol po strzale głową?
Miejmy nadzieję, że już w Radzyniu Podlaskim (śmiech).

#TOPSportowy24;nf - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/5e38dd05-e7d5-19ec-9bcd-10b66d5d7ef2,8f11bbbf-b6eb-8c05-e8b7-bc33a512a041,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy