,,Selekcjonerskie spojrzenie'': Dziwna strona polskiego futbolu
Na chwilę wrócę jeszcze do rozegranego przed tygodniem meczu o Superpuchar, a w zasadzie do jednego aspektu tego spotkania. Otóż w wyjściowym składzie w Rakowie, a zatem w zespole mistrza Polski, wystąpił tylko jeden Polak. To mocno zastanawiające, bo Legia jednak poszła innym tropem. Miała sporo polskiej krwi w podstawowym zestawieniu i chyba także dzięki temu trochę lepiej się zaprezentowała. A wracam do tego wątku, bo pierwsza ligowa kolejka nie przyniosła – zresztą w obu zespołach – drastycznej zmiany proporcji obcokrajowców do naszych rodaków w pierwszych jedenastkach.
fot. PAP/WALDEMAR DESKA
Nie będę ukrywał, że coraz bardziej mi się to nie podoba. Mamy fajne reprezentacje Polski juniorów, mamy coraz lepsze akademie w klubach i coraz bardziej jakościowych wychowanków, więc logika podpowiada, że nadszedł czas, aby dawać szansę młodzieży, ogrywać ją, i przez to budować. Zwłaszcza jeśli obcokrajowcy - w swojej masie, bo są oczywiście chlubne wyjątki, nie robią za dużej różnicy. Taki Fran Tudor to oczywiście kawał piłkarza, bramkarz Vladan Kovacević także wyróżnia się na tle ligowych golkiperów, i właśnie tacy zawodnicy powinni grać, bo ciągną ligę do przodu. Nie powinno być jednak tak, że programowo stawiamy na takich piłkarzy zza granicy, którzy nie są wcale wiele lepsi od naszych, a zarabiają konkretne pieniądze i zabierają miejsce Polakom.
Dziesięciu „stranierich” w wyjściowym składzie Rakowa na Superpuchar to przecież tylko jedna strona medalu. A jeszcze trzeba doliczyć tych, którzy usiedli na częstochowskiej ławce i weszli na zmiany. Bo Polaków trener Dawid Szwarga – mimo wykorzystania limitu - wpuścił tylko trzech, ale nie wszystkich nawet na pół godziny. To gdzie ta nasza młodzież ma się uczyć, skoro nawet nie usiądzie na rezerwie? Już tu kiedyś wspominałem, że dla mnie przykładem obcokrajowca, którego warto było sprowadzić okazał się Danijel Ljuboja. Miał nie tylko nazwisko, również wysoką formę - o umiejętnościach nie wspominając - a młodzież, na którą wtedy postawiono szeroką ławą mogła nawet na treningach podpatrywać profesora. I okazało się to doskonałym rozwiązaniem dla klubu. Bo Legia zapłaciła za jakość, a nie ilość.
Trudno w tym miejscu nie nawiązać do przyzwoitego występu naszych juniorów w kategorii U-19 na mistrzostwach Europy, drużyna prowadzona przez Marcina Brosza naprawdę zaskoczyła pozytywnie. Wbrew obawom, nie odstawaliśmy mocno od Włochów i Portugalczyków, awans do czwórki przegraliśmy dlatego, że nasi chłopcy dostali czerwoną kartkę z Maltą i przez to nie byli w stanie strzelić więcej niż dwie bramki. Młodszy rocznik pod kierunkiem Marcina Włodarskiego przebił się do półfinału, i pojedzie na mistrzostwa świata. To dowód, że mamy dwie utalentowane generacje, ale ich przedstawicieli w ekstraklasie nie widzę. Widzę za to obcokrajowców sprowadzanych z 3. ligi hiszpańskiej, albo z 2. portugalskiej. Wydaje mi się więc, że za bardzo w tę stronę poszliśmy, wygląda to dziwnie. Według mnie, przynajmniej połowę składu powinni w czołowych – i nie tylko - klubach ekstraklasy stanowić Polacy.
[polecany]25113305[/polecany]