menu

Marcin Flis, piłkarz PGE Stali Mielec: Możemy zająć wysokie miejsce w ekstraklasie!

27 października 2022, 20:53 | Daniel Sałek

- Dostałem propozycję kontraktu z Uzbekistanu oraz świetną ofertę z klubu z Super Ligi z Chin – mówi Nowinom filar obrony PGE Stali Mielec Marcin Flis.

Marcin Flis z meczu na mecz gra coraz lepiej
fot. Anna Jajkiewicz
Marcin Flis z meczu na mecz gra coraz lepiej
fot. Anna Jajkiewicz
1 / 2

Kto bardziej zwlekał z podpisaniem kontraktu, pan czy Stal Mielec?

Propozycję nowego kontraktu w Stali dostałem już pod koniec tamtego sezonu. W rozmowie z prezesem Klimkiem poinformowałem go, że chcę spróbować swoich sił w innym kraju, ale jeżeli miałbym zostać w Polsce, to będzie to Stal. Prezes Klimek zachował się wobec mnie bardzo dobrze, ze zrozumieniem, i przekazał mi informację, że miejsce w drużynie z Mielca zawsze się dla mnie znajdzie i będzie na mnie czekało. Dostałem propozycję kontraktu z Uzbekistanu oraz świetną ofertę z klubu z Super Ligi z Chin. Przez dłuższy czas dopinałem szczegóły kontraktu i czekałem na wizę do Chin. Jednak ze względów prywatnych i kilku komplikacji podjąłem decyzję, że na ten moment rezygnuję z wylotu i zostaję w Mielcu na kolejny sezon.

To już pana trzeci sezon w Stali Mielec. W obecnych rozgrywkach, dzięki bardzo dobrym wynikom, jest chyba większy spokój w drużynie.

Początek poprzedniego sezonu też był obiecujący, bo po pierwszej rundzie mieliśmy dużo punktów i miejsce w tabeli gwarantował spokój. Jednak druga runda nie była już dla nas tak udana i do końca walczyliśmy o utrzymanie. Ten sezon zaczął się podobnie, bo zbieramy dużo punktów, ale jeśli chodzi o grę to uważam, że w tym sezonie prezentujemy zdecydowanie wyższy poziom i większą kulturę gry niż w poprzednich sezonach. Dzięki temu czujemy większą pewność na boisku, co przekłada się na pewno na większy spokój w drużynie.

Po dobrym rozpoczęciu obecnej kampanii, wpadliście w mały kryzys. Traciliście punkty, wysoko przegrywając swoje mecze. Złapaliście zadyszkę?

Uważam, że ten okres by dla nas ciężki, bo rzeczywiście przytrafiły się nam wysokie porażki z Piastem, Jagiellonią oraz Widzewem. Jednak w meczu z Widzewem byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą, ale niestety nie mieliśmy szczęścia i piłka nie chciała wpaść do ich bramki. To Widzewiacy nam je strzelali po kontratakach. Po tym meczu udowodniliśmy, że to był tylko chwilowy kryzys i w kolejnych trzech meczach zdobyliśmy komplet punktów.

Wrześniowa przerwa na reprezentację zadziałała na was korzystnie. Nad jakimi elementami gry pracowaliście szczególnie?

Pracowaliśmy, tak jak zawsze nad grą w defensywie i ofensywie. Nie skupialiśmy się na czymś bardziej, bo wiemy, że w meczach jest bardzo dużo faz przejściowych i musimy prezentować się równie dobrze zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. Naszą siłą jest zespół, a nie indywidualności więc wiemy, że musimy konsekwentnie realizować założenia, które nakłada na nas sztab szkoleniowy, bo jeżeli wykonujemy naszą pracę sumiennie i konsekwentnie to nasze wyniki są zawsze dobre.

W zeszłym tygodniu odpadliście z Pucharu Polski po dogrywce z Piastem Gliwice. Był duży zawód w szatni?

Oczywiście zawsze jak przegrywamy mecze to jesteśmy zawiedzeni. Chcielibyśmy przejść do kolejnej fazy pucharu, ale niestety taka jest piłka i w tym dniu to my odpadliśmy. Musimy to zaakceptować i skupić się już tylko na lidze.

[polecany]23957387[/polecany]

W sobotę w ostatnich minutach straciliście dwa punkty z Wisłą Płock, a mogliście szybciej zamknąć spotkanie i dopisać komplet oczek. Czuliście w tym spotkaniu w nogach pucharowe 120 minut?

Ten mecz bardzo w nas siedzi. Powinniśmy zatrzymać te trzy punkty w Mielcu. Fizycznie czuliśmy się bardzo dobrze, co zresztą pokazują statystyki. Nie ma więc mowy, że odczuwaliśmy w nogach poprzedni mecz pucharowy. Jesteśmy bardzo źli na siebie, że straciliśmy te punkty w takich okolicznościach, bo to były ostatnie minuty meczu. Jesteśmy grupą ambitnych chłopaków i czuliśmy z boiska, że nic nam się już nie może stać w tej końcówce, bo kontrolowaliśmy mecz. A jednak, jedna idealna wrzutka na głowę przeciwnika i straciliśmy gola oraz dwa punkty. Cóż, miejmy tylko nadzieje, że to dla nas będzie dobra lekcja na dalszą część sezonu.

Teraz przed wami ciężki mecz w Gdańsku. Lechia, znajdująca się w strefie spadkowej, walczy o „życie” w każdym spotkaniu. Jakich błędów należy się ustrzec, żeby wywieźć dobry wynik z Trójmiasta?

W tym meczu musimy skupić się na powstrzymaniu ofensywnych zawodników Lechii, bo indywidualnie drużyna z Gdańska, ma bardzo dobrych piłkarzy. Jeżeli to nam będzie dobrze wychodziło to na pewno stworzymy swoje sytuacje pod ich bramką i strzelimy gole, które dadzą nam zwycięstwo. Najważniejsze będzie zneutralizowanie ofensywy Lechii Gdańsk.

Jest pan zaskoczony obecnym miejscem w ligowej tabeli? Mieliście grać o utrzymanie, a obecnie bliżej wam do europejskich pucharów niż do Fortuna 1. ligi.

Nie jestem zaskoczony naszym miejscem w tabeli, bo wiem, że mamy bardzo dobrą drużynę, świetną atmosferę w środku. Ciężko pracujemy na nasze zwycięstwa i jeżeli dalej będziemy tak podchodzić do swoich obowiązków to możemy napsuć trochę krwi naszym przeciwnikom i zająć wysokie miejsce na koniec.

Jakie są największe zmiany w Stali Mielec od momentu kiedy pierwszy raz pojawił się pan przy Solskiego?

Nie odczuwam jakichś wielkich zmian, bo uważam, że od kiedy jestem tutaj wszystko jest profesjonalne i klub stara się stwarzać nam jak najlepsze warunki do treningu, rozwoju oraz pracy. Nie można na nic narzekać w Mielcu, bo każdy pracownik tego klubu robi wszystko, żeby klub i organizacja w nim była na dobrym poziomie.

W Mielcu mieszka pan ze swoją żoną, Martyną. Jesteście zadowoleni z życia w tym mieście?

Tak, zdecydowanie dobrze czujemy się w Mielcu, a to już nasz trzeci rok, kiedy tutaj mieszkamy. To małe miasto, w którym czuć domową atmosferę. Poznaliśmy tutaj dużo dobrych i serdecznych ludzi, którzy dobrze nam życzą i mocno kibicują. To bardzo fajne, bo widać, jak to miasto żyje piłką, a ludzie, którzy tutaj mieszkają mocno potrafią się zżyć z zawodnikami czy naszymi rodzinami.

Pana żona zajmuje się zawodowo fotomodelingiem. A czy Marcin Flis również lubi stanąć przed aparatem?

Moja żona od bardzo dawna pracuje w tej branży i odnosi duże sukcesy, z których jestem dumny. Czasami próbuję zaciągnąć mnie przed obiektyw, ale nie czuję się tam tak komfortowo jak ona, więc raczej zostawiam to dla niej, a ja wolę pozostać z drugiej strony obiektywu.

[polecany]23995737[/polecany]