Liga Mistrzów. Legia - Sporting: Wygrać, by wiosną w Warszawie czuć było Europę
Legia Warszawa w środę zagra ostatni mecz w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Rywalem Sporting Lizbona. Jeśli mistrz Polski pokona drużynę z Portugalii, wiosną zagra w fazie pucharowej Ligi Europy.
Luty 2012 r. Legia Warszawa przy Łazienkowskiej gra ze Sportingiem. Pada śnieg, goście raz po raz obrywają pigułami od kibiców z Żylety. Po 2:2 u siebie, w rewanżu przegrywa 0:1 w Lizbonie i odpada w 1/16 Ligi Europy. Sezon 2011/2012 zaczął się dla stołecznego klubu świetnie. To w sierpniu wyeliminował Spartaka Moskwa po dramatycznym spotkaniu na Łużnikach.
To tamtym sezonie Legia zaczęła zbierać punkty rankingowe w rozgrywkach UEFA, co zaowocowało rozstawieniem w losowaniach w kolejnych latach. Choćby do tegorocznej Ligi Mistrzów. Punkty m.in. za zwycięstwo nad Spartakiem i remis ze Sportingiem z tym sezonem tracą ważność. Ale mistrz Polski ma szansę na kolejną pulę. Warunek jest jeden. W środę musi wygrać u siebie ze Sportingiem w ostatniej kolejce fazy grupowej Champions League.
- Jak zagrać, żeby to zrobić? Skutecznie w obronie i równie skutecznie w ataku - uśmiechał się trener Wojskowych Jacek Magiera. - Najbardziej cieszy nas to, że to nie będzie mecz o pietruszkę, a o pozostanie w europejskich pucharach. Doceniamy przeciwnika, ale jeśli będziemy odpowiednio skoncentrowani, to zrobimy wszystko, by wiosną spotykać się na konferencjach także w środku tygodnia - zapowiedział 39-letni szkoleniowiec.
Po pięciu kolejkach Legia jest ostatnia w grupowej tabeli. Ma jeden punkt, dwa mniej od Sportingu. Portugalski klub także nie ma szans na pozostanie w Lidze Mistrzów. Zostaną w niej Borussia Dortmund i Real Madryt. Legioniści i ekipa z Lizbony zagrają zatem o to, by wiosną grać w fazie grupowej Ligi Europy. Gościom do tego wystarczy remis. - Ale taki rezultat nas nie zadowoli - uprzedził napastnik Sportingu Bryan Ruiz.
- Oglądając ich mecze, nie sądzę, żeby się cofnęli i czekali na to, co my zrobimy. To goście są faworytami, ale gramy u siebie - stwierdził Magiera, który na ławce szkoleniowej Legii debiutował pod koniec września w Lizbonie. - Z dotychczasowych meczów wyciągnęliśmy wnioski. Mocne strony rywala? Skrzydła, znakomicie grający w powietrzu napastnik. Do tego przeciwnik świetnie wykonuje stałe fragmenty gry. Mógłby to robić z zamkniętymi oczami. Zresztą, po jednym z nich zostaliśmy zaskoczeni w Lizbonie. Słowem - to zespół bardzo dobrze zbilansowany. Wiemy o nim dużo, ale dla nas najważniejsze jest to, jak my podejdziemy do tego spotkania i na ile zagramy to, co chcemy - dodał.
Portugalscy dziennikarze zastanawiają się, czy Sporting będzie w pełni skupiony na środowym meczu. Tym bardziej że w weekend drużynę czekają derby z Benficą. - W tej chwili najważniejszy jest dla nas mecz z Legią, bo gramy o to, by w nowym roku wciąż grać w europejskich pucharach. W środę nie wystawię rezerwowego składu. Zagrają ci, którzy są w najwyższej formie - zapewnił trener portugalskiej drużyny Jorge Jesus, który został zapytany o to, czy brak awansu do Ligi Europy będzie dla niego rozczarowaniem.
- Jestem rozczarowany tym, że nie zostaniemy w Lidze Mistrzów. Liga Europy? Jeśli w niej zagramy, to super, jeśli nie, dramatu nie będzie - zakończył.
Legia nie jest bez szans. - Spotkają się dwa równorzędne zespoły - ocenił Jesus. Jednym z atutów ma być niska temperatura. Coś, do czego piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego nie są przyzwyczajeni. - To bez znaczenia. Podobnie jak to, że trybuny będą wypełnione do ostatniego miejsca. Wiemy, że jest tu głośny doping, ale mamy doświadczonych zawodników, grających na wysokim poziomie od wielu lat. Musimy grać swoje, a będzie OK - wzruszył ramionami Jesus.
W porównaniu do ostatniego ligowego meczu z Wisłą Płock (2:2) do składu Legii wracają Miroslav Radović i Guilherme. Obaj pauzowali za nadmiar kartek.
- Po piątkowym spotkaniu kilku piłkarzy mamy trochę poobijanych. Jednak nie na tyle, by ktokolwiek nie mógł zagrać w środowym meczu. Kontuzjowany w ostatnim czasie Adam Hlousek trenuje indywidualnie. Zobaczymy, jak się będzie czuł po wtorkowym treningu - poinformował trener Magiera.
Największą bolączką Legii jest dużo traconych bramek - 28 w pięciu meczach. - Nie powiem, że w środę nie stracimy gola. Najważniejsze, żeby wynik był na pograniczu naszego awansu - podkreślił trener.
Wszystko wskazuje na to, że starcie obejrzy z trybun komplet widzów. Jakiekolwiek zwroty biletów od razu znajdują nabywców. Wśród oglądających będzie też były trener Legii, a obecnie selekcjoner reprezentacji Rosji Stanisław Czerczesow, który od wtorku jest w stolicy.
Liga Mistrzów, grupa F: Legia Warszawa - Sporting Lizbona (transmisja TVP 1 i Canal+), Real Madryt - Borussia Dortmund (Canal+ Sport). Oba mecze o godz. 20.45.