menu

Brak prądu przerwał mecz, ale nie przeszkodził Sportingowi wygrać z Mariborem (ZDJĘCIA)

25 listopada 2014, 23:25 | Sebastian Chmielak, mgs

W Lizbonie miejscowy Sporting pokonał słoweński NK Maribor 3:1. Po pierwszej połowie na stadionie wystąpiły problemy z prądem i drugą połowę rozpoczęto pięćdziesiąt minut po czasie.

Mecz rozpoczął się od bardzo ofensywnej gry gospodarzy, którzy długo utrzymywali się przy piłce i starali się natychmiastowo przenosić ciężar gry na połowę przeciwnika. Lwy dopięły swego w 10. minucie. Lewym skrzydłem szarżował Jefferson , który idealnie zagrał przed bramkę gości, a tam Mane dopełnił formalności i z kilku metrów wpakował piłkę do siatki. Po tym trafieniu obraz gry nadal się nie zmienił - to drużyna portugalska dążyła do następnej bramki, a słoweński Maribor czekał na kontry.

Kilka minut później na uderzenie zza szesnastki zdecydował się Cedric, piłkę na rzut rożny odbił Handanović. W 35. minucie na 2:0 podwyższył Nani, który otrzymał piłkę przed polem karnym, wpadł z nią w szesnastkę i mając przed sobą całą linię defensywną Mariboru najpierw został zablokowany, ale druga próba była już skuteczna.

Na dwie minuty przed końcem pierwszej części spotkania, po jednej z nielicznych akcji gości padła bramka dla Fioletowych. Lewym skrzydłem przedzierał się Vrsić, który zagrał wzdłuż bramki, a tam Jefferson wpakował piłkę do własnej bramki i zrobiło się nerwowo.

W przerwie doszło do awarii oświetlenia, część reflektorów zgasła. Przez ponad 40 minut kibice zgromadzeni na Jose Alvalade czekali na wznowienie gry. Na szczęście ta sztuka się udała i obydwie ekipy rozpoczęły drugą część meczu. Początkowe minuty były bardzo senne w wykonaniu obu ekip. W 65. minucie na 3:1 podwyższył Islam Slimani. Dośrodkowanie z prawej strony Mario trafiło na głowę Naniego, który zagrał dosyć przypadkowo do Slimaniego, a ten mocnym strzałem pokonał bramkarza gości. Napastnik gości chwilę później próbował głową pokonać Handanovicia, ale bramkarz Mariboru był na posterunku.

Do końca meczu na placu dominowali podopieczni Marco Silvy, a kolejnych sytuacji nie potrafili wykorzystać między innymi Mario, Nani, czy Fredy Montero. Strzały Lwów albo były niecelne, albo świetnie interweniował Handanović.

Sporting Lizbona zasłużenie pokonał Maribor i awansował na 2. miejsce w grupie G, ponieważ Schalke zostało rozgromione w Gelsenkirchen przez Chelsea (5:0 dla londyńczyków). Maribor natomiast odniósł drugą porażkę i z trzema oczkami na koncie zamyka tabelę grupy G.


Polecamy