menu

Bartłomiej Urbański (Willem II Tilburg): Polska to optymalny kierunek. Obojętnie gdzie pójdę, chcę grać

12 stycznia 2019, 23:09 | Kaja Krasnodębska

Dzięki dobrym występom w młodzieżowej Lidze Mistrzów, Jacek Magiera zaprosił go na treningi z pierwszą drużyną Legii. W ekstraklasie nigdy nie zadebiutował, bo latem 2017 roku przeniósł się do holenderskiego Willema II Tilburg. Teraz Bartłomiej Urbański występuje w turniejach charytatywnych i chce wrócić do Polski. Transfer jest blisko.

Przed wyjazdem do Holandii Bartłomiej Urbański występował w Legii w meczach Centralnej Ligi Juniorów, III-ligowych rezerw czy młodzieżowej Ligi Mistrzów.
fot. Marlena Penc
Przed wyjazdem do Holandii Bartłomiej Urbański występował w Legii w meczach Centralnej Ligi Juniorów, III-ligowych rezerw czy młodzieżowej Ligi Mistrzów.
fot. Marlena Penc
Przed wyjazdem do Holandii Bartłomiej Urbański występował w Legii w meczach Centralnej Ligi Juniorów, III-ligowych rezerw czy młodzieżowej Ligi Mistrzów.
fot. Marlena Penc
1 / 3

1998 rocznik to ostatni, który nie może zagrać na polskim mundialu. O powołanie do reprezentacji U-21, gdzie mogą grać zawodnicy urodzeni najwcześniej w 1996 roku będzie bardzo ciężko. Pod względem gry w reprezentacji, nadchodząca wiosna jest już dla Ciebie stracona?

Oczywiście na mistrzostwach świata już nie zagram. Dla chłopaków na pewno będzie to spore wydarzenie, ale nie ma co żałować. Kwestia reprezentacji U-21 nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Trener Michniewicz powtarza, że jeszcze każdy ma szansę w niej wystąpić, trzeba tylko dobrze grać. Na wyjazd do Włoch jednak się nie nastawiam, bardziej myślę o mistrzostwach Europy U-21, które odbędą się w 2021 roku. Eliminacje do nich startują już w marcu. Najpierw muszę jednak występować w klubie. Reprezentacja jest dopiero nagrodą, za ciężką pracę wykonywaną na co dzień.

Taką nagrodą były występy w kadrze U-19 prowadzonej wówczas przez Rafała Janasa?

Wcześniej grałem także w U-18 W U-19 rozegrałem kilka spotkań, ale do tamtej pory minęło już sporo czasu. Zawsze jest to dodatkowe wyróżnienie, motywuje też do dalszej pracy w klubie. Tamte mecze już dawno za mną, nie rozpamiętuję ich. Skupiam się na tym, by jak najszybciej do tej kadry powrócić. Najpierw jednak praca w klubie.

Występy w młodzieżowych kadrach pomogły Ci w tym transferze za granicę?

O nim zaważyła także gra w młodzieżowej Lidze Mistrzów. To już jest taki poziom, gdzie trzeba coś sobą reprezentować, żeby ktoś Cię zauważył. Na każdym meczu pojawia się więcej skautów niż kibiców, więc warto pokazać się z jak najlepszej strony. Gdyby nie one, pewnie nie trafiłbym do Willemu.

Jeszcze przed wyjazdem trenowałeś z pierwszym zespołem Legii. Żałujesz, że nie udało się w nim nigdy zadebiutować?

Tylko przez krótki czas przed samym wyjazdem, więc ten niedosyt nie jest aż taki duży. Na pewno jakiś jednak pozostaje, bo jeśli już jest się tak blisko drużyny, a właściwie praktycznie w niej, to chce się również zadebiutować. Może gdybym nie przeniósł się do Holandii, to trener Magiera pozwoliłby mi zagrać w którymś z meczów. Dobrze wspominam jednak czas w Legii. Mogę opowiadać o nim jedynie w samych superlatywach. Nie tylko zagrałem w młodzieżowej Lidze Mistrzów, po raz pierwszy miałem okazję pracować z seniorami, ale też wiele się nauczyłem. Również od trenera Magiery.

Z którym w piątek podczas turnieju charytatywnego “Gwiazdy na Gwiazdkę” zagrałeś w jednej drużynie.

Super, że mogliśmy się spotkać w takiej atmosferze. To, że mogłem zagrać z nim w zespole to dla mnie dodatkowe przeżycie. Jeszcze kilka lat temu był moim trenerem, cały czas mam do niego ogromny szacunek. Zawsze super jest spędzić czas z kimś, kto dokładał cegiełkę do twojego dalszego rozwoju. Teraz po raz pierwszy miałem okazję wystąpić obok niego i to na pewno fajne przeżycie. Zresztą tak samo jak gra z Maćkiem Rybusem, który jest znacznie bardziej doświadczonym zawodnikiem niż ja. Bardzo fajny turniej, za rok też postaram się pojawić. Zwłaszcza, że cel jest szczytny.

Jak w ogóle się tutaj znalazłeś?

Namówił mnie Przemek Płacheta. On pochodzi z Łowicza, mimo kolejnych transferów, nadal czuje się mocno związany z tym miastem. Dostał zaproszenie od burmistrza, ale z uwagi na kłopoty ze zdrowiem, nie mógł wystąpić. Od najmłodszych lat mam z nim świetny kontakt, znamy się jeszcze z Polonii Warszawa, której jestem wychowankiem. Wiedział, że mam trochę wolnego czasu, a święta spędzam w Polsce. Odezwał się do mnie i bez wahania się zgodziłem. Mieszkam w okolicach Warszawy, w Czaplinku koło Góry Kalwarii, więc nie miałem daleko. Zawsze staram się pomagać, jak tylko jest okazja.

W klubie nie mieli nic przeciwko? Taki turniej to ewentualne zagrożenie kontuzją.

W Holandii bardzo chętnie puszczają zawodników na turnieje charytatywne. W Łowiczu zebraliśmy się nie tylko po to, żeby dobrze się bawić, ale przede wszystkim zebrać pieniądze dla potrzebujących chłopców. Ja co prawda tą tytułową gwiazdą nie jestem, ale cieszę się, że mogłem się jakoś do tego przyczynić. Zwłaszcza, że końcowa suma naprawdę może imponować. Kuba i Franek, których rehabilitacja była celem tej zbiórki, otrzymają prawie 100 tysięcy złotych.

Cieszysz się z tego transferu do Willema? Jesteś tam już półtora roku.

Są plusy i minusy, ale to dopiero półtora roku, więc bardzo ciężko mi ocenić. Na to przyjdzie czas dopiero po karierze. Wtedy usiądę i będę zastanawiał się, które decyzje były dobre, które nieco gorsze. Teraz jest czas na pracę. Skupiam się na każdym treningu, każdym meczu i staram dawać z siebie wszystko Żałuję jedynie, że tak rzadko gram. Jestem ambitnym chłopakiem, więc siedzenie na ławce nie może mnie satysfakcjonować. W najbliższym czasie muszę to zmienić, może przez jakiś transfer. Regularna gra jest potrzebna, aby się rozwijać i muszę jak najszybciej o nią zadbać. Zwłaszcza, że po prostu kocham grać w piłkę. Dla mnie to ogromna przyjemność oraz zabawa. Chcę więc robić to jak najczęściej.

Myślisz o zmianie klubu?

W Willemie II Tilburg jestem półtora roku. Wiele się tam nauczyłem, ale może to jest odpowiedni moment na zmianę? Najbliższe tygodnie okażą się decydujące. Bez względu na to gdzie pójdę, chcę tam grać. Czy wrócę do Polski? Mamy takie plany wraz z bliskimi. Myślę, że teraz to optymalny kierunek, liczę że trafię w odpowiednie dla siebie miejsce. To byłoby dla mnie nowe rozpoczęcie. Będę chciał pokazać tutaj czego się nauczyłem przez te lata.

Masz status młodzieżowca, więc ze znalezieniem klubu w kraju nie powinno być problemu.

Za pół roku mi się kończy, a dopiero wtedy wchodzą nowe przepisy w ekstraklasie. Nie patrzę więc w ogóle na niego, myślę że już bardzo mi nie pomoże. Pomogą mi natomiast umiejętności oraz praca. Dobry zawodnik potrzebny jest zawsze, bez względu na wiek.

W ostatnim czasie media zwracają uwagę na problemy językowe polskich zawodników wyjeżdżających za granicę. Jak to było w Twoim przypadku?

Nigdy nie miałem problemów z angielskim. Ani przy wyjeździe, teraz tym bardziej. Po holendersku też potrafię się już dogadać i to właśnie w nim porozumiewam się z osobami w klubie. Przez ten czas sporo się nauczyłem, uważam to za spory plus tego wyjazdu. Nie tylko nauczyłem się wiele jeśli chodzi o grę w piłkę, ale też podszlifowałem sobie języki. To na pewno mi się jeszcze przyda.


Polecamy