menu

Spokojne zwycięstwo Wisły nad Widzewem. Dwie bramki Guerriera

29 października 2013, 22:20 | Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska, psz

Wisła Kraków nie miała najmniejszych problemów z pokonaniem Widzewa Łódź (3:0). Dwie bramki dla podopiecznych Franciszka Smudy zdobył Wilde-Donald Guerrier, a jedną dołożył Paweł Brożek.

Zobacz więcej zdjęć z meczu Wisła Kraków - Widzew Łódź!

W Wiśle ostatecznie nie zagrał Arkadiusz Głowacki. Na siłę "Główka" mógłby wystąpić, ale ryzyko pogłębienia urazu mięśnia dwugłowego było zbyt duże. Kapitan "Białej Gwiazdy" ma być natomiast gotowy do gry na następne mecze z Podbeskidziem Bielsko-Biała i Górnikiem Zabrze.

Pod nieobecność Głowackiego trener Franciszek Smuda zdecydował się przesunąć do środka obrony Łukasza Burligę, a jego miejsce na prawej obronie zajął Patryk Fryc, który pierwszy raz zagrał w wyjściowym składzie w ekstraklasie.

Widzew to drużyna, która w tym sezonie na wyjazdach spisuje się bardzo słabo. Dość powiedzieć, że łodzianie nie wywalczyli poza swoim stadionem nawet punktu. Trudno się zatem było dziwić, że od pierwszego gwizdka do ataku ruszyła Wisła. Krakowianie uzyskali przewagę i w przeciwieństwie do niedawnego meczu z Zagłębiem Lubin, starali się szybko rozgrywać piłkę. Goście w pierwszych fragmentach meczu zdołali się odgryźć na tyle, że wywalczyli kilka rzutów rożnych. To jednak "Biała Gwiazda" była bardziej konkretna. W 11. minucie Łukasz Garguła zagrał do Wilde Donalda Guerriera, który zatańczył w polu karnym z piłką, minął dwóch obrońców, a następnie spokojnie posłał piłkę do siatki.

Wisła prowadziła zatem 1:0, ale ani myślała tym razem bronić nikłego prowadzenia. Krakowianie szukali drugiego gola i znaleźli go bardzo szybko. W 25. minucie Michał Chrapek zabrał piłkę Lewonowi Airapetianowi i natychmiast uruchomił Pawła Brożka. Napastnik "Białej Gwiazdy" wpadł w pole karne i w sytuacji sam na sam z Maciejem Mielcarzem spokojnym, technicznym strzałem, tzw. podcinką, uzyskał drugą bramkę dla Wisły.

W 31. minucie mogło być już 3:0, ale w kolejnej sytuacji sam na sam z Mielcarzem tym razem Paweł Brożek strzelił w bramkarza Widzewa. Krakowianie mieli cały czas przewagę. Widzew starał się kontrować, ale jego akcje załamywały się na dobrze zorganizowanej obronie gospodarzy lub łodzianie grali niedokładnie i sami tracili piłkę.

Od 42. minuty goście grali w dziesiątkę, gdy sędzia wyrzucił z boiska Jonathana de Amo Pereza za faul na wychodzącym na czystą pozycję Guerrierze. Wisła miała więc dwie bramki zaliczki i w dodatku grała z przewagą jednego zawodnika.

Paradoksalnie jednak to Widzew ostro zaatakował po przerwie. Przez kilka minut wiślacy byli w głębokiej defensywie, ale wyszli z tego naporu łodzian obronną ręką. Gospodarze szybko zaczęli też grać swój futbol z dużą liczbą podań. Długo utrzymywali się przy piłce i tylko sytuacji podbramkowych brakowało, żeby udokumentować optyczną przewagę. W końcu jednak one przyszły. W 58. minucie po dośrodkowaniu Patryka Fryca niecelnie strzelał Michał Chrapek, a chwilę później swoją szansę zmarnował Paweł Brożek.

Najlepszą okazję w tym fragmencie gry miał jednak Łukasz Garguła gdy znalazł się w sytuacji sam na sam z Maciejem Mielcarzem. "Guła" powinien jednak podawać do Rafała Boguskiego, który miał przed sobą pustą bramkę. Zamiast tego mieliśmy strzał w bramkarza Widzewa. "Boguś" niedługo po tej sytuacji opuścił boisko, a zastąpił go na nim Piotr Brożek, który po blisko trzech latach przerwy znów zagrał w barwach Wisły.

Gospodarze mieli w drugiej połowie kilka okazji na podwyższenie wyniku, ale na trzecią bramkę kazali czekać aż do 85. minuty. Warto jednak było poczekać, żeby zobaczyć jak Wilde Donald Guerrier i Łukasz Garguła z dziecinną łatwością ogrywają łódzką obronę, a Haitańczyk tak jak zaczął strzelanie przy ul. Reymonta, tak i je zakończył. Był to zresztą najlepszy mecz Guerriera, jaki rozegrał do tej pory w Wiśle.

Gazeta Krakowska


Polecamy