Sparing: Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna 1:0
W pierwszym w tym roku meczu Śląsk Wrocław pokonał w sparingu Górnika Łęczna 1:0. Mecz na Oporowskiej oglądało kilkuset kibiców.
fot. Tomasz Hołod/Polskapresse
Sebastian Mila zostaje w Śląsku Wrocław? Lechia i Śląsk nie mogą się dogadać?
W pierwszej połowie Tadeusz Pawłowski postawił na sprawdzony skład. Gdyby to była liga powiedzielibyśmy nawet, że zaskoczeń w pierwszej jedenastce nie ma. Szkoleniowiec WKS-u już zaznaczał, że chciałby, by Tomasz Hołota wrócił do drugiej linii i tak też było w sobotę. Parę stoperów tworzyli wobec tego Mariusz Pawelec i Piotr Celeban.
Pierwsza połowa była bardzo dobra w wykonaniu WKS-u. Górni oddał właściwie tylko jeden celny strzał w światło bramki i to jeszcze prosto w Mariusza Pawełka, który pewnie trochę zmarzł. Wrocławianie tymczasem długimi momentami przebywali na połowie rywali. Już w drugiej minucie szansę miał Marco Paixao, ale obronił Sylvio Rodić. Minutę później w szesnastkę dośrodkowywali w krótkim odstępie czasu Robert Pich i Sebastian Mila, ale obrońcy wybili piłkę. Ta często wędrowała między gospodarzami jak po sznurki. Zawodniczy Tadeusza Pawłowskiego potrafili wymienić 3-4 podania z pierwszej piłki, co wywoływało spory entuzjazm wśród kibiców, których na Oporowskiej pojawiło się kilkuset.
W 14 min. Śląsk miał najlepszą okazję. Po stracie Tomasz Nowaka tuż przed własnym polem karnym Tom Hateley podał do Marco, ten uderzył po długim słupku, ale Rodić wyciągnął się jak struna i obronił.
Było też parę takich akcji wrocławian, w których za bardzo chcieli wjechać z piłką do bramki. Zazwyczaj brali w nich udział – rzecz jasna – bracia Paixao, chociaż summa summarum ich współpracę przez pierwsze 45 min. trzeba ocenić na plus. Delikatnie zaznaczymy też, że Flavio miał problemy w pojedynkach jeden na jeden.
Ciekawą nowinką taktyczną było ustawienie bliźniaków, gdy Łęczna przejmowała piłkę. Wtedy razem stanowili pierwszą linię obrony i wyglądało trochę tak, jakbyśmy grali dwójką napastników, chociaż Flavio w ofensywie pełnił rolę skrzydłowego. Mimo bezbramkowego remisu tę część sparingu trzeba ocenić na plus, chociaż Marco, Pich i Mila (też był blisko szczęścia, ale nie trafił w bramkę z dystansu) ciężko zbierali się do sprintów. Na tym etapie przygotowań to jednak normalne.
W drugiej części z pierwszego składu został tylko Piotr Celeban, który miał asekurować młodego Szymona Przystalskiego – 22-latka ze Ślęzy Wrocław testowanego przez WKS. I wiecie co? Ten młodzian na nasze oko wypadł najlepiej ze wszystkich nowych twarzy. Grał odpowiedzialni, dobrze się ustawiał, nie ryzykował niepotrzebnie, a do tego jest o blisko głowę wyższy od „Celika”. To o tyle ważne, że po odejściu Rafała Grodzickiego Pawłowskiemu brakuje wysokich stoperów.
W ataku biegał inny testowany – Milos Lacny. Słowak jest mocno zbudowaną dziewiątką i chyba faktycznie typem zawodnika, który czeka na podania. To oczywiście nie jest wada, bo może być niezłym grajkiem, ale czy będzie pasował sztabowi szkoleniowemu... Grający w środku Peter Grajciar trochę był zagubiony, ale to też jego początki. Bartosz Machaj – piekielnie szybki, ale niedokładny. Fajnie pokazali się wychowankowie – w bramce Jakub Wrąbel, a na boku Kamil Dankowski.
Druga połowa nie mogła wyglądać tak dobrze jak pierwsza, bo większość z zawodników WKS-u grała ze sobą pierwszy raz. Jedynego gola meczu strzelił w 66 min. głową Celeban, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego Mateusza Machaja.
Śląsk Wrocław – Górnik Łęczna 1:0 (0:0)
Bramka: Celeban 66
Śląsk: Pawełek - Zieliński, Celeban, Pawelec, Dudu - Hateley, Hołota - F. Paixao, Mila, Pich - M. Paixao. II połowa: Wrąbel – Dankowski, Przystalski, Celeban, Droppa – Danielewicz, Graciar, B. Machaj (77 Kaczmarek), Ostrowski, M. Machaj, - Lacny
Górnik: Rodić, Sasin, Bielak, Bożić, Mraz, Abdulahi, Nowak, Bonin, Burkhardt, Tanczyk (78 Kalinowski), Hasani (71 Okuniewicz)