Spalona Legia (KOMENTARZ)
Gry Legii Warszawa nie da się oglądać - przynajmniej nie na trzeźwo. Czuje to nawet ostatnia do utyskiwania Żyleta, wygwizdując wyszarpane zwycięstwo i śpiewając, żeby z drużyny spier… ci, którym nie zależy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Atmosfera na Łazienkowskiej jest tak gęsta, że można by w powietrzu powiesić siekierę. Trener mówi coś o uciszaniu trybun, po czym zbiera łomot. Obrażony prezes wyłącza telefon i idzie pić. Kapitan po wygranym meczu z Botosani kopie piłkę z całej siły, ze złości, bo wie, że na dobrą sprawę nie dał fanom radości. Nowy napastnik, następca bramkostrzelnego Orlando Sa, w tym samym spotkaniu nie potrafi wydostać się z pozycji spalonego. Skrzydłowy – pudłuje z paru metrów na pustą bramkę… Wreszcie zwycięstwo nad tym średniakiem ligi rumuńskiej zapewnia piłkarz, który w zasadzie nie powinien tego zrobić, bo od dawna był przygotowany do transferu. Oto Legia – spalona, rozsypana, bez nadziei. W dniu rozpoczęcia rywalizacji w el. do Ligi Europy i dzień przed startem ligi, w której chce odzyskać utracone mistrzostwo.
Nie zapowiada się na to, żeby Legia zbudowała cokolwiek trwałego na tych zgliszczach. Nie z tym trenerem, nie z tymi transferami, ani nie z tą atmosferą (wiecie, ze na stadion przyszło dziś 10 tys.? W Białymstoku było 16 tys., we Wrocławiu 17). Coś się wypaliło i trzeba chyba małej rewolucji. Jakiej - to już chyba trzeba pytać prezesa, bo Henning Berg to końca lata w stolicy może nie doczekać. Na ten moment nie ma żadnej pewności, że wicemistrzowie Polski zagrają ponownie w fazie grupowej Ligi Europy. A to przecież zakłada budżet. W zeszłym sezonie wpływy z tego tytułu (23 mln złotych) stanowiły ponad 20 procent wszystkich przychodów. Sprzedaż Ondreja Dudy mogłaby co prawda zatuszować te straty, na wypadek braku awansu do LE, ale pamiętajmy, ze rok temu także sprzedano zawodników i to za podobne pieniądze, za które miałby odejść teraz Słowak. Innymi słowy Legia jest w dołku nie do pozazdroszczenia. Należy jej współczuć, a nie z niej szydzić, bo liga bez mocnego stołecznego zespołu jest jakby pozbawiona sensu.