Śnieżny mecz w Kaliszu. MKS Kluczbork pokonał Calisię
Piłkarze Calisii przegrali w sobotę na własnym boisku z MKS Kluczbork. Mecz rozgrywano przy padającym śniegu. Trener gospodarzy, Sławomir Majak, porażki nie tłumaczył jednak anormalnymi warunkami.

fot. Andrzej Kurzyński
- Były one jednakowe dla obu stron. Bardziej niż śnieg zmartwiło mnie to, że znów straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry. W jednej sytuacji sędzia mógł podyktować dla nas karnego, ale jak się przegrywa 0:2, to trudno mieć pretensje do arbitra. Szkoda, że to, co zyskujemy na wyjazdach, tracimy u siebie - zauważył Majak.
Atutem kaliszan nie była na pewno też długa ławka rezerwowych. Siedziało bowiem na niej tylko trzech piłkarzy. - W dodatku wypadł nam Wiącek, co oznacza, że w pozostałych spotkaniach problemów kadrowych jeszcze nam przybędzie. W II lidze nie można jednak narzekać na to, że nie ma się kim grać - dodał Majak.
Natomiast szkoleniowiec MKS zwrócił uwagę, że spotkanie "ustawiła" bramka zdobyta w 27. min przez Wojciecha Bzdęgę. - Warunki były niepiłkarskie. Calisia po strzeleniu przez nas gola miała podwójnie utrudnione zadanie, bo w śnieżnej zamieci zawsze łatwiej bronić się niż atakować. Był to wyrównany mecz z lekkim wskazaniem na nas - przyznał Andrzej Konwiński. Obaj trenerzy wyrazili zadowolenie, że sternikiem PZPN został Zbigniew Boniek. - Szkoda jedynie, że cztery lata temu delegaci mieli inne zdanie - dodał Konwiński.
Calisia Kalisz - MKS Kluczbork 0:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Bzdęga (27), 0:2 Swędrowski (90).








