Smuda: Szkoda, że tak atmosfery nie było od początku mojej kadencji
- Kluczem do zwycięstwa z Andorą jest szybka gra na jeden kontakt. Przeciwnicy nie będą mieli szans by zrobić krzywdę któremuś z naszych zawodników, jeśli zagramy zgodnie z założeniami - mówi selekcjoner reprezentacji Polski, Franciszek Smuda przed sobotnim meczem z Andorą.
Jak się czują piłkarze po dwudniowej przerwie?
Tak samo jak przed nią, z tym że są wypoczęci.
W ostatnim czasie w Polsce zapanował wielki optymizm, kibice są przekonani, że uda nam się wyjść z grupy i powalczyć o jak najlepszy wynik. Taka atmosfera wam pomoże?
Na pewno nie zaszkodzi. Wielka szkoda, że takiej atmosfery nie było od początku mojej kadencji, bo o wiele lepiej by się nam wszystkim pracowało. Jednak lepiej późno niż wcale, dobra atmosfera i wsparcie kibiców są dla nas ważne. Wbrew pozorom dwa i pół roku to mało czasu, aby zbudować zespół, ale jestem zadowolony z naszej pracy. Nie zapominajmy również, że jesteśmy drugą, po Niemcach najmłodszą reprezentacją na turnieju.
Andora to trochę egzotyczny rywal...
Jak to?! Przecież to też Europa!
Ale nigdy z nimi nie graliście. Mamy jakiś specjalny plan na ten mecz?
Od początku gdy objąłem kadrę, w każdym meczu dawaliśmy z siebie wszystko. Dziś nie będzie inaczej, zagramy na pełnych obrotach. Owszem, nie zapominamy, że za kilka dni gramy z Grecją mecz otwarcia Euro 2012, więc w drugiej połowie dam pograć młodym zawodnikom. Mam nadzieję, że pokażą się z jak najlepszej strony.
Młodzi zagrają po przerwie, a jaki będzie pierwszy skład?
Mamy 23 zawodników w kadrze i każda jedenastka jest optymalna. Konkurencja w drużynie jest duża, więc każdy z piłkarzy mógłby dziś zagrać od pierwszej minuty. Chciałbym podkreślić, że nasza siła tkwi w zespole, grając samolubnie i indywidualnie na pewno nie zwyciężymy.
Jak często mierzy Pan sobie ciśnienie? Presja zbliżającego się turnieju musi przytłaczać.
Problemy z ciśnieniem mam, kiedy któryś z dziennikarzy mnie zdenerwuje (śmiech). Nie mam większych problemów z presją, a nawet dzięki niej jeszcze lepiej mi się pracuje. Dla mnie to obciążenie psychiczne i ciśnienie jest motywacją do dalszych wysiłków. Wszystko jednak i tak skończy się w dniu meczu, bo kiedy moja drużyna wychodzi na rozgrzewkę, to nic innego już się dla mnie nie liczy. Skupiam się tylko i wyłącznie na meczu, a presja natychmiast ulatuje.
Mamy plan B na wypadek porażki z Grecją?
Euro traktujemy jak wojnę, każdy mecz to bitwa. Nie kalkulujemy co będzie jeśli przegramy. Przed meczem nie ma co gdybać, trzeba się skupić tylko i wyłącznie na najbliższym spotkaniu.
Po meczu ze Słowacją przyznał Pan, że bał się o zdrowie swoich zawodników. Jak będzie w sobotę? Zagramy na sto procent, czy na "pół gwizdka"?
Oczywiście zależy mi żeby cała kadra była zdrowa. Słowacy rzeczywiście grali ostro i bardzo mnie to martwiło. Nie znaczy to jednak, że powiem chłopakom, aby się nie starali. Kluczem do zwycięstwa z Andorą jest szybka gra na jeden kontakt. Przeciwnicy nie będą mieli szans by zrobić krzywdę któremuś z naszych zawodników, jeśli zagramy zgodnie z założeniami.
Krąży plotka, że Grecy wynajęli pomieszczenie na jednym z ostatnich pięter ich hotelu, z którego podglądają treningi naszej kadry. Przejmuje się Pan tym, że dowiedzą się co na nich szykujemy?
Niech robią co chcą, my również zbieramy jak najwięcej informacji o ich poczynaniach, to jest element tej gry. Jestem jednak przekonany, że kiedy obie reprezentacje wyjdą na boisko, to takie podglądanie nie będzie już miało żadnego znaczenia. To umiejętności piłkarskie i forma będą decydowały o wyniku meczu.
Piłkarze mówią że atmosfera w zespole jest fantastyczna. Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że Andora jest przeciwnikiem, który ma nas podbudować psychicznie przed Euro. Ile goli im strzelimy?
Nie nastawiamy się na wysokie zwycięstwo, z doświadczenia wiem, że często gra ze słabszym zespołem jest o wiele trudniejsza niż z silnym. Andora na pewno będzie się bronić, co nie ułatwi nam zadania. Niedawno Azerbejdżan połamał sobie na Andorze zęby, bo w meczu z nią tylko zremisował. Nie myślimy o żadnym festiwalu strzeleckim, po prostu zagramy swoje.
Wszyscy pamiętamy jednak mecz z Hiszpanami przed mistrzostwami świata w 2010 roku [porażka 0-6, przyp. red], którzy potraktowali nas jak worek treningowy i urządzili sobie zawody strzeleckie. Wysoka wygrana dała im wiarę we własne możliwości i pozwoliła sięgnąć po tytuł. 6-0 z Andorą nas zadowoli?
Nic na siłę, nie interesuje nas ile, tylko jak.
W ostatnich meczach wykrystalizował się pierwszy skład naszej reprezentacji, ale bolączką nadal pozostaje pozycja lewego obrońcy.
Ja akurat nie mam żadnej wątpliwości na kogo postawić. 8 czerwca wszyscy zobaczycie, że mam rację.
Grzegorz Sandomierski stwierdził, że czuje się jakby na zgrupowanie przyjechał w klapkach.
Kiedyś Duńczycy mieli takie same obawy, a zostali mistrzami. Trochę wiary Panowie!
Obserwujecie mecze towarzyskie rywali grupowych?
Mamy wszelkie dane na ich temat, naprawdę nie martwcie się o to. Znamy ich doskonale.
Których zawodników Andory mamy się obawiać?
(śmiech) Typowa bomba dziennikarska na koniec rozmowy. A tak na poważnie, to żadnego zawodnika nie wolno nam zlekceważyć, bo w trakcie meczu może z tego wyjść niezły klops. Szacunek dla rywala jest bardzo ważny, staram się wpoić to moim zawodnikom.