menu

Słowak dał lekcję Legii. Samuel Stefanik w Warszawie rozegrał najlepszy mecz w sezonie

28 lutego 2017, 14:01 | Piotr Pietras

Ekstraklasa piłkarska. Zespół Bruk-Betu Termaliki po raz kolejny udowodnił, że potrafi grać przeciwko Legii Warszawa. W niedzielnym meczu w stolicy „Słoniki” rozegrały bardzo dobrą partię i w pełni zasłużenie zremisowały 1:1.

Samuel Stefanik (z lewej) w tym sezonie strzelił na razie trzy bramki
Samuel Stefanik (z lewej) w tym sezonie strzelił na razie trzy bramki
fot. fot. Szymon Starnawski

Czołową postacią w drużynie z Niecieczy był Słowak Samuel Stefanik, dla którego mecz w Warszawie był najlepszym występem w barwach Bruk-Betu Termaliki.

- Wydaje mi się, że nie był to jego najlepszy mecz w naszej drużynie. Ten najlepszy cały czas jest przed nim, gdyż Samuel ma dużo większe możliwości i wierzę, że w pełni zaprezentuje je jeszcze w tym sezonie - podkreślił kierownik drużyny Bruk-Betu Termaliki Krzysztof Kozik.

Faktem jest, że Stefanik jest bardzo kreatywnym piłkarzem, sprawdzającym się na wielu pozycjach. Podczas niedzielnego meczu z Legią widoczny był niemal wszędzie, zarówno w ofensywie, jak i pod własną bramką i w akcjach defensywnych.

- Nie wiem, czy zagrałem najlepszy mecz, odkąd jestem w Niecieczy, ale rzeczywiście jestem zadowolony ze swojej gry - przyznał Stefanik. - Mieliśmy takie założenia, że wszyscy mamy się wracać i pomagać kolegom w obronie. Starałem się jak najlepiej realizować założenia taktyczne nakreślone przez trenera, ale nie robiłem tego sam. Cały zespół przeciwko Legii zagrał bardzo dobrze i dlatego mistrz Polski znów nie potrafił nas pokonać - stwierdził pomocnik Bruk-Betu Termaliki.

Stefanik rozpoczął mecz od kapitalnego podania, po którym Vladislavs Gutkovskis znalazł się w sytuacji sam na sam z Arkadiuszem Malarzem. - Bardzo lubię posyłać kolegom takie prostopadłe piłki - mówi Słowak. - Szkoda, że „Gutek” nie wykorzystał tej sytuacji, ale jak sam wyjaśniał nam w przerwie meczu, piłka ześlizgnęła mu się trochę po nodze, nie trafił w nią zbyt dobrze i dlatego bramkarz odbił futbolówkę.

Słowak nie tylko popisywał się udanymi podaniami, ale sam zdobył bramkę dająca prowadzenie. Zachował pod bramką Legii sporo zimnej krwi, w dziecinny sposób ograł Artura Jędrzejczyka i wpakował piłkę do siatki.

- Na polu karnym było wtedy ogromne zamieszanie, jednak gdy piłka trafiła mi pod nogi rzeczywiście zachowałem dużo spokoju. Czułem bowiem, że gdy od razu oddam strzał, to obrońca zdoła zablokować piłkę, dlatego wyczekałem chwilę i precyzyjnie tuż przy słupku skierowałem piłkę do siatki - opowiada Stefanik. Niewiele brakło, by w kolejnych minutach pierwszej odsłony zdobył drugiego gola dla niecieczan.

- Strzelałem wtedy z dystansu, zza linii pola karnego i bardzo żałuję, że futbolówka nie trafiła w „światło” bramki, gdyż byłby to przepiękny gol - mówi pomocnik „Słoników”, dodając: - Szkoda trochę, że nie zdobyliśmy w Warszawie kompletu punktów, gdyż osiągnięcie tego celu nie było niemożliwe. Mimo wszystko szanujemy punkt zdobyty na tak trudnym terenie.

W najbliższym meczu, w sobotę (godz. 18), niecieczanie zagrają przed własną publicznością z walczącym o utrzymanie w ekstraklasie Ruchem Chorzów. Stefanik przestrzega jednak wszystkich przed nadmiernym optymizmem.

- W tym sezonie liga w Polsce jest bardzo ciekawa, gdyż każda drużyna walczy o jakiś cel. Ruch pokazał niedawno w Warszawie, że trzeba się z nim liczyć, dlatego na pewno go nie zlekceważymy. Z tym zespołem nie będzie nam łatwo, gdyż zapewne zagrają defensywnie i gdy nie strzelimy szybko gola, możemy się męczyć. Mimo wszystko jestem dobrej myśli i wierzę, że zdobędziemy w tym meczu kolejne punkty, które przybliżą nas do miejsca w czołowej ósemce. To jest nasz główny cel w tym sezonie - stwierdził słowacki pomocnik Bruk-Betu Termaliki.


Polecamy