Sławomir Peszko z Lechii Gdańsk: Jestem nie do sprowokowania w tym roku. Nawet przez żonę [ROZMOWA]
Sławomir Peszko potrzebuje jak najwięcej grania, aby wejść w rytm meczowy.
Masz za sobą pierwszy mecz w tym sezonie i widać, że dobrze czułeś się na boisku. Zgadzasz się?
Niestety, nie miałem w tym meczu ani statystyk ani dobrego wyniku. Remis traktuję jako dwa punkty stracone, a nie jeden zdobyty. Na początku meczu miałem głód gry, chciałem w każdej akcji wchodzić w drybling i wygrywać pojedynki i tworzyć sytuacje kolegom, ale z upływem czasu coraz bardziej brakowało mi sił. W końcówce meczu dynamicznych akcji z mojej strony było mniej niż w pierwszej połowie. Wierzę, że z każdym spotkaniem dojdę do rytmu meczowego, tylko muszę grać jak najwięcej.
Obserwowałeś Lechię w poprzednich meczach z trybun, teraz zagrałeś. Co jest nie tak z drużyną w tym sezonie?
Mamy cztery punkty po czterech meczach, więc to na pewno nie jest nasz wymarzony start. Nie tak to sobie każdy z nas wyobrażał, tym bardziej że nie graliśmy z ligowymi potentatami. Pamiętajmy jednak, że jedni zawodnicy odeszli, nowi przyszli to jest inna Lechia niż w poprzednim sezonie. Nie da się wstawić do składu pięciu nowych piłkarzy i żeby to się tak zazębiło, że drużyna będzie grać ultraofensywnie i jednocześnie skutecznie w defensywie. Taką bramkę, jaką straciliśmy, na pewno będziemy analizować. To nie był błąd szkolny tylko przedszkolny. Rzut z autu, przebitka i bramka. Musimy unikać takich sytuacji.
Jak wspomniałeś to jest inna Lechia niż w poprzednim sezonie. Czy słabsza?
Nie i nie chciałbym, aby w ten sposób były odbierane moje słowa. Straciliśmy naprawdę dobrych piłkarzy, ale mi w tej chwili najbardziej brakuje zrozumienia z nowymi zawodnikami. Do tego nie mamy z powodu kontuzji ważnych i dobrych piłkarzy, jak Lukas Haraslin czy Rafał Wolski. Zestawienie składu było trochę inne, ale jednak z takimi zawodnikami jak Grzesiek Kuświk czy bracia Flavio i Marco Paixao graliśmy regularnie. Na tyle, na ile mogliśmy, to staraliśmy się nasze akcje zazębiać ze skrzydeł. Górnik zagęścił środek pola i nasza każda strata w tej strefie kończyła się szybką kontrą, a po jednej z nich Igor Angulo mógł strzelić do naszej pustej bramki.
Górnik dobrze zaprezentował się w Gdańsku i widać, że poprzednie mecze beniaminka nie były dziełem przypadku.
Bardzo dobrze i wcale nie byłem tym zaskoczony. Górnik to niby beniaminek, ale to nie jest prawdziwy beniaminek. To klub z dużymi tradycjami. Widać, że to wybiegany zespół. Górnik u siebie gra ofensywnie i wygrywa. W Gdańsku trochę się cofnął, czekał na kontrę i piłkarze z Zabrza wykorzystywali to, co mogli.
Mówiłeś, że w końcówce meczu brakowało Ci już sił. Będziesz gotowy na środowe spotkanie z Druteksem-Bytovią w Bytowie w Pucharze Polski?
Oczywiście, że tak. Ja teraz muszę właśnie grać jak najwięcej, żeby złapać rytm meczowy. Pamiętajmy, że ja od 4 czerwca nie grałem żadnego meczu, ani o stawkę ani nawet sparingowego. Jak najbardziej chcę zagrać w Bytowie.
Nie byłeś poirytowany decyzjami sędziego, kiedy głównie w pierwszej połowie gracze Górnika często faulowali?
Nie, żadna decyzja nie była wypaczona. Czasami nam się wydaje, że jesteśmy faulowani, a przeciwnik oszczędzany.
Czułeś, że piłkarze Górnika będą chcieli Ciebie sprowokować właśnie poprzez faule?
W tym roku jestem nie do sprowokowania. Nawet przez żonę.
Bolt broni Gatlina. "To jest jeden z najlepszych rywali, z jakim kiedykolwiek startowałem. Zasłużył na to, by być w Londynie"
Press Association / x-news