Sławomir Peszko, piłkarz Lechii Gdańsk: Ucieszy mnie skromne zwycięstwo. Będą kolejne derby w tym sezonie [ROZMOWA]
Sławomir Peszko, reprezentacyjny skrzydłowy Lechii Gdańsk, czeka na derby z Arką Gdynia i liczy, że w nich nastąpi przełamanie.
Jakie nastroje panują w drużynie przed derbami z Arką?
Każdy w drużynie ma świadomość tego, w jakim miejscu jesteśmy i jak ważny to będzie dla nas mecz. Bardzo chcemy odmienić naszą sytuację w tabeli, a możemy to zrobić przez determinację i oddając serce na boisku. To idealny mecz, żeby się przełamać, zacząć zdobywać punkty i odzyskać zaufanie u naszych kibiców. W poprzednich meczach nasza dyspozycja nie była najlepsza, ale też rywale byli na topie i czuli się na boisku o wiele pewniej niż my. Teraz to my chcemy dominować, podjąć walkę z zaangażowaniem i sercem, iść jeden za drugiego, ale musimy pokazać też umiejętności, które posiadamy.
Mówisz o walce i zaangażowaniu w derbach. Tylko to macie pokazać czy też piłkarską jakość?
To musi iść ze sobą w parze. Nie będziemy chcieli grać tylko walką, długą piłką i robić wślizgi, bo ten styl pasowałby Arce. Nie chcemy równać do niego. OK. Ma być walka, zaangażowanie, ale też chcemy mieć kontrolę nad piłką i rozgrywać akcje.
Jesteście już w stanie pokazać jakość piłkarską?
Kilka tygodni minęło i jest lekki progres. Nie przekłada się to na zdobycz punktową. Przede wszystkim słabo zaczynamy mecze, bo zawsze pierwsi tracimy bramkę i nad tym dużo pracowaliśmy. Potem zaczynamy lepiej grać, ale nie potrafimy odrobić straty. Myślę jednak, że możemy pokazać jakość na boisku.
Arka straszy, bo potrafiła wygrać z Legią.
Arka gra trochę lepiej. Trener Leszek Ojrzyński dąży do tego, żeby gra nie opierała się tylko na dalekich wykopach i rzutach z autu, a kiedyś krytykowałem gdynian, że swoim stylem bardziej przypominają drużynę rugby. Teraz Arka bardziej jest drużyną piłkarską. Miejsce w tabeli zobowiązuje, żeby podchodzić do rywala z respektem, zwłaszcza że walczą jeszcze grupę mistrzowską, a my ten sezon mamy już przegrany. Jedyne co nas ratuje to wygranie derbów i wyjście z twarzą.
Chętnie zagracie derby jeszcze raz w tym sezonie?
Zagramy na sto procent.
Wracacie myślami do jesiennych derbów, które wygraliście w Gdyni 1:0?
Wtedy też była trudna sytuacja, gdzie po blamażu i upokorzeniu u siebie z Koroną Kielce - bo mało kiedy przegrywa się u siebie 0:5 - nasza drużyna super zareagowała. Było wsparcie ze wszystkich stron, ale teraz też je czuję, bo ludzie mnie zaczepiają i mówią, że są z nami, będą nas wspierać i że to bardzo ważny mecz.
W tych derbach powinno być więcej jakości piłkarskiej na boisku?
Będą lepsze warunki do gry, bo pogoda będzie służyła przyjściu na stadion, a boisko jest dobrze przygotowane. Do tego będzie ponad 20 tysięcy naszych fanów, którzy przyjdą nas wspierać i mam nadzieję, że to nas poniesie do dobrej gry.
Arka musi wygrać, żeby mieć szansę na grę w grupie mistrzowskiej. Spodziewacie się otwartej gry z jej strony?
Wątpię, żeby piłkarze Arki ruszyli na nas agresywnie. Jeśli tak zrobią, to się otworzą i zaryzykują grę o zwycięstwo, a nam by to pasowało, bo z przodu byłoby więcej miejsca do gry. Musimy być przygotowani na wszystko.
Ciąg dalszy na drugiej stronie
Druga połowa meczu w Kielcach to podstawy do optymizmu?
To lekkie światełko w tunelu. Na boisku rywala potrafimy też grać, a teraz będzie mecz u nas i ze wsparciem kibiców. Nie zapomnieliśmy jak się gra w piłkę, a w drużynie mamy reprezentantów, zawodników młodych i doświadczonych. Sezon jest dla nas przegrany, ale jest o co walczyć, bo sytuacja zrobiła się krytyczna. Przed sezonem w ogóle nie brałem pod uwagę, że w tabeli znajdziemy się w takiej sytuacji. Zwycięstwo nad Arką nie da nam jednak utrzymania, a tylko pozwoli zrobić pierwszy krok.
W poprzednim sezonie Arka zdobywając Puchar Polski pozbawiła Was gry w europejskich pucharach z czwartego miejsca w lidze. Teraz w formie rewanżu możecie ją pociągnąć ze sobą do grupy spadkowej?
To prawda i wtedy byśmy zagrali kolejne derby. Jednak bardziej myślimy o sobie, bo punkty są nam bardzo potrzebne. Przed każdym meczem na nie liczymy, a do nas nie przychodzą. Najwyższy czas to zmienić.
Jak zagracie z Arką, ruszycie od początku, czy poczekacie na to, co zrobi rywal?
Nie mogę tego powiedzieć. Niczego nie chcę gwarantować, bo te pytania już pod politykę podchodzą. Ludzie coś gwarantują, a ja tego nie będę robił.
Pomysł Lechii na grę, to będzie coś więcej niż zagrać piłkę do Peszki i niech on coś wymyśli?
Z pewnością zrobię wszystko, żebyśmy ten mecz wygrali. To jednak chyba już się skończyło. Daję oparcie i pomagam ile mogę, ale też liczę, że ktoś czasami weźmie na siebie ciężar gry. To już było widać w poprzednich meczach, a trener Piotr Stokowiec dąży do tego, aby akcenty rozłożyć.
Powrót Lukasa Haraslina daje alternatywę na drugim skrzydle?
Bardzo dużą. Wraca skrzydłowy po ciężkiej kontuzji, miał przetarcie w młodzieżowej reprezentacji Słowacji i w Kielcach i myślę, że na mecz z Arką będzie brany pod uwagę w wyjściowym składzie.
Jesienią kibice odwiedzili Was na treningu przed derbami i była rozmowa, a po powrocie ze zwycięskiego meczu w Gdyni, wielka feta. Teraz też spotkaliście się z kibicami?
Nie, ale jesteśmy w stałym kontakcie. Wiemy czego od nas oczekują i jesteśmy na to przygotowani. Jest wsparcie i presja, ale to dobrze, bo w piłce jest potrzebna. To znaczy, że komuś zależy. Wsparcie było widoczne, tak było z Legią, w Kielcach i tak będzie w derbach.
Twój typ na wynik derbów? Zadeklarujesz coś?
(śmiech) Chciałbym, żebyśmy strzelili gola po stałym fragmencie gry, żeby jego zdobywcą był obrońca i wygrali 1:0. Dawno nie wygraliśmy wysoko, więc z tak skromnego zwycięstwa będę się bardzo cieszył.
Maja Włoszczowska: "Agent - Gwiazdy" to niezła wkrętka i wakacje od roweru