Sławomir Peszko, piłkarz Lechii Gdańsk: Sytuacja z poprzedniego meczu w Poznaniu się nie powtórzy
Sławomir Peszko, skrzydłowy Lechii Gdańsk, wywalczył pierwszy rzut karny i zaliczył asystę przy trzecim golu w meczu z Jagiellonią Białystok. Biało-zieloni wygrali, ale teraz już myślą o niedzielnym spotkaniu z Lechem w Poznaniu.
- Nie weszliśmy dobrze w mecz i przez 15 minut byliśmy pogubieni - mówi Peszko. - Jagiellonia kreowała sobie naprawdę niebezpieczne sytuacje. Później mieliśmy dwa karne i moim zdaniem obydwa podyktowane jak najbardziej prawidłowo. Były faule i piłkarze Jagiellonii nie powinni mieć żadnych pretensji. Po tych golach kontrolowaliśmy mecz, wymienialiśmy dużo podań i czekaliśmy na taką sytuację, która dała nam trzecią bramkę. Pamiętam Jagiellonię z rundy zasadniczej, kiedy zagrała mocno schowana, ale spodziewałem się, że teraz będzie inaczej. Rywale chcieli zdobyć punkty i nas odciąć od czołowej trójki. Zagraliśmy w tym meczu innym systemem, ale też w nieco innym zestawieniu personalnym. Zanim to wszystko wskoczyło na właściwe tory, to widocznie potrzebowaliśmy tych 15 minut. Po meczu z Koroną byłem bardzo zły i koledzy też. Tym razem zagraliśmy cierpliwie, a ja bliżej linii i miałem więcej miejsca na boisku. Zresztą była mobilizacja, że będziemy walczyć o coś więcej albo będziemy tylko w "ósemce", a to nas nie zadowala.
Mario Maloca powiedział, że wynik nie jest dla niego zaskoczeniem, bo Lechia jest lepsza niż Jagiellonia. Jednak przed biało-zielonymi w niedzielę kolejny bardzo trudny mecz, w Poznaniu z Lechem.
- Cieszy mnie pewność siebie Mario - powiedział z uśmiechem Sławek. - Umocni to nas przed meczem w Poznaniu, który będzie prestiżowy i dla mnie emocjonalny. Teraz będzie pełna koncentracja, skupienie i choćby nie wiem co się działo, to sytuacja z poprzedniego meczu z Lechem teraz się nie powtórzy. Nie ma takiej możliwości, żebyśmy dali się wyprowadzić z równowagi (poprzedni mecz skończył się czerwonymi kartkami dla Sławomira Peszki, Grzegorza Kuświka, Vanji Milinkovicia-Savicia i porażką z Lechem 0:1 - przyp. aut.). Cieszy przed meczem w Poznaniu, że zagraliśmy czwarte kolejne spotkanie bez straconej bramki. To dzięki dobrej grze naszego bloku obronnego i Dusana Kuciaka. Jednak jak powiedziałem wcześniej gra defensywna zaczyna się od zawodników grających z przodu.
Lechia w meczu z Jagiellonią zagrała skutecznie, bo oddała cztery strzały i tyle goli zdobyła.
- Tak było naprawdę? Z boiska wydawało mi się inaczej - mówi skrzydłowy biało-zielonych. - Lukas znowu pokazał dobrą formę i szkoda, że za kartki wypada nam na mecz z Lechem. Marco potwierdził swoją skuteczność i że jest lisem pola karnego. Strzelić dwa karne w jednym meczu i w ten sam róg nie jest łatwo. Presja przy drugim karnym jest już naprawdę duża. Ja też jestem zadowolony. Mniej cieszą mnie asysty po rzutach wolnych czy wypracowanie karnego, ale właśnie dogranie piłki napastnikowi praktycznie do pustej bramki. To fajne odczucie. Nawet lepsze niż bramka.
Sytuacja w tabeli jest wciąż bardzo wyrównana, a do końca sezonu zostały już tylko trzy kolejki. Można spodziewać się bardzo zaciętego i twardego meczu w Poznaniu.
- Nie ma euforii. Trening, regeneracja, odnowa i przygotowanie do meczu z Lechem. Wiemy co nas czeka. Wszystko będzie podporządkowane pod mecz w Poznaniu - zakończył Peszko.
Magazyn Sportowy24 - Paweł "Popek" Mikołajuw: Po prostu strzelę go w pysk