menu

Sławomir Peszko, piłkarz Lechii Gdańsk: Patrzyłem na zegar, minuty szybko leciały. Nie poddajemy się

15 maja 2017, 08:20 | Paweł Stankiewicz

Sławomir Peszko, skrzydłowy Lechii Gdańsk, był zły po zremisowanym meczu z Koroną Kielce 0:0.


fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal
1 / 3

- Zaczęliśmy wysoko, ale nie było takiej jakości jak w poprzednich meczach u siebie - mówił po meczu. - Były sytuacje, ale nie aż tak dobre. Nie potrafiliśmy też zepchnąć przeciwnika do głębokiej defensywy. Korona nieźle sobie radziła. Jedyny pozytywy jaki widzę z tego meczu, to że zagraliśmy trzecie spotkanie z rzędu na zero z tyłu. Więcej nie widzę niczego pozytywnego. Nie myśleliśmy już o Jagiellonii. Moje odczucie jest takie, że skupialiśmy się tylko na meczu z Koroną. Zremisowaliśmy, ale nie składamy broni. Niech nikt nie myśli, że ja się poddaję. W ogóle nie ma takiej opcji.

Lechia miała swoje sytuacje do strzelenia gola w tym meczu, ale tym razem grała nieskutecznie i nie potrafiła ich wykorzystać.

- Tak się mecz ułożył. Taka jest właśnie piłka nożna. Nieprzewidywalna. Gdybyśmy strzelili jedną bramkę, to może by się skończyło na trzech, czterech. Tego się nie dowiemy. Nie postawiliśmy wszystkiego na jedną kartę, żeby nie stracić tego jednego punktu - powiedział Sławek.

Peszko nie był zadowolony ze swojej gry przeciwko Koronie. Odniósł się też do faulu na nim Mateusza Możdżenia, który miał już na koncie żółtą kartkę.

- Było mnie zdecydowanie mniej w tym meczu. Czułem się mocno odcięty od podań i mam takie wrażenie, że mam coraz mniej miejsca na boisku. Planuję coś na następny mecz zmienić w swojej grze. A jeśli chodzi o faul Możdżenia, to byłem przed nim i przerwał grę faulem taktycznym. W meczu z Wisłą za coś takiego Cywka dostał żółtą kartkę. Nie mam jednak żadnych pretensji - zdradził skrzydłowy Lechii.

Biało-zieloni nie byli zaskoczeni grą Korony, ale sami zagrali zbyt nerwowo. Już w środę bardzo ważne starcie z prowadzącą w Lotto Ekstraklasie drużyną Jagiellonii Białystok.

- Korona zaskakiwała nas zawsze w Kielcach, gdzie przegrywaliśmy. Wiedzieliśmy, że goście wyjdą do nas wysoko. Taktyka z zagraniem do boku i posyłaniem długich piłek do napastników nie do końca się sprawdziła. Pojedynki były głównie przegrane, bo Rymaniak i Dejmek dobrze sobie radzili. Lepiej nam idzie jednak gra cierpliwa, gdzie budujemy akcje i w końcu dochodzimy do sytuacji bramkowych. Z Koroną tak nie było. Spoglądałem na zegar, a minuty szybko leciały. Denerwowałem się, bo liczyłem, że przeprowadzę jedną akcję kluczową, dogram piłkę, ale nie miałem takiej akcji. Mobilizuję się na arcyważny dla nas mecz z Jagiellonią. To mecz o wszystko i albo nadal będziemy w grze albo tak jak Nieciecza, tylko w górnej ósemce - zakończył Peszko.

Legia - Termalica. Kasper Hamalainen: Z Lechem i Jagiellonią musimy wygrać za wszelką cenę

Agencja Informacyjna Polska Press