Sławomir Peszko, piłkarz Lechii Gdańsk: Nie graliśmy źle. Legia Warszawa miała swój dzień
Lechia Gdańsk zagrała bardzo słabo w Warszawie, nie potrafiła toczyć wyrównanej gry z mistrzami Polski i gładko przegrała z Legią 0:3. A wynik mógł być nawet wyższy. To był zupełnie inny mecz niż ten kwietniowy, kiedy biało-zieloni postawili się driżynie gospodarzy.
fot. Fot. Bartek Syta
- Legia aż tak dominowała - dopytywał po meczu Sławomir Peszko, skrzydłowy biało-zielonych. - Bardziej na początku spotkania. Potem Flavio wychodzi sam na sam i mógł odmienić losy meczu. Będzie rewanż w Gdańsku i zobaczymy czy będzie wtedy dla Legii tak kolorowo. Nie da się ukryć, że Legia nas przycisnęła na początku meczu, ale trochę się tego spodziewaliśmy, bo to był pierwszy mecz Jacka Magiery w roli trenera w Warszawie. Widzieliśmy, że będzie natarcie, ale na farcie je przetrwaliśmy. Potem trochę się obudziliśmy, akcje lepiej wyglądały i wychodziliśmy z kontrami. Po przerwie straciliśmy pechową bramkę, chcieliśmy przejść na system 3-5-2 i za bardzo się odkryliśmy, szybko chcieliśmy odrobić straty, a skończyło się 0:3.
W pierwszej połowie Vanja Milinković-Savić utrzymał Lechię przy życiu. W drugiej części spotkania jego błąd zadecydował o tym, że biało-zieloni stracili pierwszego gola.
- Mamy tylu ofensywnych zawodników, że po stracie gola szybko chcemy odrobić stratę. Może powinniśmy nabrać więcej cierpliwości i nie odkrywać się tak mocno. Bo za to zostaliśmy pokarani - przyznał skrzydłowy Lechii.
Cel Lechii na ten sezon się nie zmienia po jednej porażce, nawet tak wysokiej i zdecydowanej.
- Lepiej przegrać raz 0:3 niż trzy razy po 0:1. Wiem, że taki mecz się więcej nie powtórzy. Nie uważam jednak, że graliśmy źle w Warszawie. Legia miała dobry dzień i pokazała się przed nowym trenerem. Na tym świat się nie kończy. Lechia dalej ma mocny zespół, który krok po kroku dąży do zwycięstwa. Mało kto wierzył, że wygramy w Białymstoku czy Krakowie, a przywieźliśmy punkty. Z Legią przegraliśmy. Noga nam się powinęła, tak jak z Termaliką, ale cały czas jesteśmy w pierwszej trójce, rywale czują nasz oddech i pozostajemy w grze. każdy z nas pewnie nie chciałby teraz przerwy tylko zagrać od razu i się zrehabilitować. Przełykam gorycz porażki, bo mnie przegrane z Legią zawsze bolą - zakończył Peszko.