Sławomir Peszko, piłkarz Lechii Gdańsk: Nie będę uczył kultury Kędziory i Bednarka
Lechia Gdańsk przegrała w Poznaniu z Lechem 0:1. Po meczu zdenerwowania nie krył Sławomir Peszko, skrzydłowy biało-zielonych.
fot. Fot. Karolina Misztal
- Przegraliśmy bitwę, ale nie wojnę. Lechowi mówię do zobaczenia w rundzie finałowej. Oczywiście się nie odgrażam. Jeśli chodzi o mnie, to taki byłem, jestem i się nie zmienię. Nadal będę grał w ten sposób - mówi Peszko. - A młodym piłkarzom Lecha Kędziorze i Bednarkowi po kilku dobrych meczach, kiedy chwilowo wygrywają i są na fali w głowach się poprzewracało. A ja ich kultury na boisku nie będę uczył. A jeśli chodzi o sam mecz, to mam się wypowiadać na temat sędziego Marciniaka? Nie chcę tego komentować.
Peszko nie dokończył meczu, bo dostał czerwoną kartkę za uderzenie Tomasza Kędziory. Szymon Marciniak nie chciał już wiedzieć za to uderzenia Rafała Wolskiego przez Kędziorę, kiedy obrońca Lecha także powinien dostać czerwoną kartkę. Już w przerwie meczu Nenad Bjelica trener Lech starł się z Peszko. Po meczu szkoleniowiec wyjaśnił o co mu chodziło.
- Dotyczyło to sytuacji, gdy zawodnik Lechii leżał na murawie, a my wybiliśmy piłkę. Peszko oddał nam ją w niezbyt ładny sposób. Peszko grał dla Lecha, dla jego kibiców i powinien wykazać więcej szacunku dla tego klubu. Tyle mu tylko powiedziałem. Zdaniem sędziego było to zbyt wiele i dlatego zostałem odesłany na trybuny. To zdarzyło mi się po raz pierwszy podczas pracy w Lechu, ale we Włoszech to standard. Zdążyłem się przyzwyczaić do takiej sytuacji, choć czułem się bezsilny oglądając mecz z trybun - przyznał Bjelica.
Sędziowania hitu w Poznaniu nie chciał natomiast oceniać Rafał Janicki, obrońca Lechii.
- Pytania o kartki proszę kierować do sędziego międzynarodowego, pana Szymona Marciniaka - krótko powiedział Janicki.
0% dla Barcelony, 99% dla Realu. Przed meczami rewanżowymi statystycy UEFA ocenili szanse awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów
Press Focus / x-news