Sławomir Peszko, piłkarz Lechii Gdańsk: Mecz z naszą dominacją? Będzie z Arką Gdynia [ROZMOWA]
Rozmowa ze Sławomirem Peszką, skrzydłowym Lechii Gdańsk, po zwycięskim meczu z Ruchem Chorzów.
fot. Fot. Przemysław Świderski
Od początku sezonu dobrze się prezentujesz, ale dopiero w meczu z Ruchem doczekałeś się pierwszego gola.
Długo na niego pracowałem i czekałem. Która to jest kolejka? Dziesiąta? Boże, że aż do dziesiątej kolejki musiałem czekać na pierwszą bramkę w sezonie. Przed nami mecz z Legią w Warszawie i będę chciał poprawić, bo tam jeszcze nigdy nie strzeliłem.
Biegłeś na bramkę Ruchu od środka boiska, a rywale tyle się cofali...
To ten kunszt (śmiech). Była pewność siebie. Bywało często, że szukam ostatniego podania, a tu już w głowie sobie ustawiłem, że oddam strzał.
Po meczu z Lechem nie byłeś do końca zadowolony. Teraz jest pełnia szczęścia?
W pełni szczęścia, ale jeszcze nie w pełni zdrowia. Jeszcze momentami w końcowej fazie brakuje oddechu i ruszenia za akcją. Jeszcze wszystko nie funkcjonuje jak trzeba, bo jakby wszystko było OK, to pewnie bym bramki nie strzelił (śmiech).
Trener Piotr Nowak bardzo Ciebie chwalił i mówił, że wrócił klasowy piłkarz.
Cieszę się. Współpraca z trenerem układa mi się naprawdę dobrze. Swoją grą chcę mu się odwdzięczyć, że stawia na mnie.
Ruszyliście na Ruch od początku jakbyście chcieli faktycznie odbić sobie porażkę z Puszczą.
Zaczęliśmy bardzo ofensywnie, ale po 25 minutach znowu oddaliśmy pole rywalom, żeby chwilę odsapnąć i zagrać z kontry. Niepotrzebnie tracimy bramkę i robi się nerwowo. W przerwie było trochę ostrych słów od trenera i to nas pobudziło. W ciężkich momentach potrafimy dowieźć zwycięstwo do końca, tak samo jak z Lechem, a nie wyrywamy się, żeby strzelić cztery czy pięć goli.
Bardziej faul był na Tobie czy chwilę później Simeona Sławczewa w polu karnym?
Zdecydowanie był faul na mnie. Rozmawiałem z sędzią i mówił, że z jego perspektywy piłkarz Ruchu trafił w piłkę, ale po analizie z obserwatorem to był ewidentny faul. Ok, może i wybił piłkę, ale zaatakował mnie dwiema nogami. Musiałem wtedy zejść z boiska i zaraz był karny dla Ruchu. To była jedna sytuacja po drugiej. Sędzia ma prawo do pomyłki, ja też się mylę na boisku. Na szczęście ta sytuacja nie zaważyła na wyniku meczu.
Przypomniał się mecz z Koroną, w którym prowadziliście 2:0 i oddaliście inicjatywę?
Nie. Bardziej myślałem, że jest 2:1, ale wyjdziemy z szybką kontrą i strzelimy bramkę. Były okazje Marco Paixao i Rafała Wolskiego. A Ruch? Był fantastyczne strzał z wolnego, kilka dośrodkowań, jakieś zamieszanie, ale nic klarownego.
Dobrą grą dałeś sygnał trenerowi Adamowi Nawałce?
Mam cały czas kontakt telefoniczny z selekcjonerem. Cieszę się, że jest ten kontakt, bo wtedy jestem bliżej powołania. Jak będzie powołanie, to ja jestem gotowy na milion procent. Gra w reprezentacji to coś fantastycznego.
Na taki mecz z całkowitą przewagą Lechii od początku do końca musimy jeszcze poczekać?
Będzie. Z Arką Gdynia.