menu

Sławomir Peszko, piłkarz Lechii Gdańsk: Będziemy w grze do końca. Może mamy klucz do wyjazdów

7 maja 2017, 10:20 | Paweł Stankiewicz, Kraków

Lechia Gdańsk wygrała w Krakowie z Wisłą 1:0, a Sławomir Peszko cieszył się z przełamania na wyjeździe i zwracał uwagę na inny sposób gry biało-zielonych.


fot. Fot. Andrzej Banaś

fot. Fot. Andrzej Banaś

fot. Fot. Andrzej Banaś

fot. Fot. Andrzej Banaś

fot. Fot. Andrzej Banaś

fot. Fot. Andrzej Banaś

fot. Fot. Andrzej Banaś
1 / 7

- Wygraliśmy w końcu na terenie przeciwnika i to jakiego. Zmieniliśmy całkowicie system. Nie wyrywaliśmy się do przodu tylko kontrolowaliśmy mecz i czekaliśmy na swoje szanse. Głównym celem było zabezpieczenie dostępu do własnej bramki - mówił po meczu Sławomir Peszko, najlepszy piłkarz biało-zielonych. - Pewnie gdyby było 0:0 to byśmy przyjęli ten wynik, wiedząc że mamy teraz dwa mecze w Gdańsku. Tymczasem przywieźliśmy trzy punkty i to co mówiłem, że po czterech kolejkach fazy mistrzowskiej możemy naprawdę nieźle stać, może się sprawdzić. Mieliśmy ogromną kontrolę nad meczem w Krakowie i na boisku czuliśmy, że Wisła nie jest w stanie nam zagrozić. Strzeliliśmy bramkę, kiedy widzieliśmy bezradność gospodarzy. Później Wisła wyszła wyżej, a my niepotrzebnie tak często zagrywaliśmy piłkę do Duszana Kuciaka. Wcześniej powinniśmy przenieść się na połowę Wisły i tam Flavio , Grzesiek Kuświk czy ja dłużej utrzymywać się przy piłce. Wdaliśmy się w przebijankę z czego wzięła się nerwowa gra i sytuacje dla Wisły. Udało się jednak przetrzymać te trudny momenty w meczu.

Lechia wyraźnie poprawiła grę w defensywie, jest bardziej odpowiedzialna już od zawodników atakujących i zagrała drugi mecz z rzędu bez straconego gola.

- Trzeba też zauważyć, że tym razem nie pracowaliśmy na maksa na połowie przeciwnika tak, jak w meczu w Gdańsku. Sam czasami czułem się jako piąty obrońca, cofnięty głęboko do tyłu i szukałem okazji na wyjście do kontrataku. Może to będzie klucz do grania na wyjeździe, bo z takimi przeciwnikami nie będziemy mieć kontroli przez całe mecze. To co mamy, to trzeba wykorzystać, a przecież w pierwszej połowie też mieliśmy swoje sytuacje do strzelenia bramki. Dużo optymizmu i radość w szatni była duża. W końcówce było trochę nerwowości na boisku, ale tym razem mieliśmy chłodne głowy. Wydaje mi się, że faule, które odgwizdał sędzia, to były dobre i trafne decyzje. Może z jedną, dwiema kartkami mógł oszczędzić piłkarzy Wisły. Z drugiej strony faulami przerywali nasze kontry, a to są faule taktyczne - powiedział skrzydłowy Lechii.

Biało-zieloni wysłali sygnał rywalom, że będą groźni w grupie mistrzowskiej.

- Spokojnie, jeszcze mamy ważne mecze z Lechem, Legią i Jagiellonią. Pokazaliśmy, że jesteśmy w grze i będziemy się liczyć do końca - zakończył Peszko.

#TopSportowy24 - hity internetu