Sławomir Peszko: Lech zdobędzie Puchar, my wywalczymy trzecie miejsce
- Jak słyszę opinie dziennikarzy, że Legia dominuje, to mi się śmiać chce. Oczywiście w finale będę kibicował Lechowi - mówi Sławomir Peszko, piłkarz Lechii Gdańsk, a w przeszłości Lecha Poznań.
fot. Karolina Misztal
- Nie do końca graliśmy to, co sobie założyliśmy i to, co prezentowaliśmy w meczach z Legią w Warszawie i Zagłębiem w Lubinie – twierdzi Sławomir Peszko, skrzydłowy Lechii Gdańsk. - Lech nas w drugiej połowie zepchnął do obrony, miał swoje sytuacje, my jednak też mogliśmy zdobyć gola. Obie drużyny zdawały sobie sprawę, że 0:0 nic nikomu nie dało – dodaje Peszko.
- Do końca będziemy walczyć o grę w Europie, Lech ma tę przewagę, że może sobie to zagwarantować przez puchar. Liczymy, że zdobędziemy w najbliższych dwóch meczach sześć punktów – gramy u siebie, gdzie prezentujemy się bardziej ofensywnie – zapowiada Peszkin, który nie ukrywa swoich sympatii przed finałem Pucharu Polski.
- Oczywiście, że będę kibicował Lechowi. Teraz gram w Lechii, jestem pracownikiem tego klubu, oddaję mu całe serce. Takie jest życie piłkarza – coś się skończyło w Poznaniu, coś się zaczęło w Gdańsku. Lech zdobędzie Puchar, my wywalczymy trzecie miejsce – opowiada Peszko.
- Jak słyszę opinie dziennikarzy, że Legia dominuje, to mi się śmiać chce. Dominować to może Bayern Monachium czy Juventus Turyn w swoich ligach. Jeśli ktoś pisze o dominacji Legii, to chyba tylko o finansowej. Spójrzmy na wynik czwartkowego meczu Legii – kontynuuje reprezentant Polski, który na Bułgarskiej po raz pierwszy pojawił się w barwach Lechii.
– Wcześniej grałem tu w meczach międzynarodowych, ewentualnie przyjeżdżałem się spotkać ze znajomymi. Spore emocje towarzyszyły mojemu przyjazdowi na Bułgarską. Potrafiłem je ugasić, chciałem tu wygrać, zdobyć trzy punkty. Był temat mojego powrotu do Lecha, ale nie chcę o tym mówić – ucina temat.
Kiedy w 2009 roku Kolejorz zdobywał swój ostatni Puchar Polski, w finale z Ruchem Chorzów decydującą bramkę strzelił właśnie Peszko.
- Lech jest zmęczony sezonem, bardzo źle go zaczął, borykał się z wielkimi problemami, walczył o to, żeby wejść do ósemki. Kontuzje, zawężona kadra… To nie jest takie proste. Poza tym my mieliśmy Lewandowskiego, strzelał bramkę za bramką i wygrywaliśmy mecze – kończy.