menu

Sławomir Peszko i Lechia Gdańsk cieszą się z wygranej nad Arką Gdynia w derbach Trójmiasta. "Flavio Paixao pomógł rozłam braterski"[WIDEO]

8 kwietnia 2018, 12:30 | Paweł Stankiewicz

Lechia Gdańsk wygrała z Arką Gdynia w derbach Trójmiasta. Sławomir Peszko cieszył się z triumfu, ale też martwił, że za kartki nie zagra w piątkowych derbach w Gdyni. Na swoim Facebooku zamieścił też film cieszących się piłkarzy biało-zielonych po sukcesie nad Arką.


fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal
1 / 8

- Zwycięstwo bardzo cieszy, ale żałuję, że dostałem czwartą żółtą kartkę i nie zagram w derbach, w Gdyni. Cóż. Zawsze coś się krzyczy do sędziów, ale doświadczony arbiter chyba zawsze trzyma ciśnienie. Wiadomo, że jestem emocjonalny podczas meczów, a zwłaszcza derbowych. Wydawało mi się, że byłem faulowany i wyraziłem swoje emocje. Sędzia od razu zdecydował o pokazaniu mi żółtej kartki - powiedział Sławek po meczu.

Biało-zieloni w pierwszej połowie wreszcie zagrali na miarę oczekiwań i pokazali dużą jakość w ofensywie.

- Niosło nas zaangażowanie i świadomość, że to derby, przyszło też więcej kibiców. Dużo czasu poświęciliśmy treningom, ale też w dniu meczu był duża motywacja i świadomość na którym miejscu w tabeli jesteśmy i że potrzebujemy punktów. Nie pamiętam tak dobrej połowy w naszym wykonaniu - przyznał Peszko. - W końcu była jakość piłkarska i pokazaliśmy, że każdy z nas może wygrać pojedynek z piłkarzem rywala. Jak zrobię w meczu pięć akcji i wygram trzy pojedynki, to będą z tego sytuacje bramkowe. Będę do tego dążył. Może moja forma będzie właściwa na decydującą fazę dla Lechii, choć w grupie spadkowej. To ważne także dla mnie i na pewno mi się przyda.

Ważna była pierwsza bramka, która otworzyła wynik spotkania. Strzelił ją Flavio Paixao, ale to Peszko rozegrał całą akcję

- Pierwszą bramkę mieliśmy po rogu dla Arki. Ćwiczyliśmy szybkie wyjście do kontry i że ja z Lukasem Haraslinem mieliśmy zostać wysoko. To był element zaskoczenia. Rywale poszli do mnie, a ja zauważyłem, że Lukas jest wolny. Szkoda, że on tego nie skończył, ale zrobił to Flavio Paixao, który zagrał fantastyczny mecz. Jak widać rozłam braterski mu pomógł - szczerz powiedział Peszko.

Przed meczem reprezentacyjny pomocnik gdańskiego zespołu marzył przynajmniej o jednobramkowym zwycięstwie.

- Chciałem wygrać chociaż 1:0, bo miałem świadomość, że Arka już potrafi trochę w piłkę wygrać. Widziałem ich spotkanie z Legią i spodziewałem się bardzo trudnego meczu. Jak zobaczyłem, że w 37 minucie jest 3:0, to mówiłem "nie wierzę". Przed meczem mówiłem jeszcze do chłopaków - zagrajmy jak Liverpool z Manchesterem City w Lidze Mistrzów. Może na grę Arki oddziaływał jeszcze mecz środowy w Kielcach z Koroną w półfinale Pucharu Polski, a do tego podróż. Jednak niczego nam nie ujmując, że zagraliśmy dobry mecz. Patrząc jednak tylko na drugą połowę, to już było trochę chaosu i nerwowości. Wynik z pierwszej połowy jednak się udzielił. Trener powtarzał w szatni w przerwie "panowie, jest 0:0, agresja od początku". Z tyłu głowy było, że jest 4:0 - powiedział skrzydłowy.

Peszko strzelił za to drugiego gola, efektownie i pewnie kończąc podanie Patryka Lipskiego.

- Strzeliłem jak nie ja - zakończył Sławek ze śmiechem.