Sławomir Peszko i Lechia Gdańsk cieszą się z wygranej nad Arką Gdynia w derbach Trójmiasta. "Flavio Paixao pomógł rozłam braterski"[WIDEO]
Lechia Gdańsk wygrała z Arką Gdynia w derbach Trójmiasta. Sławomir Peszko cieszył się z triumfu, ale też martwił, że za kartki nie zagra w piątkowych derbach w Gdyni. Na swoim Facebooku zamieścił też film cieszących się piłkarzy biało-zielonych po sukcesie nad Arką.
- Zwycięstwo bardzo cieszy, ale żałuję, że dostałem czwartą żółtą kartkę i nie zagram w derbach, w Gdyni. Cóż. Zawsze coś się krzyczy do sędziów, ale doświadczony arbiter chyba zawsze trzyma ciśnienie. Wiadomo, że jestem emocjonalny podczas meczów, a zwłaszcza derbowych. Wydawało mi się, że byłem faulowany i wyraziłem swoje emocje. Sędzia od razu zdecydował o pokazaniu mi żółtej kartki - powiedział Sławek po meczu.
Biało-zieloni w pierwszej połowie wreszcie zagrali na miarę oczekiwań i pokazali dużą jakość w ofensywie.
- Niosło nas zaangażowanie i świadomość, że to derby, przyszło też więcej kibiców. Dużo czasu poświęciliśmy treningom, ale też w dniu meczu był duża motywacja i świadomość na którym miejscu w tabeli jesteśmy i że potrzebujemy punktów. Nie pamiętam tak dobrej połowy w naszym wykonaniu - przyznał Peszko. - W końcu była jakość piłkarska i pokazaliśmy, że każdy z nas może wygrać pojedynek z piłkarzem rywala. Jak zrobię w meczu pięć akcji i wygram trzy pojedynki, to będą z tego sytuacje bramkowe. Będę do tego dążył. Może moja forma będzie właściwa na decydującą fazę dla Lechii, choć w grupie spadkowej. To ważne także dla mnie i na pewno mi się przyda.
Ważna była pierwsza bramka, która otworzyła wynik spotkania. Strzelił ją Flavio Paixao, ale to Peszko rozegrał całą akcję
- Pierwszą bramkę mieliśmy po rogu dla Arki. Ćwiczyliśmy szybkie wyjście do kontry i że ja z Lukasem Haraslinem mieliśmy zostać wysoko. To był element zaskoczenia. Rywale poszli do mnie, a ja zauważyłem, że Lukas jest wolny. Szkoda, że on tego nie skończył, ale zrobił to Flavio Paixao, który zagrał fantastyczny mecz. Jak widać rozłam braterski mu pomógł - szczerz powiedział Peszko.
Przed meczem reprezentacyjny pomocnik gdańskiego zespołu marzył przynajmniej o jednobramkowym zwycięstwie.
- Chciałem wygrać chociaż 1:0, bo miałem świadomość, że Arka już potrafi trochę w piłkę wygrać. Widziałem ich spotkanie z Legią i spodziewałem się bardzo trudnego meczu. Jak zobaczyłem, że w 37 minucie jest 3:0, to mówiłem "nie wierzę". Przed meczem mówiłem jeszcze do chłopaków - zagrajmy jak Liverpool z Manchesterem City w Lidze Mistrzów. Może na grę Arki oddziaływał jeszcze mecz środowy w Kielcach z Koroną w półfinale Pucharu Polski, a do tego podróż. Jednak niczego nam nie ujmując, że zagraliśmy dobry mecz. Patrząc jednak tylko na drugą połowę, to już było trochę chaosu i nerwowości. Wynik z pierwszej połowy jednak się udzielił. Trener powtarzał w szatni w przerwie "panowie, jest 0:0, agresja od początku". Z tyłu głowy było, że jest 4:0 - powiedział skrzydłowy.
Peszko strzelił za to drugiego gola, efektownie i pewnie kończąc podanie Patryka Lipskiego.
- Strzeliłem jak nie ja - zakończył Sławek ze śmiechem.