menu

Śląskie zespoły zagrały w Kamieniu

17 stycznia 2015, 18:21 | Wojciech Grzegorzyca

Aż trzy śląskie zespoły rozegrały dziś swoje spotkania w Rybniku-Kamieniu. W pierwszym meczu Ruch Chorzów pokonał Energetyk ROW Rybnik 2:0, a w drugim Piast Gliwice bezbramkowo zremisował z SFC Opava.

Ruch Chorzów - ROW Rybnik
Ruch Chorzów - ROW Rybnik
fot. Wojciech Grzegorzyca

Ośrodek Przygotowań Sportowych w Rybniku-Kamieniu jest często wybierany przez kluby piłkarskie jako miejsce zgrupowań. Nie ma się jednak czemu dziwić, bo jest tam wszystko, czego piłkarze mogą potrzebować. Kompleks jest wyposażony w siłownię, salę gimnastyczną, a na zewnątrz znajdują się pełnowymiarowe boisko trawiaste oraz sztuczna płyta z oświetleniem. W latach 70. właśnie tutaj trenowały "Orły Górskiego" przed meczami na Stadionie Śląskim w Chorzowie.

Dziś swoje zgrupowanie w Rybniku-Kamieniu zakończył Ruch Chorzów. Na zakończenie obozu piłkarze z Chorzowa rozegrali sparingowe spotkanie z tamtejszym ROW-em Rybnik, liderem 2. ligi. Mecz został rozegrany o godz. 11:00 na boisku ze sztuczną murawą. Faworytem tego spotkania byli "Niebiescy", co było widoczne już od początku spotkania. W pierwszej części spotkania podopieczni Waldemara Fornalika zdominowali rywala. Dowodem tego były dwie bramki strzelone przez Grzegorza Kuświka. Najpierw napastnik chorzowskiego zespołu wpakował piłkę do bramki po rzucie rożnym, a następnie wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem. W drugiej połowie gra się wyrównała, ale nie było już tak ciekawie. Żaden z zespołów nie zdołał zdobyć bramki i mecz zakończył się zwycięstwem chorzowian 2:0.

Piast Gliwice przyjechał z kolei do Kamienia z Bielsko-Białej, gdzie przebywał na zgrupowaniu. Podopieczni Angela Pereza Garcii o godz. 13:30 na tej samej płycie ze sztuczną nawierzchnią podejmowali czeski SFC Opava, z którym trzy dni temu zmierzyli się również chorzowianie. W tym meczu kibice nie obejrzeli zbyt wielu efektownych akcji, a już tym bardziej celnych strzałów, bo było ich zaledwie kilka. Najczęściej na bramkę rywala uderzał Kamil Wilczek, który po raz pierwszy od kilku miesięcy zagrał bez maski ochronnej. Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem.


Polecamy