menu

Śląsk znowu stracił gola w doliczonym czasie, Jagiellonia zagra w 1/4 finału Pucharu Polski

21 października 2013, 21:57 | Oktawian Jurkiewicz, psz

Gol w 93. minucie zdobyty przez młodziutkiego Pawła Drażbę wprowadził Jagiellonię Białystok do 1/4 finału Pucharu Polski. Dla Śląska Wrocław była to druga z rządu porażka po bramce straconej w doliczonym czasie gry.

Zobacz więcej zdjęć z meczu Jagiellonia - Śląsk!

Było to spotkanie dwóch zespołów, które 12. kolejki T-Mobile Ekstraklasy nie wspominały za dobrze. Jagiellonia poległa na gorącym terenie w Kielcach 1:4, Śląsk natomiast w skandaliczny sposób przegrał 2:3 w Zabrzu. Oba zespoły zaczynały jednak ten mecz z czystą kartą. Z możliwością zapomnienia o tych fatalnych wydarzeniach z ostatnich dni.

Pierwsze minuty były jakby na korzyść Śląska, ale nie udało się tego udokumentować chociażby celnymi strzałami. Z czasem jednak po obu stronach zrobiło się bardzo groźnie. Ważne jednak było to, co na tablicy wyników, a tam wciąż widzieliśmy dwa duże zera.

Bardzo ciekawie zrobiło się w końcówce pierwszej połowy. Najpierw Plizga wyszedł na sam na sam z Kelemenem, ale zszedł za bardzo na prawo i był zmuszony dośrodkowywać. Piłkę prawie dopadł jeden z piłkarzy gości, ale jednak udało się wybić futbolówkę Grodzickiemu.

Chwilę później dwójkowa akcja Paixao z Plaku dała strzał tego pierwszego, ale tuż obok bramki Barana. Pierwszą część meczu zakończyła petarda z dystansu Kaźmierczaka, która jednak poleciała nad bramką gości.

Druga połowa nie dała nam zbyt wielu emocji na początku. Głównie zagrażał Cetnarski, ale albo kończyło się na bardzo dobrej interwencji Barana, albo niecelnym strzale. Ze strony Jagiellonii nie mieliśmy właściwie żadnych groźnych sytuacji. Poza jedną zakończoną bramką. Niesłusznie nieuznaną. Chorągiewka sędziego powędrowała w górę, chociaż Pawłowski na pozycji spalonej nie był.

Oba zespoły w dalszej części meczu charakteryzowały się słabą postawą w ofensywie. W 68. minucie mieliśmy jeszcze rzut wolny pośredni dla Śląska Wrocław, za zbyt wysoko podniesioną nogę Ukaha, ale strzał Kaźmierczaka na siłę poleciał po rykoszecie poza bramkę.

Pod sam koniec regulaminowego czasu gry widzieliśmy jeszcze paskudnie wyglądającą kontuzję Jana Pawłowskiego, który od razu został wsadzony do karetki i pojechał do szpitala. Mamy nadzieję, że to nic poważnego.

Ze względu na tą przerwę sędzia doliczył aż 7 minut i to wystarczyło Jagiellonii do objęcia prowadzenia. Dośrodkowanie na niekrytego Drażbę, który zdobywa bramkę głową i daje Jagiellonii awans.

Śląsk znów przegrywa spotkanie w bardzo słaby sposób, tracąc bramkę w doliczonym czasie gry. To jest w sumie trzecie bramka z rzędu stracona przez wrocławian w taki sposób. Kibice znów mogą być na piłkarzy zdenerwowani. WKS żegna się z Pucharem Polski, a Jagiellonia już czeka na rywala w kolejnej rundzie.


Polecamy