Śląsk znów niepokonany. Cracovia poległa we Wrocławiu (ZDJĘCIA)
Po raz ósmy z rzędu piłkarze Śląska nie zaznali w lidze smaku porażki. Wrocławianie pokonali na własnym stadionie Cracovię. Gola na wagę trzech cennych punktów dla wrocławian zdobył Dudu Paraiba.
Po południu nad Wrocławiem przetoczyła się nawałnica. Hektolitry wody lejące się z nieba całkowicie sparaliżowały miasto. Na Stadionie Miejskim zalany został tunel, którym wychodzą na boisko piłkarze. Na szczęście szybko okazało się, że sam mecz nie jest zagrożony. Zgodnie z zapowiedziami od pierwszych minut trener Tadeusz Pawłowski rzucił do boju młodzieżowca Kamila Dankowskiego.
Przez pierwsze pół godziny na boisku niewiele się działo. Wprawdzie w 5. minucie nieźle uderzał Marco Paixao, ale później gra toczyła się głównie w środku pola. Niewielką przewagę miał Śląsk, ale gorzej było ze stwarzaniem sytuacji. W 24. minucie przebojowy Ntibazonkiza oddał groźny, ale niecelny strzał zza pola karnego. Kilka minut później z 25 metrów strzelał Flavio, ale daleko od bramki. W 31. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Mila został sfaulowany 30 metrów od bramki Pilarza. Ustawił sobie piłkę, po czym podał ją lekko do Dudu, który potężnie uderzył lewą nogą. Futbolówka odbiła się od piłkarza Pasów i po rykoszecie wpadła do siatki Pilarza. Brazylijski obrońca tym samym zdobył drugą bramkę w drugim meczu z rzędu.
Do przerwy wynik nie uległ zmianie, bo obie drużyny specjalnie nie forsowały tempa. Gra dalej toczyła się w środkowej części boiska, choć nie brakowało ostrych starć, to jednak nikt nie starał się zmienić wyniku. Gdyby nie trochę przypadkowa bramka Dudu, to po 45 minutach można by było zanotować pierwsze zgony z nudów.
Drugą połowę od ataków zaczął Śląsk, ale ciężko je nazwać huraganowymi. W 53. minucie okazję mieli przyjezdni, ale Papadopoulos przestrzelił w niezłej sytuacji. W rewanżu Marco Paixao próbował zaskoczyć wysuniętego Pilarza, ale także nie trafił w bramkę. W 57. minucie z dystansu uderzał Dankowski, ale ten strzał zablokowali obrońcy.
W 64. minucie Cracovia była bliska wyrównania. Wprowadzony kilka minut wcześniej Bartosz Kapustka podciągnął kilka metrów i uderzył tuż nad spojeniem słupka z poprzeczką. Śląsk zrewanżował się błyskawicznie. Marco Paixao idealnie dograł do Sebastiana Mili, ale ten przegrał pojedynek sam na sam z Pilarzem. Warto zaznaczyć, że w tej samej akcji Kuś brutalnie wyciął Dankowskiego za co otrzymał żółty kartonik. Powinien dostać czerwony.
W 69. minucie głową uderzał Boljević, ale zdecydowanie zbyt lekko, by zaskoczyć Kelemena. W 75. minucie mocno, z dystansu uderzał Machaj, ale nad poprzeczką bramki Pasów. Minutę później z daleka próbował zaskoczyć Pilarza Robert Pich, ale nie trafił w bramkę. Chwilę później Pich znalazł się w jeszcze lepszej sytuacji i znowu spudłował.
Dziesięć minut przed końcem meczu blisko wygrania starcia z Pilarzem był Marco Paixao, ale przegrał przebitkę na granicy pola karnego. W 83. minucie gospodarze, bombardujący bramkę Pilarza z dystansu, prawie dopięli swego. Atomowe uderzenie Machaja minimalnie minęło prawy słupek bramki gości. Sędzia Borski doliczył dwie minuty do regulaminowego czasu gry, ale na boisku nic się ciekawego nie wydarzyło. Zasłużona wygrana Śląska po nudnym meczu.