Śląsk żąda kosmicznych pieniędzy za Milę. Z transferu do Lechii nici?
Lechia Gdańsk wciąż nie złożyła nowej, wyższej oferty za Sebastiana Milę. Jeśli zapadną jakieś decyzje, to zapewne po 7 stycznia.
Turniej Czterech Skoczni. Austriacka dynastia może przetrwać, ale musi uważać na Prevca i Jacobsena
Minął już ponad miesiąc, od kiedy Lechia Gdańsk złożyła pierwszą ofertę za Sebastiana Milę. Od tego czasu media powiedziały o sprawie sporo, ale realnie dzieje się niewiele. W każdym razie klub z Trójmiasta nie ponowił swojej oferty i tematu póki co nie ma. Poprzednia była zaskakująco niska: około 50 tys. zł, co na Oporowskiej skwitowano uśmiechem. Jeśli już zapadną pierwsze konkretne decyzje, to po 7 stycznia, kiedy ze świątecznych urlopów wrócą nie tylko piłkarze, ale również prezes Śląska Wrocław Paweł Żelem.
Cena, którą nieoficjalnie zażyczył sobie za pomocnika WKS, to 2 mln zł. Przewija się w spekulacjach już od dłuższego czasu. "Przegląd Sportowy" stwierdził w piątek, że wrocławianie byliby w stanie zaakceptować raty, ale wtedy chcieliby milion więcej. Tak czy inaczej, to cały czas kwoty kosmiczne, jak za 32-letniego piłkarza grającego w polskiej lidze. Trudno też nam sobie wyobrazić, że Lechia - dysponując nawet znacznie wyższym budżetem niż WKS- zdecyduje się wyłożyć niecałe pół miliona euro na zawodnika, owszem, w świetnej formie, ale będącego jednak coraz bliżej końca sportowej kariery.
Pytanie, co byłoby lepszym rozwiązaniem dla Mili. Piłkarz oficjalnie nie wypowiada się o swoich przenosinach, ale z różnych stron docierają sygnały, że jest właściwie zdecydowany na przeprowadzkę. Tylko czy zadowoli go jedynie gra o grupę mistrzowską (Lechia ma do 8. miejsca sześć punktów straty), podczas gdy na Dolnym Śląsku bije się o europejskie puchary, a może nawet o mistrzostwo? Co będzie lepsze dla reprezentacji: Mila w Lechii, czy jednak nadal w Śląsku?
Póki co można się spodziewać, że bohatera meczu z Niemcami zobaczymy na pierwszych zajęciach Śląska w 2015 roku. Pomocnik Sylwestra spędził we Wrocławiu, na Rynku, a przez moment pojawił się nawet na scenie, z której transmisję można było zobaczyć w telewizji publicznej. Podziękował za miniony rok i złożył wszystkim życzenia noworoczne.