menu

Po co Marcinowi Kowalczykowi ta Rosja? [KOMENTARZ]

31 maja 2013, 11:00 | Maciek Jakubski

We Wrocławiu cichnie burza po niespodziewanym transferze Marcina Kowalczyka do Wołgi Niżny Nowogród. Tym razem Śląsk szybko pozbierał się po ciosie i już wszyscy przyznają, że Kowalczyk odejdzie. Prezes Waśniewski tradycyjnie już zaspał i klub straci najlepszego zawodnika rundy wiosennej. Pytanie tylko, czy nie straci na tym sam Kowalczyk?

Marcin Kowalczyk przenosi się do Rosji
Marcin Kowalczyk przenosi się do Rosji
fot. T-Mobile Ekstraklasa/x-news

Marcin Kowalczyk: Podpisałem kontrakt z Wołgą i odchodzę ze Śląska

Kowalczyk już raz sparzył się na Wschodzie. Po nieudanej przygodzie z Dinamo Moskwa i Metalurgiem Donieck wrócił w sezonie 2011/12 do Polski, a konkretnie trafił do Zagłębia Lubin. Formę jaką wtedy prezentował, można określić jako żenującą i nic dziwnego, że Kowalczyk trafił do lubińskiego "Klubu Kokosa".

Rok temu z niebytu wyciągnął go Śląsk, a raczej trener Lenczyk, który sięgnął po jednego ze swoich ulubieńców z czasów GKS Bełchatów. Pamiętam pierwszą konferencję Kowalczyka po przybyciu do zespołu mistrza Polski. Ledwie sklecił kilka zdań i wydukał, że w ostatnich latach miał problemy osobiste, ale teraz chce się odbudować. Wzrok miał spuszczony, oczy wystraszone. Kojarzył mi się z neurotyczką, kobietą po trzydziestce po przejściach, która w oczach ma właśnie strach, szaleństwo i nienawiść do całego świata.

Początek rundy Kowalczyk miał bardzo słaby. Śląsk tracił wiele bramek przez niebo, ale trener Lenczyk z uporem maniaka dawał mu kolejne szanse. Zmieniając mu tylko co chwilę pozycję i rzucając między prawą obroną, a środkiem defensywy. Tak naprawdę, to dopiero ostatnie mecze rundy, już za kadencji Levego, Kowalczyk miał udane. Wiosną forma eksplodowała i skończyło się na tym, że został powołany do reprezentacji Polski. Wygląda to tak, że Śląsk wyciągnął do niego rękę, stawiał na niego, pozwolił Kowalczykowi uzyskać chyba najwyższą formę w całej swojej karierze. A Kowalczyk kopnął klub w tyłek.

Po wczorajszym meczu odniosłem wrażenie, że nikt w Śląsku nie ma pretensji do Kowalczyka o to, że podpisał kontrakt z Wołgą. Śląsk istniał przed Kowalczykiem, będzie też istniał po Kowalczyku. Może przynajmniej zrobi się miejsce dla kogoś młodszego, bardziej perspektywicznego? Nikt we Wrocławiu nie liczył na lojalność Kowalczyka, ale żenujące jest to, w jaki sposób piłkarz rozstaje się ze Śląskiem. Pracownicy klubu opowiadają, że Kowalczyk zachowywał się w ostatnich dniach dziwnie. Nie pojawiał się na spotkaniach z prezesem, choć był na nie wzywany. Wołany przez pracowników udawał, że nie słyszy, chował się przed działaczami w budynku klubowym. Zamiast powiedzieć: "podpisałem kontrakt z Wołgą", to on unikał kontaktów z przedstawicielami Śląska. Klubu, który w momencie gdy był na życiowym zakręcie, wyciągnął do niego rękę.

Nie mam wątpliwości, że poza boiskiem Kowalczyk jest słaby psychicznie i często zachowuje się niedojrzale. Jestem też przekonany, że najwięcej do powiedzenia przy tym transferze miał agent piłkarza - Mariusz Piekarski. Pewnie gdyby Śląsk przedłużył kontrakt z Kowalczykiem, to Piekarski nie zarobiłby nic albo jakąś symboliczną kwotę. Tymczasem transfer do Rosji wzbogaci jego agenta o porządną sumkę.

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.