menu

Piotr Waśniewski o piłkarzach Śląska: Może drużyna jest źle zbalansowana?

27 lutego 2019, 15:35 | Jakub Guder, Piotr Janas

Latem aż 11 piłkarzom Śląska Wrocław kończą się kontrakty. Wśród nich są m.in. Marcin Robak, Arkadiusz Piech, Michał Chrapek, Djordje Cotra czy Mariusz Pawelec. Już teraz wiadomo, że wielu z nich w czerwcu pożegna się z Oporowską. - Musimy rozmawiać o kwestiach sportowych i finansowych, a potem odpowiedzieć sobie na pytanie gdzie jest kłopot, skoro wszystko wygląda tak, że powinno być dobrze, a jednak nie jest. Może przewaga doświadczonych zawodników jest największym kłopotem tego zespołu? - zastanawia się prezes klubu Piotr Waśniewski. Sprawa dotyczy także zawodników, którzy po sezonie będą mieli ważne umowy.

Piotr Waśniewski, prezes Śląska Wrocław. Za nim dyrektor sportowy klubu Dariusz Sztylka
Piotr Waśniewski, prezes Śląska Wrocław. Za nim dyrektor sportowy klubu Dariusz Sztylka
fot. FOT. Tomasz Hołod

Czerwiec 2019 roku może być momentem, w którym w Śląsku dokona się rewolucja kadrowa. Wówczas teoretycznie wygasają umowy jedenastu zawodników, a dokładnie: Jakuba Słowika, Jakuba Wrąbla, Djordje Cotry, Mariusza Pawelca, Igorsa Tarasovsa, Augusto, Mateusza Cholewiaka, Farshada Ahmadzadeha, Michała Chrapka, Arkadiusza Piecha i Marcina Robaka.

Dlaczego teoretycznie? Ponieważ w wyżej wymienionej grupie jest pięciu piłkarzy, którzy mają w swoich kontraktach zapis umożliwiający automatyczne przedłużenie o kolejne 12 miesięcy, po rozegranej określonej ilości minut. Na tę chwilę spokojny o swoją przyszłość może być Jakub Słowik, który już spełnił ten warunek.

Bliski tego jest także Mateusz Cholewiak, a o minuty powalczyć muszą jeszcze Farshad, Augusto i Mariusz Pawelec. Realne szanse na spełnienie zapisu minutowego ma „Książę Persji”, który jednak musi teraz ostro zakasać rękawy i walczyć o powrót do wyjściowej jedenastki. Na tę chwilę przegrywa rywalizację na skrzydłach z Robertem Pichem i Lubambo Musondą, a trener Vitezslav Lavicka nie widzi go na pozycji nr 10, gdzie teoretycznie także mógłby się odnaleźć.

- Wszelkie kwestie dotyczące tego, z kim będziemy rozmawiać, a z kim nie, zależą od naszych wspólnych konsultacji z trenerem i dyrektorem sportowym - mówi prezes Piotr Waśniewski.

- Bez względu na to, jak się prezentujemy, trzeba sobie powiedzieć szczerze, że Śląsk od kilku lat nie potrafi awansować do pierwszej ósemki. Nie możemy przejść nad tym do porządku dziennego. Te nazwiska, ta drużyna powinna realnie walczyć o pierwszą ósemkę - dodaje.

We Wrocławiu w tej chwili możliwe jest każde rozwiązanie - zarówno takie, że wymieniona zostanie na przykład cała linia ataku, łącznie z najskuteczniejszym Marcinem Robakiem, ale też takie, że zmiany będą kosmetyczne. Przy Oporowskiej z jednej strony doceniają doświadczonego napastnika, z drugiej - patrzą na wyniki drużyny w ostatnich dwóch latach.

- Musimy rozmawiać o kwestiach sportowych i finansowych, a potem odpowiedzieć sobie na pytanie gdzie jest kłopot, skoro wszystko wygląda tak, że powinno być dobrze. A jednak nie jest. Może drużyna jest źle zbalansowana? Może przewaga doświadczonych zawodników jest największym kłopotem tego zespołu? Jeśli tak - to znak zapytania pojawi się na przykład przy napastnikach czy obrońcach Śląska. Zaznaczam jednak wyraźnie: nie znam jeszcze odpowiedzi na te pytania - twierdzi Waśniewski. - Budowanie drużyny nie opiera się na pojedynczych zawodnikach. Gdybyśmy patrzyli wyłącznie na CV naszych piłkarzy, to powinniśmy walczyć przynajmniej o miejsce w pucharach - dodaje.

Likwidacja kominów płacowych

Prezes Śląska podkreśla, że w rozmowach kontraktowych ważna będzie sytuacja finansowa klubu. - To, że niektórych zawodników chcielibyśmy mieć w składzie, nijak ma się do ich oczekiwań i naszych możliwości finansowych. Jest w Śląsku kilka „kominów płacowych”, którymi musimy się jakoś zająć, oceniając ich wkład w drużynę - mówi prezes i dodaje: - Dużo trudniej dojść do porozumienia w sprawie nowego kontraktu z piłkarzem, który jest świetnie opłacany. Wówczas nie zawsze potrafi on zaakceptować propozycję niższego wynagrodzenia. Choć jednocześnie zgodziłby się grać na takich samych warunkach, gdyby tylko był wolnym zawodnikiem, co pokazuje wiele przykładów z naszej ligi. Można uznać to za „mentalną pułapkę” i nie wykluczam, że niektórzy zawodnicy w Śląsku też mogą być zakładnikami takiej sytuacji - wyjaśnia.

Faktycznie - kilku zawodników, którym kończą się kontrakty, a umowy podpisywali za czasów Adama Matyska, zarabia we Wrocławiu bardzo dużo. Ich zarobki wyciekły podczas nieudanego procesu sprzedaży klubu Grzegorzowi Ślakowi. Michał Chrapek zarabia 43 tys. zł miesięcznie, Djordje Cotra - 30 tys. zł, Arkadiusz Piech - 40 tys. zł, Igors Tarasovs - 32 tys. zł.

Całej tej czwórce umowy kończą się właśnie w czerwcu i jesteśmy przekonani, że jeśli z Oporowskiej dostaną propozycję ich przedłużenia, to na gorszych warunkach. Żaden z nich nie gra teraz nawet regularnie w pierwszym składzie. Żaden w Polsce nie dostanie takiego kontraktu, jaki ma teraz w stolicy Dolnego Śląska.

Trudno powiedzieć, jaka będzie przyszłość zasłużonego przy Oporowskiej Mariusza Pawelca. Ilością minut raczej nie przekona trenera i władz klubu do parafowania nowej umowy, ale być może zacznie pracować przy Oporowskiej w innej roli .

- Jeśli tacy piłkarze jak Mariusz czy Piotr Celeban wiązaliby swoją przyszłość z Wrocławiem, to oczywiście jesteśmy chętni, by znaleźć wspólną płaszczyznę współpracy. To zawodnicy-instytucje w Śląsku - deklaruje prezes Waśniewski.

Nie bez znaczenia będzie też miejsce, jakie WKS zajmie na koniec bieżącego sezonu. Jedno jest pewne - piłkarze mają o co walczyć. Świętych krów nie ma.