Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 0:0. Oceniamy wrocławian: Pich dobrze, Morioka nieźle, a dalej czarna dziura
Śląsk po słabym meczu zaledwie zremisował z Górnikiem Zabrze 0:0. Wrocławianie zagrali słabiej niż w dwóch pierwszych kolejkach i nie mieli wielu atutów w walce z przyjezdnymi. Walczył jak mógł Robert Pich, przebłyski miał Ryota Morioka, ale bez napastnika niewiele mogli zdziałać. Bez, bo kolejny tragiczny mecz zagrał Biliński, który przeszedł obok meczu.
Mariusz Pawełek - po dwóch błędach w Białystoku, gdzie Śląsk przegrał 1:2, trener Szukiełowicz ponownie postawił na doświadczonego bramkarza. Starał się nie popełniać tych samych błędów, praktycznie każdą górną piłkę piąstkował, ale i tak zaliczył wielbłąd po którym uratował go Celeban. Obronił strzały Stebleckiego i Kante, ale w sumie nie miał za dużo pracy. Krótko: w dalszym ciągu jest niepewny i jego postawa w kolejnych meczach jest zagadką. 4/10
Krzysztof Ostrowski - ciężko coś napisać o postawie Ostrego, bo poza celną wrzutką na głowę Bilińskiego nic w sumie nie zrobił. Współpraca z Gosztonyi nie istniała, a Górnik nie atakował też tyle, by zwrócić uwagę na grę w defensywie. Podobnie zresztą odebrał Ostrego Szukiełowicz, bo zmienił go już w przerwie. 4/10
Piotr Celeban - był zdecydowanie bardziej widoczny niż jego partner na środku obrony, choć obaj zagrali na podobnym, całkiem dobrym poziomie. Raz Celik uratował Śląsk, gdy Pawełek minął się z dośrodkowaniem. 6/10
Lasza Dwali - gra młodego Gruzina może się podobać. Szybko dopasował się do gry zespołu i popełnia niewiele błędów. Wczoraj chyba jeden, gdy skiksował w środku pola i poszła kontra Górnika. Poza tym pewny w obronie, przegrywa bardzo mało pojedynków, a przy wyprowadzaniu piłki jest... elegancki. 6/10
Dudu Paraiba - pierwsza połowa na plus. Bardzo dobra współpraca z Pichem, częste wrzutki w pole karne, strzał z wolnego. Po przerwie głównie wnerwiał. Czy to zatrzymując kontry Śląska i czekając na nikogo, czy też popełniając błędy w obronie. Na plus mocny strzał w końcówce meczu. 6/10
Tom Hateley - słaby mecz Anglika, co jest zaskakujące, bo z Wisłą zagrał dobrze. Teraz jednak bezużyteczny w odbiorze, gubiący piłkę przy wyprowadzaniu, wolno wracający do defensywy, a w ataku niewidoczny. Dwa jego błędy przy wyprowadzaniu skończyły się groźnymi akcjami Górnika. 4/10
Marcel Gecov - o dziwo lepszy z dwójki defensywnych pomocników. Bardzo dobry w odbiorze, lepiej też na rozegraniu niż Hateley. Szkoda, że jego jedyna próba strzału z dystansu była żenująca. Poza tym obaj środkowi pomocnicy mogliby się zdecydować który z nich dostarcza piłkę do ofensywnych zawodników, bo obaj na siebie wpadali. 5/10
Robert Pich - chyba najlepszy zawodnik Śląska, a przynajmniej najbardziej aktywny. Dużo dryblował, stwarzał kolegom sytuacje (jak setkę Morioce), czy sam strzelał (pod koniec meczu nad poprzeczką). Picha zawsze ogląda się z przyjemnością, bo nie jest to zawodnik, który gra na alibi. Dał z siebie wszystko, tylko nie bardzo miał z kim grać. 7/10
Andras Gosztonyi - bardzo słaby występ Węgra. Po drugiej stronie szalał Pich, a Gosztonyi praktycznie nie brał udziału w grze. Owszem, na początku trafił w słupek, ale to było jedyne zagrożenie z jego strony przez cały mecz. Mam jeszcze nadzieję, że to złe miłego początki jak w przypadku Picha, ale z każdym meczem coraz mniejsze. 4/10
Ryota Morioka - facet ma niesamowity potencjał, ale w dalszym ciągu jest obcym ciałem w drużynie. Koledzy nie rozumieją jego intencji, on nie rozumie, że w Ekstraklasie nie ma czasu na przestoje, bo jeśli staniesz z piłką, to dostaniesz korkami po piszczelach. Zmarnował kapitalną sytuację po podaniu Picha, a wypracował sytuację Bilińskiemu i Pichowi. Kilka zagrań najwyższej klasy. 6,5/10
Kamil Biliński - zagrał znowu na zero. Z przodu. Trener Szukiełowicz chwalił Bilińskiego po spotkaniu, ale chyba powinien obejrzeć mecz. Bila zagrał beznadziejny mecz. Odpuszczał walkę, nie ustawiał się jak napastnik, nie stwarzał żadnego zagrożenia. Śląsk mógł w tym meczu grać bez jednego zawodnika. Zaraz, przecież grał, bo Biliński był w wyjściowym składzie. Przynajmniej widniał. W jego beznadziejnym występie można dopatrzeć się dwóch maleńkich pozytywów. Najpierw zmarnował akcję Morioki, gdy Janukiewicz obronił jego strzał w okienko (rasowy snajper strzeliłby po ziemi?), a w 93. Oss wyciął go i zobaczył czerwoną kartkę. 2/10
Paweł Zieliński - wszedł na drugą połowę za Ostrowskiego, ale czy zagrał lepiej? W ataku chyba aktywniejszy, w obronie tradycyjnie już nieuważny, kilka razy uciekł mu Kallaste, a przy jednym dośrodkowaniu krył w swoim stylu, czyli stał za Stebleckim, zamiast przed nim. Dobrze, że zawodnik gości nie sięgnął piłki. 4/10
Peter Grajciar - zmienił Hateleya i... w zasadzie nic ciekawego nie pokazał. Ba, wydaje się, że po jego wejściu dziura w pomocy Śląska zrobiła się jeszcze większa, a Górnik miał więcej miejsca. 4/10
Kamil Dankowski - grał za krótko, by ocenić.