Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna 3:2. Oceniamy wrocławian: Morioka lepszy od Mili!
Śląsk łatwo wygrał z Górnikiem Łęczna 3:2 po dwóch bramkach Ryoty Morioki i jednej Tomasza Hołoty. Japończyk był oczywiście najlepszym zawodnikiem meczu, ale dzielnie sekundowali mu Hołota i Grajciar. Bardzo słaby mecz zaliczył Robert Pich, tragicznie w końcówce wypadł Kamil Biliński.
fot. Paweł Relikowski/Polska Press
Mariusz Pawełek - 5/10. Doświadczony bramkarz zagrał drugi raz z rzędu i spisał się przyzwoicie, choć za wiele pracy nie miał. Na początku obronił strzał Pitrego, potem wyłapał kilka dośrodkowań. Przy bramkach raczej bez większych szans. Zaspał jednak w sytuacji, gdy Piesio trafił w słupek, kilka razy źle wznawiał grę.
Paweł Zieliński - 6,5/10. Nie wierzę, że to piszę, ale naprawdę dobry mecz Zielińskiego. Z tyłu nic nie zawalił, a z przodu był bardzo aktywny. Raz bardzo ładnie wrzucił na głowę Mervó, asystwał też przy trzeciej bramce dla Śląska.
Piotr Celeban - 6/10. W 20. minucie dał się ograć Pitremu, nie zablokował go i goście strzelili bramkę. Mam wrażenie, że gdyby tam był Dwali, to by ta bramka nie padła. Później grał już uważnie, kilka razy zapędził się też w pole karne gości i był bliski strzelenia bramki głową.
Adam Kokoszka - 6/10. Poprawny występ. Bardziej dyskretny niż Celeban, choć raz uratował Śląsk przytomną interwencją.
Lasza Dwali - 6/10. Na lewej obronie Gruzin gra poprawnie. Zawalił wprawdzie przy bramce Śpiączki (za późno wyszedł do Bonina, choć tu zabrakło też asekuracji Picha), ale zatrzymał z łatwością kilka akcji gości. Problem w tym, że Dwali zwyczajnie marnuje się na tej pozycji. Jest świetny na środku obrony, jest najlepszym stoperem w Śląsku. Po co rzucać go na skrzydło, gdzie ma mniej pojedynków, nie wyprowadza też piłki... Niektórzy mówią, że gra gorzej niż na początku. Jasne, bo gra na lewej stronie, a nie na środku.
Tomasz Hołota - 8/10. W pierwszej połowie niezły, ale w drugiej znakomity. Strzelił bramkę, trafił w poprzeczkę i przegrał jeszcze jeden pojedynek z Prusakiem. Jasne, piłkarze Łęcznej to wazony jakich mało, ale mimo wszystko Hołota zagrał bardzo dobre zawody.
Tom Hateley - 7/10. Anglik zagrał swój ostatni mecz w barwach Śląska i zagrał go tak, jakby do końca kontraktu miał jeszcze sezon lub dwa. Cały czas walczył, starał się ze wszystkich sił, nie odpuszczał ani na moment. Był wszędzie, a do tego dobrze egzekwował stałe fragmenty gry.
Peter Grajciar - 7/10. Typowy Grajciar. Dużo strat, ale wszędobylski, a do tego asystował przy pierwszej bramce Morioki, a potem Hołoty. To również on podawał do Hołoty, gdy ten trafił w poprzeczkę. Dwie asysty to naprawdę dobry wyczyn, Słowak złapał formę w końcówce sezonu.
Ryota Morioka - 9/10. Strzelił dwie bramki, mógł cztery, a do tego zaliczyć kilka asyst, gdyby tylko Biliński był napastnikiem, a nie karykaturą napastnika. Obie bramki Japończyk strzelił z taką łatwością, na takim luzie, że jest to po prostu niewiarygodne.
Robert Pich - 4/10. Słowak był najsłabszy na boisku i wcale się teraz nie dziwię, że Śląsk niespecjalnie pali się, by wykupić Picha. Całą wiosnę, a już szczególnie wczoraj, podejmuje złe decyzje. Trzeba podać do wychodzącego na czystą pozycję kolegi? Pich robi kółeczko. Trzeba strzelać? Pich drybluje i traci piłkę. I tak 90 minut.
Bence Mervo - 6/10. Jakim cudem Węgier zmarnował 200% sytuację po poprzeczce Hołoty?! Tego nie wie nikt. Popełnił ten sam błąd, co Morioka z Górnikiem Zabrze we Wrocławiu, czyli próbował piłkę wepchnąć głową. Poza tym minimalnie przestrzelił głową. Coś ostatnio nie może się wstrzelić, ale i tak kawał z niego napastnika.
Kamil Biliński - 1/10. Nie będę się długo pastwił nad napastnikiem, który zmienił w końcówce Mervó. Bila zmarnował trzy setki, zapracował na czerwoną kartkę. Chodzą plotki, że był to jego ostatni mecz w Śląsku. Trzymam kciuki.
Jacek Kiełb - 3/10. Jedno dobre dośrodkowanie, a poza tym to co zawsze. Dużo wiatru, mało głowy.
Kamil Dankowski - Bez oceny. Co można pokazać w doliczonym czasie gry? Rajd zakończony dobrym strzałem, który cudem nie trafił do siatki.