menu

Śląsk Wrocław balansuje na krawędzi OPINIA

15 marca 2017, 20:41 | Jakub Guder

Po piątkowych wydarzeniach trudno oprzeć się wrażeniu, że wrocławscy działacze żyją w alternatywnej rzeczywistości.


fot. fot. Paweł Relikowski

Uśmiechy, podziękowania, żarty, poklepywanie się po plecach, a kilka godzin później kolejna porażka, która spycha drużynę ledwie punkt nad strefę spadkową. Z jednej strony deklaracje nowego prezesa Michała Bobowca, że „nie wyobraża sobie, by Śląsk mógł spaść z ligi”, z drugiej słowa Jana Urbana, który po porażce 3:4 z Piastem mówi, że zagrożenie spadkiem „jest realne” i że „zaczyna się cierpienie”, bo teraz już trzeba cały czas oglądać się w tabeli za siebie.

Po piątkowych wydarzeniach trudno oprzeć się wrażeniu, że wrocławscy działacze żyją w alternatywnej rzeczywistości. Dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem spotkania Śląsk - Piast Michał Bobowiec został oficjalnie zaprezentowany jako nowy prezes Śląska Wrocław. Na konferencji pojawili się także wiceprezydent Wrocławia i przewodniczący rady nadzorczej Śląska Maciej Bluj, ustępujący prezes Krzysztof Hołub oraz szef spółki Wrocław 2012 Jacek Kostrzewski. Wszyscy sobie gratulowali i dziękowali, mówili o nadchodzącej stabilizacji, o jak najszybszym budowaniu drużyny na kolejny sezon, o negocjacjach właścicielskich, o nowych kontraktach, które - jak zapowiedział z uśmiechem prezydent Bluj - mają być finalizowane za dwa tygodnie.

Tymczasem trzeba powiedzieć wprost - sytuacja w klubie jest dramatyczna. Tylko trzy miliony dotacji od miasta w tym roku, wiszące nad głową jak topór kata odszkodowanie dla Sebino Plaku, słabe wyniki i zbieranina piłkarzy, którzy w większości we Wrocławiu są tylko na przechowaniu i po 30 czerwca stąd wyjadą. W dużej mierze pewnie bez żalu. A przecież starać się będą przede wszystkim ci, którzy kontraktem związani są na dłużej - to prosta zależność, której prawdziwość potwierdza chociażby forma Roberta Picha.

Bobowiec w tym sezonie jest już trzecim prezesem Śląska. Można się śmiać, że przy Oporowskiej było w ostatnich miesiącach więcej prezesów, niż definitywnych transferów. To będzie jednak śmiech przez łzy. Polityka drastycznych oszczędności i kolejne decyzyjne osoby bez wizji przyszłości doprowadziły do tego, że Śląsk balansuje na krawędzi. Po podziale punktów nawet słaby powiew wiatru może sprawić, że spadnie w przepaść - do I ligi.

Jeśli ktoś sugeruje, że takie katharsis może by się przydało, to zastanówmy się, czy jest na czym odbudować klub na zapleczu Ekstraklasy w sezonie 2017/2018 skoro nawet młodemu, zdolnemu Idzikowi za trzy miesiące kończy się kontrakt?


Polecamy