menu

Śląsk walczył, ale nie sprostał Baskom. Mistrz Polski czwarty w Polish Masters

22 lipca 2012, 13:44 | Daniel Kawczyński

Athletic Bilbao wygrało mecz o trzecie miejsce turnieju Polish Masters. Podopieczni Oresta Lenczyka pokazali się z dobrej strony. Walczyli, atakowali, ale nie potrafili odnaleźć drogi do siatki i koniec końców muszą pogodzić się z porażką. Z murawy mieli jednak prawo schodzić z podniesionymi głowami.

Zobacz zdjęcia ze spotkania Śląsk Wrocław - Athletic Bilbao!

Choć dzisiejszy mecz toczył się o konkretny cel, to nie wzbudził tak wielkich emocji jak wczorajsza konfrontacja z Benficą. Widzów zgromadziło się więcej, lecz nie przełożyło się na lepszy doping.
Zgodnie z przedmeczowymi zapowiedziami, Orest Lenczyk wystawił kompletnie inną jedenastkę. Nie znalazł się w niej ani jeden piłkarz z półfinałowego spotkania z Benficą Lizbona. – To będzie druga jedenastka, co nie znaczy, że rezerwowa. Jeżeli ktoś tak powie, popełni błąd – mówił szkoleniowiec na wczorajszej konferencji prasowej.

Również inaczej prezentował się Athletic Bilbao, choć tutaj można było dostrzec parę podobieństw, w porównaniu ze starciem z PSV Eindhoven. Po raz kolejny od pierwszych minut pojawili się Andoni Iraola, Jon Aurtenxe, Markel Susaeta, Carlos Gurpegui i Inigo Ruiz de Galareta. Na duża uwagę zasługiwał Jonas Ramalho – świeżo upieczony mistrz Europy do lat 19.

Zanim zabrzmiał pierwszy gwizdek pamiątkową koszulką uhonorowano Dariusza Sztylkę. To piłkarz, który przez całą karierę pozostał wierny Śląskowi. W jego barwach zaliczył 263 występy, od trzeciej ligi po Ekstraklasę. Niedawno podjął decyzję o zakończeniu piłkarskiej kariery.
Pierwsza połowa nie zachwyciła. Jeżeli ktoś cierpiał na bezsenność, z pewnością pożegnał się z problemami. Wystarczy wspomnieć, że na pierwszy celny strzał czekaliśmy aż dwa kwadranse.

Na początku obie drużyny spokojnie się badały i nie śmiały wychodziły do ofensywy. Z biegiem czasu wiatru w żagle zaczęli nabierać podopieczni Marcelo Bielsy. Stosując pressing na połowie gospodarzy, usiłowali wymusić stratę. Często posyłali w pole karne trudne do przecięcia dośrodkowania i spokojnie wymieniali podania w celu przedostania się w pole karne. W 9.minucie akcję podaniem w tempo rozpoczął Gaizka Toquero. Igor Martinez zorientował się odegrał z boku na 7. metr, skąd Markel Susaeta wyraźnie przestrzelił.

Śląsk wcale nie prezentował się gorzej na tle bardziej ogranego przeciwnika. Robił co mógł, by poprawić ofensywną dyspozycję i wyjść z kontratakiem. Niestety obrona Athleticu nie pozwalała na wiele, konsekwentnie przerywając wszelkie próby wyprowadzenia ataku. O jakimkolwiek zagrożeniu nie było mowy.

Tymczasem Bilbao nie ustępowało. Dwa razy z akcją wychodził Inigo Perez. Najpierw wpadł w pole karne, lecz w porę został powstrzymany przez Rafała Gikiewicza. W 30. minucie oddał pierwszy w tym meczu celny strzał. Choć mistrz Polski grał dzielnie, to nadal wyglądał na bezradnego. Nadal raził niedokładnością i marnował swoje starania w kluczowym momencie.

W 43. minucie strata bramki stała się faktem. Dośrodkowanie z lewego skrzydła posłał Xabier Castillo, w polu karnym przedłużył Perez, a osamotniony Susaeta bez problemów zapakował futbolówkę do pustej bramki. Strata gola nie podłamała podopiecznych Oresta Lenczyka. W drugiej połowie poprawili jakość gry ofensywnej, a cały mecz stał się bardziej wyrównany.

Niewiele brakowało, by tuż po zmianie stron na tablicy wyników pojawił się remisowy rezultat. Sylwester Patejuk otrzymał zagranie ze środka, wpadł w lewy bok pola karnego, ograł defensora i przymierzył w kierunku bramki. Raul Fernandez nie dał się jednak zaskoczyć.

Baskowie nie byli już tacy groźni, ale 57. minuciue mogli się pokusić o drugiego gola. Jedno podanie wystarczyło, by rozmontować defensywę. Na przedpolu stuprocentową sytuację miał Oscar de Marcos, lecz Rafał Gikiewicz zachował zimną krew i popisał się świetną interwencją.

Jego koledzy także nie odpuszczali, głęboko wierząc w odrobienie strat. A okazje były i to jakże wyśmienite. W 65. minucie Cristian Diaz przymierzył z 18. metrów i tylko rzut rozpaczy golkipera zapobiegł remisowi. Chwilę później Patejuk powinien mieć wielkie pretensje do samego siebie. Znakomicie ograł Jonasa Ramalho i mając dużo miejsca rozpoczął rajd w kierunku bramki. Mało brakowało i stanąłbym sam na sam z Fernandezem, gdyby nie powstrzymał go Gaizka Toquero. Kolejne ataki nie były już tak wyśmienite. Najczęściej opierały się na rajdach, z czym radzili sobie obrońcy oponenta.

Athletic po momencie słabości, znowu przywrócił poprzedni rytm. W 78.minucie przeprowadził akcję 2 na 1. Oscar de Marcos dograł z lewej flanki pola karnego do Susaety, który… nie zdążył dostawić nogi. W przeciwnym razie spokojnie cieszyłby się z drugiego trafienia.

Śląsk przycisnął jeszcze w końcówce i z to animuszem i dużą dozą energii. Postrach z pewnością budziły dośrodkowania, do których dosyć często wychodzić musiał golkiper. Pawłowi Kubiakowi tak mocno zależało na remisie, że nie zawahał się zaatakować wybijającego piłkę Fernandeza. Do szczęścia brakło niewiele.


Polecamy