Śląsk w dziesiątkę nie dał się Koronie. Abramowicz „zrobił Pawełka”
Chociaż przez niemal całą drugą połowę Śląsk Wrocław grał w osłabieniu, z racji wyrzucenia z boiska Jacka Kiełba, to i tak zdołał odpowiedzieć na bramkę Korony Kielce. Mecz zakończył się więc remisem 1:1.
fot. Paweł Relikowski / Polska Press
Trener Brosz postanowił zaskoczyć wrocławian i posadził na ławce Pawłowskiego i Sierpinę. Manewr, który do niedawna byłby nie do pomyślenia. Dwie zmiany także w Śląsku. Zawieszonego za kartki Pawelca zastąpił Zieliński, a na prawym skrzydle Dankowskiego Kiełb. Do Kielc nie pojechał także wracający po kontuzji Gosztonyi. Lepiej w spotkanie weszli goście. Już po upływie minuty strzelał z dystansu, po zgraniu Mervó, Hołota. Trafił w nogi obrońców. Jednak bliższa zdobycia bramki była Korona już w 6. minucie. Najpierw Pylipczuk po dośrodkowaniu z rożnego trafił w spojenie słupka z poprzeczką, a po chwili strzał w krótki róg Rymaniaka obronił nogą Abramowicz. W rewanżu Morioka trafił w obrońców Korony.
Kolejne minuty to głównie walka w środku pola. Obie drużyny starały się atakować, akcje prowadzone były w szybkim tempie, ale strzałów jak na lekarstwo. Dopiero w 20. minucie Pylipczuk uderzył z dystansu, ale daleko od bramki. Minutę później z ponad 30 metrów uderzył Dudu i ten strzał sprawił ogromne problemy Treli, który z trudem wybił piłkę na rzut rożny. W 23. minucie Pylipczuk przewrócił w polu karnym Moriokę, ale sędzia Frankowski przegapił ten faul. W 27. minucie kolejny rzut rożny dla Korony i znowu zakotłowało się pod bramką Abramowicza. Trzy minuty później Morioka dograł w pole karne do Mervó, który miał świetną sytuację, ale został zablokowany przez Sylwestrzaka. W 35. minucie Mervó zagrał do Picha, a Słowak kapitalnie uderzył na bramkę Treli. Piłka zatrzymała się jednak na słupku.
W 41. minucie strzelał z dystansu niecelnie Pylipczuk, a chwilę później Morioka zagrał trochę niecelnie do Mervó. Do przerwy 0:0, choć okazje były z obu stron. Druga połowa zaczęła się... od drugiej żółtej kartki dla Kiełba. Pomocnik Śląska uderzył łokciem Diawa i wyleciał z boiska. Śląsk od 46. minuty grał w dziesiątkę. Wrocławianie na dobrą sprawę jeszcze się nie pozbierali, gdy stracili bramkę. Abramowicz potwornie skiksował wybijając piłkę i Cabrera spokojnie wpakował piłkę do siatki. Od 51. minuty Korona - Śląsk 1:0.
W 53. minucie strzelał z bliska Zając, ale Abramowicz tym razem obronił. W 57. minucie potężnie z dystansu uderzył Hateley i Trela miał kłopoty z obroną tego strzału. Nikt nie zdążył jednak z dobitką. Po tej akcji gra się uspokoiła. Korona starała się wciągnąć wrocławian na własną połowę, ale goście nie bardzo chcieli podejść. W 65. minucie Śląsk niespodziewanie wyrównał. Piłkę z autu wrzucił Dudu, jeden z obrońców Korony przedłużył ją i Celeban z bliska wpakował ją do siatki. W 70. minucie z dystansu niecelnie strzelał Grzelak. Cztery minuty później dobrze znalazł się w polu karnym Zając, ale trafił piłką w Celebana. W 77. minucie po akcji Hateleya dobrą okazję miał Morioka. Japoński zawodnik świetnie zakręcił Dejmkiem w polu karnym, ale za długo zwlekał z oddaniem strzału i został zablokowany. Po chwili Morioka dobrze dograł do Grajciara, ale strzał Słowaka minął bramkę Treli. W 81. minucie po akcji Morioki z Dudu strzelał głową Celeban, ale nad bramką Korony.
Dwie minuty później kapitan wrocławian świetnie przeciął dośrodkowanie Zająca. W 89. minucie lewą nogą strzelał Rymaniak, ale obok bramki Abramowicza. W doliczonym czasie gry ładnie akcję rozegrał Morioka, przyjmując i zagrywając na wolne pole do Hateleya. Anglik jednak strzelił w boczną siatkę. Na tym skończyły się emocje w tym meczu. Korona zremisowała z grającym w dziesiątkę Śląskiem 1:1.