Śląsk potwierdził, że ma patent na Lechię. Wrocławianie wykonali krok w kierunku pucharów (ZDJĘCIA)
W ostatnim sobotnim meczu Ekstraklasy, Śląsk Wrocław pokonał przed własną publicznością Lechię Gdańsk (1:0). Zwycięskiego gola dla gospodarzy strzelił w ostatnim kwadransie Flavio Paixao.
Przed tym spotkaniem oba zespoły miały nadzieję na zdobycie punktów, które pozwolą zachować wyrównaną walkę o europejskie puchary. Lechia była w dużo lepszej sytuacji, ale swoją przewagę zmarnowała w dzisiejszym spotkaniu. Lechiści na brak sytuacji nie narzekali, mogli wygrać ten mecz. Fortuna uśmiechnęła się jednak do piłkarzy Śląska i trzy punkty zostały we Wrocławiu.
Pierwsza połowa na Stadionie Miejskim we Wrocławiu miała momenty. Z pewnością powiedzieć, że się nudzili mogli tylko najwięksi maruderzy. Mieliśmy dwie poprzeczki, kilka drobnych kontrowersji. Może nie zawsze drużyny prezentowały zadowalający poziom, ale ogólne wrażenie artystyczne pozostawało. Ostro od początku ruszyli goście, którzy wizyty we Wrocławiu wspominają raczej nie najlepiej. Już pierwsze minuty mogły zaowocować bramkami. Brakowały wykończenia, a dodatkowo dobrze na straży stał Mariusz Pawełek.
Najgroźniejszą okazję miał Stojan Vranjes, który uderzając piłkę z woleja trafił wprost w poprzeczkę. Bramka Pawełka potężnie się zatrzęsła, ale to wszystko. Generalnie dominowali goście, Śląsk miewał problemy z wyjściem z własnej połowy, a co dopiero podejściem pod bramkę, którą pilnował Łukasz Budziłek. Dość powiedzieć, że w całej pierwszej części meczu WKS oddał jeden strzał i był to uderzenie z doliczonego czasu pierwszej połowy. Warto jednak powiedzieć o tym strzale kilka słów. Tom Hateley i Robert Pich świetnie rozegrali piłkę, którą ostatecznie uderzył Flavio Paixao. Nieco jednak za wysoko, wprost w poprzeczkę.
W drugiej połowie siły zaczęły się wyrównywać, a nawet to Śląsk momentami dominował. Nie można jednak powiedzieć nic dobrego o tej części meczu. Była tak nudna, że spiker przysnął i przy zmianie Lechii Gdańsk zapowiedział... pierwszą zmianę Lecha Poznań. Pojawił się Peter Grajciar i chwilę później stanął przed wymarzoną szansą, sam na sam z Budziłkiem. Zamiast soczystego strzału obejrzeliśmy pokaz stepowania Grajciara i udaną, szybką interwencję golkipera Lechii.
Jednak w końcu około dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry zobaczyliśmy bramkę. Bardzo dobrze dośrodkował Pich i Flavio strzałem z woleja umieścił piłkę w siatce. W końcówce Śląsk starał się kontrolować grę, z lepszym i gorszym skutkiem się to udawało. Wrocławianie zdobyli trzy punkty i wciąż mają spore szanse na udział w europejskich pucharach. A warto pamiętać, że to zespół, który wygrał 3 z 18 spotkań w tym roku. A Lechia nie jest jeszcze bez szans, różnice są tak małe, że trzeba czekać na rozstrzygnięcia w ostatnich meczach sezonu.