menu

Śląsk dostał lekcję od Borussii, ale uniknął kompromitacji

6 sierpnia 2014, 18:52 | Maciek Jakubski

Śląsk Wrocław przegrał w meczu towarzyskim z wicemistrzami Niemiec, Borussią Dortmund 0:3. Chociaż na boisku widać było różnice klas między oboma zespołami, podopieczni Tadeusza Pawłowskiego uniknęli kompromitacji.

Od kilku dni przesądzone było, że BVB zagra we Wrocławiu w mocno rezerwowym składzie. Kontuzje, wydłużone wakacje - powodów było przynajmniej kilka. Mimo to wyjściowa jedenastka prezentowała się imponująco. W zasadzie każde nazwisko coś mówiło kibicom interesującym się Bundesligą i Ligą Mistrzów. W bramce Langerak, który wiele razy zastępował Weidenfellera. W obronie Piszczek, Subotić, Schmelzer i Skoratis. W pomocy Kehl z Mkhitaryanem. W reszcie atak z Immobile i Aubameyangiem. Bardziej anonimowe nazwiska zasiadły na ławce, ale Ramos czy Jojic też są znani fanom Bundesligi. Sparing sparingiem, ale również trener Tadeusz Pawłowski posłał do boju najsilniejszy skład jakim na tę chwilę dysponuje. W porównaniu do ostatniego meczu ligowego w składzie pojawił się Mariusz Pawelec w miejsce kontuzjowanego Rafała Grodzickiego i Wojciech Pawłowski za Mariusza Pawełka. Ciekawiej było na ławce, gdzie zasiadła młodzież m.in. Marcin Przybylski i Mariusz Idzik.

Mecz rozpoczął się po myśli gości. Już w 2. minucie Pawłowski w ostatniej chwili uprzedził Aubameyanga, a po chwili Hofman uderzył lekko wprost w bramkarza Śląska. W 4. minucie okazję mieli gospodarze, ale Machaj wprawdzie dobrze znalazł się w polu karnym, jednak nie potrafił dobrze przyjąć. W 10. minucie Aubameyang z Mkhitaryanem rozklepali obronę wrocławian, jakby grali na podwórku, a bramką był trzepak. W tej sytuacji Wojciech Pawłowski był absolutnie bez szans. Odpowiedź Śląska była natychmiastowa i całkiem niezła. W 12. minucie Pich ładnie wypuścił Milę, który dośrodkował dobrze do Flavio. Portugalczyk miał miejsce, czas, ale tradycyjnie zabrakło mu precyzji.

Ekipa z Dortmundu specjalnie się tym nie przejęła. Na bramkę wrocławian sunął atak za atakiem i w 20. minucie zrobiło 0:2. Mkhitaryan tym razem zagrał ze środka boiska idealną, prostopadłą piłkę do Ciro Immobile i nowy nabytek BVB spokojnie wykorzystał sytuację sam na sam. Kolejne minuty cały czas pod dyktando Borussi, która z łatwością radziła sobie ze Śląskiem. W ekipie gospodarzy jedynie Pich nie odstawał technicznie i szybkościowo od graczy BVB. Pozostali popełniali szkolne błędy i widać było, że są nadmiernie zestresowani. W 31. minucie kolejną dobrą okazję miał Aubameyang, ale jego mocny strzał w środek bramki sparował Wojtek Pawłowski. W 41. minucie gospodarze mieli niezłą okazję do kontry po stracie Kehla, ale Mila tak długo zwlekał z podaniem aż spalił Flavio.

Do przerwy 0:2, co i tak należy uznać za niski wymiar kary. Gospodarze w każdym elemencie o klasę słabsi, wolniejsi i wystraszeni. Jedynie Robert Pich na tle gości wyglądał jeszcze jak piłkarz. Na usprawiedliwienie trzeba dodać, że wrocławianie po raz pierwszy zagrali w nowym ustawieniu 5-3-2. A Borussia?. Trochę magii pokazała, ale specjalnie Niemcy się nie przemęczali. Na drugą połowę trener Klopp wypuścił aż czterech nowych zawodników: Jojica, Ji, Gintera i Ramosa. W Śląsku także wprowadzono cztery zmiany. Ostrowski za Zielińskiego, Plaku za Milę, Hateley za Droppę i Wrąbel za Pawłowskiego.

W 51. minucie pierwszą interwencją popisał się młodziutki Kuba Wrąbel broniąc uderzenie Hofmanna. Sparował on ten strzał niezbyt dobrze, ale dobitka Ji została zablokowana. Chwilę później Ji znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Śląska, ale Wrąbel w świetnym stylu obronił strzał po ziemi. Następne minuty upłynęły głównie pod znakiem zmian w obu drużynach. Tempo gry wyraźnie spadło i okazje mieli nawet gospodarze. Najpierw jednak fatalnie podał Machaj, potem nikt nie doszedł do centry Kamila Dankowskiego, wreszcie dwie sytuacje zmarnował Sebino Plaku. W 62. minucie nie potrafił oddać strzału po podaniu Angielskiego, a minutę później nie trafił w piłkę po dograniu Gancarczyka. Akcję tę strzałem zakończył Dankowski, ale bramkarz przyjezdnych był na posterunku. W 66. minucie groźny strzał Hofmanna zablokował głową Calahorro.

W 83. minucie sparingową stagnację przerwał Adrian Ramos. Dostał dobrą piłkę od Hofmanna i umieścił piłkę w samym rogu bramki Wrąbla. Stało się to tuż po ładnej akcji Śląska. Angielski zagrał na wolne pole do Dankowskiego i młody zawodnik gospodarzy znalazłby się w sytuacji sam na sam, gdyby z rytmu nie wybił go leżący na murawie Knystock. Na minutę przed końcem gry na boisku pokazał się Kuba Błaszczykowski i to chyba było najważniejsze wydarzenie ostatnich minut. Nie licząc obronionej sytuacji sam na sam przez Kubę Wrąbla w doliczonym czasie gry. Śląsk w sumie zasłużenie przegrał z BVB 0:3. Na boisku dokładnie widać było różnicę klas pomiędzy polską drużyną, a wicemistrzem Niemiec.


Polecamy