Śląsk bez przełamania. Ruch spokojnie wywiózł punkt z Wrocławia [RELACJA, ZDJĘCIA]
W drugim sobotnim meczu Ekstraklasy również nie doczekaliśmy się gola. Śląsk Wrocław podzielił się punktami z Ruchem Chorzów, a to oznacza, że podopieczni Mariusza Rumaka pozostaną w strefie spadkowej.
Trener Mariusz Rumak w swoim debiucie we Wrocławiu nie zaskoczył wyjściową jedenastką. W porównaniu do meczu w Kielcach nastąpiły dwie zmiany. Zawieszonego za kartki Kamila Bilińskiego zastąpił debiutujący Węgier Bence Mervo, a przeciętnego Kamila Dankowskiego na skrzydle Jacek Kiełb. W Ruchu także dwie zmiany w porównaniu do spotkania z Lechem. Kamil Zieńczuk zastąpił Łukasza Monetę, a Łukasz Hanzel - Macieja Iwańskiego.
Już w 1. minucie po rzucie rożnym piłkę przedłużał Mervo, ale chorzowianie wybili piłkę na kolejny korner. Kolejne minuty to już jednak walka w środku pola. Jedynym wartym odnotowania wydarzeniem był niecelny strzał z dystansu Mervo. Dopiero w 12. minucie Śląsk przeprowadził dobrą akcję, ale Tomasz Hołota fatalnie dośrodkował. W rewanżu strzelał głową Mariusz Stępiński, ale Dawid Abramowicz nie miał z tym uderzeniem kłopotów. W 14. minucie Zieńczuk dograł płasko do Hanzela i ten uderzył natychmiast na bramkę Śląska. Abramowicz był na posterunku. Minęło kilkadziesiąt sekund i po dośrodkowaniu Hołoty ładnie z powietrza uderzył Mervo, ale Matus Putnocky obronił.
W 21. minucie mieliśmy spięcia pod obiema bramkami. Najpierw Kamil Mazek ograł Paweł Zielińskiego i dograł do Zieńczuka, ale ten naciskany przez Kiełba minął się z piłką. Po chwili strzelał Robert Pich, ale w nogi obrońców. Kilka minut później o podaniu Picha z ostrego kąta niecelnie strzelał Hołota. Za moment mogło być 1:0 dla gospodarzy. Dobra akcja Hołoty z Pichem zakończyła się bombą tego drugiego z ostrego kąta. Piłkę odbił Putnocky, potem ześlizgnęła się ona po słupku na rzut rożny.
W 42. minucie Śląsk ponownie był bliski bramki. Mervo w trudnej sytuacji popisał się sprytem i piłka trafiła w poprzeczkę. W ostatniej minucie pierwszej połowy bliski zdobycia bramki był jeszcze Piotr Celeban, ale po jego główce jeden z obrońców oddalił niebezpieczeństwo. Do przerwy bezbramkowy remis po przeciętnej grze. Ruch lepiej poukładany, ale groźniejsze sytuacje miał Śląsk.
Druga połowa zaczęła się od szybkiej gry, ale przez pierwsze minuty nie było sytuacji podbramkowych. W 52. minucie Hateley mocno wrzucał piłkę z rzutu rożnego, ale nikt nie doszedł do tej piłki. Za chwilę z dystansu strzelał Marcel Gecov, ale ze dwa metry obok słupka. W 59. minucie Dudu świetnie wrzucił do Picha, ale strzał głową Słowaka był bardzo niecelny.
Kolejny kwadrans to nudna, słaba gra w środku pola. Dopiero w 72. minucie strzelał głową Paweł Oleksy, ale bardzo słabo i wprost w ręce Abramowicza. Dwie minuty później po zgraniu głową Hołoty, główkował Mervo, ale trafił w Rafała Grodzickiego i bramkarz Ruchu nie miał problemów ze złapaniem futbolówki. W 76. minucie po tym jak z piłką minął się Dudu Paraiba, do strzału z powietrza doszedł Zieńczuk, ale Abramowicz znowu był na posterunku. Trzy minuty później po dobrej akcji okazję miał Śląsk, ale zabrakło ostatniego podania. Hołota podał za plecy Picha.
W 81. minucie po podaniu Dudu świetną okazję miał Hołota, ale główkował tuż obok bramki chorzowian. Pięć minut później Ruch zmarnował setkę. Dvali skiksował przed własną bramką i Lipski mógł zadać cios ostateczny, ale trafił w nogi Laszę Dvaliego, a dobitkę Michała Efira zablokował Zieliński. W ostatniej minucie z dystansu najpierw strzelał Mazek, potem Moneta. Oba uderzenia były niecelne. Do końca meczu wynik już się nie zmienił i skończyło się na usypiającym remisie 0:0.