Skromne zwycięstwo Miedzi nad Chojniczanką
Po raz drugi w tym roku Miedź Legnica wywalczyła zwycięstwo dzięki bramce w ostatnich minutach. W meczu z Chojniczanką gola na wagę trzech punktów zdobył Jakub Grzegorzewski, który w 87. minucie wykorzystał rzut karny.
fot. Piotr Krzyżanowski / Polskapresse
Legniczanie od samego początku mocniej zaatakowali. Tuż po rozpoczęciu w dobrej sytuacji był Grzegorzewski, ale uderzył ponad poprzeczką. Co rusz obrońców z Chojnic akcjami z lewej strony nękali Kamil Hempel i Mariusz Zasada. W 22. min, z powodu kontuzji, zszedł z boiska Tomasz Szewczuk. Jednak ataki gospodarzy nie słabły. W 40. min sędzia meczu nie dostrzegł zagrania ręką obrońcy z Chojnic. - Cały stadion to widział. Ręka mu odskoczyła jak od wybuchu granatu - mówił trener Miedzi Bogusław Baniak.
Na początku drugiej połowy do głosu doszła Chojniczanka, pokazując, że nie zamierza się bronić. Z czasem legniczanie znów przejęli inicjatywę. - Przegraliśmy, ale jestem zadowolony z gry mojej drużyny. Przez 90 minut prezentowaliśmy się z dobrej strony przeciwko bardzo wymagającemu rywalowi, na jego terenie. To był dobry mecz. Kibice na pewno się nie nudzili. Nie zaparkowaliśmy lokomotywy w polu karnym, jak niektórzy się spodziewali - mówił Mirosław Hajdo.
- Chojniczankę szanuję, bo zagrała z nami w otwartą piłkę i wyszedł z tego kapitalny mecz. Bardzo cieszę się z tej wygranej - wtórował nowemu trenerowi Chojniczanki Baniak.
W doliczonym czasie gry doszło do mocno kontrowersyjnej sytuacji. W starciu o piłkę uderzony w powietrzu został Paweł Posmyk. Napastnik z Chojnic padł nieprzytomny na murawę. Reanimacji kapitana podjął się lekarz Miedzi. Jednak długo trzeba było czekać na karetkę, która znajdowała się na stadionie, ale... bez kierowcy. W poszukiwaniach odpowiedniej osoby nie pomógł spiker, który w tym czasie postanowił odczytać terminarz II-ligowych spotkań.
- My naprawdę chcemy w Legnicy tej I ligi, ale musimy się zachowywać jak pierwszoligowcy. Ja pracowałem w wielu ośrodkach piłkarskich i takie rzeczy są niedopuszczalne, żeby kierowcy nie było w karetce pogotowia. Po upadku Paweł Posmyk miał podwinięty język do krtani, chłopcy próbowali mu pomóc. Teraz okazało się, że kapitan Chojniczanki doznał wstrząśnienia mózgu. Mogła być naprawdę niebezpieczna sytuacja. Tak nie może być, że kierowcy nie ma w karetce - mówił Baniak.