menu

Siłą Motoru Lublin skład oparty na zawodnikach z regionu

10 maja 2018, 10:04 | KK

W ostatnim meczu z Sołą Oświęcim w podstawowym składzie Motoru Lublin zagrało aż siedmiu zawodników z naszego regionu. Taki trend cieszy zarówno samych piłkarzy, jak i kibiców lubelskiego klubu.


fot. fot. Łukasz Kaczanowski

Pięciu graczy pochodzących z Lublina (Paweł Socha, Marcin Michota, Radosław Kursa, Jakub Buczek, Konrad Nowak) oraz po jednym z Tomaszowa Lubelskiego (Patryk Słotwiński) i Świdnika (Kamil Oziemczuk) znalazło się w drużynie trenera Piotra Zasady w miniony weekend. Natomiast w trakcie drugiej połowy na murawie pojawili się lublinianin Tomasz Tymosiak oraz urodzony w Krzywdzie (powiat łukowski) Szymon Kamiński. Żółto-biało-niebiescy wygrali swoje spotkanie 3:0.

- Czasami się pojawiają takie zarzuty, że jesteśmy jakimś Realem Madryt III ligi czy armią zaciężną, ale jak widać tak nie jest - mówi Leszek Bartnicki, prezes Motoru. - Muszę powiedzieć, że myśląc o kolejnym sezonie - mam nadzieję w II lidze - przyglądam się zawodnikom, którzy dzisiaj grają gdzie indziej, a są z naszego regionu. Choć to nie może być absolutnie najważniejsze. Wiemy jakie są dzisiaj czasy i że w każdym zawodzie się migruje, nie tylko po Polsce, ale i po świecie. Natomiast na pewno każdy pochodzący z Lubelszczyzny wie, co znaczy Motor Lublin. Druga sprawa, która jest istotna, to że wprowadzamy coraz więcej młodych zawodników do drużyny. W ostatnich meczach zagrali Bartek Tkaczyk z rocznika 99, a także debiutowali Kamil Kumoch urodzony w 2000 roku oraz Kuba Buczek, kapitan zespołu CLJ mający 19 lat. Mnie to cieszy, bo każdy z nich zaprezentował się z dobrej strony. W momencie w którym trener Zasada obejmował zespół, mówiłem, że liczę na to, że dobrze zna on naszą akademię oraz stan posiadania drużyny CLJ. Mimo tego, że końcówka sezonu jest ważna zarówno dla pierwszego zespołu, jak i dla juniorów z drużyny U19, to będziemy się starali wprowadzać nowych zawodników do drużyny. I tak jak w tym sezonie udało się z najzdolniejszymi podpisać kontrakty, tak będziemy chcieli tę politykę dalej prowadzić, bo uważam, że to też jest nasz klubowy skarb. Obecnie, w pierwszych szóstkach obu grup Centralnej Ligi Juniorów Starszych, które znalazłyby się w nowej, zdeformowanej CLJ, to mamy 11 klubów ekstraklasowych i dwunasty Motor Lublin, więc myślę, że mamy się czym chwalić - dodaje sternik lubelskiego klubu.

Ogółem, w seniorskiej kadrze Motoru jest jedenastu graczy z Lubelszczyzny, którzy wystąpili w tym sezonie na trzecioligowych boiskach. Poza wspomnianymi wcześniej zawodnikami nasz region reprezentują także młodzieżowcy Bartłomiej Tkaczuk (Międzyrzec Podlaski) i Szymon Rak (Opole Lubelskie). Kolejnym był Michał Budzyński, ale on pod koniec kwietnia rozwiązał kontrakt z lubelskim klubem.

- Fajnie, że tworzymy zespół, który w większości jest z naszego województwa - uważa Paweł Socha, bramkarz Motoru. - Myślę, że w III lidze właśnie tak powinien być budowany zespół. Najlepiej jak kilku zawodników jest z innych części Polski, ale drużyna głównie składa się z “tubylców”. Motor jest jednym z największych klubów na Lubelszczyźnie i dzięki niemu Lublin jest rozpoznawalny w Polsce. Każdy chłopak z regionu chciałby grać w Motorze. Mamy kibiców na najwyższym poziomie w kraju i samo granie dla nich to jest duże wyróżnienie. Dlatego każdy chciałby tu przyjść, ale nie każdy może - tłumaczy 26-letni piłkarz.

- Na moim przykładzie mogę powiedzieć, że gra w Motorze to wielkie wyróżnienie - przyznaje Marcin Michota, obrońca żółto-biało-niebieskich. - Uważam się za wychowanka tego klubu, jestem tu od 9-10 lat i reprezentowanie tych barw to dla mnie zaszczyt. Kibice na pewno postrzegają lepiej klub, jeśli gra w nim dużo osób z regionu, ponieważ to ułatwia im identyfikację z klubem. Im więcej ludzi stąd w składzie, tym fani mogą być bardziej zadowoleni. Wiadomo, że w każdym zespole są zawodnicy z zewnątrz i trzeba to uszanować. To też jest potrzebne, żeby środowiska się mieszały, poza tym ludzie z różnych stron zawsze wnoszą coś nowego do szatni - podkreśla.

Jak przyznaje kapitan Motoru, Konrad Nowak, tego rodzaju polityka kadrowa może przynieść pozytywne efekty. - Byłem przez kilka lat w Wiśle Puławy i tam również stawiano na zawodników z Lubelszczyzny. Przypomnę, że Wisła była w pewnym momencie w I lidze, mam nadzieję, że podobny scenariusz będzie tutaj - mówi doświadczony napastnik. - Na pewno występy wychowanków i osób związanych z regionem są bardzo fajną sprawą nie tylko dla samych zawodników, ale i dla kibiców. Wiadomo, że fani woleliby w pierwszej kolejności oglądać na stadionie swoich znajomych, rodzinę czy po prostu lokalnych graczy. Dla młodych zawodników jest to jednocześnie pozytywny kop, ale też i swego rodzaju presja. Ja mam za swoimi barkami trochę spotkań, więc gra w Lublinie daje mi tylko pozytywnego kopa. Wiadomo, że młodzi zawodnicy jeszcze nie są ukształtowani i mogą mieć z tego powodu pewne obawy przed meczem, ale przy takiej publiczności od pierwszej minuty czują się bardzo dobrze. Ogólnie, dla zawodników z regionu mecze rozgrywane na Arenie Lublin to jest coś niezwykłego. Wiadomo, że dobrze byłoby gdyby wszyscy zawodnicy byli z Lublina, ale o taki scenariusz nie jest zbyt łatwo. Czy dzięki obecności wielu osób z regionu atmosfera w szatni jest lepsza? Tak naprawdę wszystko zależy od tego jakimi jesteśmy ludźmi i od wyników drużyny - tłumaczy 33-latek.

Trenerem lubelskiej drużyny jest pochodzący z Warszawy Piotr Zasada. Czy dla tego szkoleniowca wystawianie w składzie lokalnych zawodników ma znaczenie? - Jest to dla mnie ważne, ale najważniejsze są względy sportowe. Nie patrzę na to, kto ile zarabia, jaki ma numer pesel, lub gdzie się urodził i wychował, tylko jaki prezentuje poziom. Jedyne co nas obliguje, to przepis o konieczności przebywania na placu gry dwóch młodzieżowców. To, czy ktoś jest rdzennym Motorowcem jest istotnym czynnikiem, ale nie pierwszego wyboru. Każdy z zawodników w piłce seniorskiej musi obronić się sportowo, a nie sprawami obyczajowymi. Jeżeli wygrywa się mecze, to kibice i inne osoby raczej nie przykładają zbyt dużej wagi do tego skąd wywodzą się dani zawodnicy. Natomiast w przypadku porażek takie sprawy często są przywoływane. Tak samo komuś może się nie podobać to, że na poziomie III ligi jest trener z Warszawy, ale ja wiem w jakim celu pracuje w tym klubie i chce wykonać swoje zadanie. Do tej pory nie dano mi odczuć, że to źle, że Motor nie jest prowadzony przez lokalnego trenera. Ma być wynik i wtedy się nikomu w paszport nie zagląda. Każdy zespół w danej klasie rozgrywkowej ma określone cele sportowe, przez co wpuszczanie i ogrywanie młodzieżowców oraz lokalnych graczy do składu nie jest łatwe. Jeśli popatrzymy na najwyższy poziom sportowy na świecie, to wszyscy wiedzą, że słynna La Masia dostarcza hurtowo wychowanków do pierwszego zespołu FC Barcelony. Ale ten klub też dotarł do takiego etapu, że bez tzw. świeżej krwi z zewnątrz i wysokogotówkowych transferów jest trudno. Wiadomo, że zawodnicy wychodzący z danej akademii są o podobnym profilu sportowym i mentalnym. Na najwyższym poziomie, w związku z tym, że rywalizuje się na różnych frontach potrzebna jest duża różnorodność graczy. Myślę, że u największych firm to zmierza w tym kierunku, a na niższym poziomie łatwiej zrównoważyć cele sportowe i wkomponywanie młodzieży do drużyny - kończy trener.


Polecamy